Jestem tutaj w wyraźnie mniejszej ''męskiej'' części. No bo przecież chłop to psa powinien mieć, najlepiej takiego, co to bronić domu potrafi i jest wieeeelki...
Ale ja lubię koty

Problem mam następujący;
Jestem jeszcze niepełnoletnim kociarzem, przez co siłą rzeczy od decyzji matki zależny jestem... Miałem ja w swoim życiu, już 2 koty. Były one kotami dużymi i szczęśliwymi. Niestety, były to koty wychodzące(mieszkam w małym domku jednorodzinnym)... Pech sprawił, że spotkały się z samochodami i odeszły do krainy wiecznych łowów.
Ostatnio zatęskniłem za witaniem mnie w progu po przyjściu do domu. Gryzieniem w kciuka u nogi o 3 w nocy(no za tym aż tak nie tęsknie

''Nie, bo będzie tak jak z poprzednimi kotami, chowaliśmy je tyle czasu, one wpadły pod samochód i tylko żal został...''
''No ale tym razem koty byłyby niewychodzące, przecież wtedy nic im się nie stanie.''
''Kot musi wychodzić''
''Nie nie musi, można śmiało kota trzymać w domu, wiele kotów jest tak trzymanych''
''Znowu sobie coś ubzdurałeś blablablablablaalbablabla''
I moje plany utkwiły w martwym punkcie

Cóż czynić forumowicze(forumowiczki

