
Ponieważ raczkuje na miau, potrzebuje Waszej pomocy w każdym tego słowa znaczeniu. Na moim osiedlu, które jest nieco duże, więc domyślam się, że to nie jedyne potrzebujące stworzenia, odkryłam 12 kotów. Mają co jeść ponieważ dokarmia je pani mieszkająca tuż obok, a one same właściwie koczują w ogródku. Nie mają gdzie się schronić przed mrozem, wiatrem i deszcze:( Z rozmowy z mężem pani karmicielki, dowiedziałam się, że starają się dostać jakieś środki od miasta na budki żeby mogły przetrwać zimę, ale wiadomo jak to u nas w urzędzie- wniosek + 30 dni na rozpatrzenie i tak w kółko.
Poza problemem zimowej aury, którą każdy doświadcza na własnej skórze, jest problem rozmnażania się kotków. Ja ostatnio widziałam 2 maluchy- jak na moje niesprawne w tym względzie oko, mają po 3-4 miesiące. Oceniłam to po wielkości, bo są podobnej jak Tosia, którą miałam ostatnio na dt.
I tu się rodzi pytanie: co mam zrobić? Wiecie może coś o bezpłatnych sterylizacjach kotów wolnożyjących w Gdańsku albo o czymś pokrewnym? I gdzie teraz mogę wyprosić jakieś styropianowe budki do przerobienia na chałupkę dla tuzina kotów?
Czekam na rady, bo każda mi się przyda

