» Śro maja 29, 2019 8:44
Re: Oswajanie dzikuna z Koterii. Jest postęp - po latach :)
Dawno mnie nie było, częściowo dlatego, ze nie wiem czy to ktoś czyta. U nas w sumie bez zmian. Udało mi się dotknąć kilka razy Plazmę ale zdecydowanie jej się to nie podoba. Jakieś dwa tygodnie temu Kicia otworzyła drzwi (skacze na klamkę i otwiera) i Plazma wyszła do ogrodu. Siedziała u sąsiada za drabinami i patrzyła na mnie, później poszła. Widziałam ja jeszcze później tego dnia jak chodziła obok drzwi, kiedy je otworzyłam, uciekła. Nie było jej trzy trzy dni. Widziałam ja na dachu szopy u sąsiada, wolałam, a ona patrzyła na mnie, biegła w stronę naszego ogrodu i siedziała u sąsiada, smutne to było. Później głód zwyciężył. Kiedy ja zobaczyłam, zawołałam i wystawiłam miskę z jedzeniem, przyszła i zjadła ale na duży dystans ode mnie. Następnego dnia tez przyszła, a ja otworzyłam drzwi i dałam jej w domu. Weszła, jadła, a ja popchnęłam drzwi. Jednym susem odskoczyła do nich, wyskoczyć nie zdążyła, ale ja uderzyły. Uciekła do wersalki i siedziała tam do wieczora. Trochę głupio zrobiłam, bo mogłam ja przyzwyczajać do wchodzenia i wychodzenia ale trudno. Minęły już dwa tygodnie, jest w domu, śpi na łóżku obok, ale nadal syczy i nie daje się dotknąć. Kicia jej już tak nie bije ale nie lubi jej. Jak Plazma zniknęła, to Kicia była szczęśliwa. Teraz znowu śpi tylko w kartonie.