Oswajanie dzikuna z Koterii. Jest postęp - po latach :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 24, 2010 18:56 Re: Oswajanie dzikuna

WESOŁYCH ,SPOKOJNYCH ŚWIĄT !!!
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Pt gru 24, 2010 20:16 Re: Oswajanie dzikuna

Żabcia pozowała godnie w ten wieczór wigilijny dla wszystkich swoich fanów. Jej pokój niestety nieposprzątany, żeby nie płoszyć biedactwa. Zwróćcie uwagę na ten prześliczny biały ogonek :)


Obrazek
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie gru 26, 2010 0:20 Re: Oswajanie dzikuna

Żabcia dziś znowu nie trafiła do kuwety, wystarczyło, że kucnęła z odwrotnej, niższej strony. Więc teraz ma krytą kuwetę. Tzn. tę samą, ale z zamontowaną górą. Zobaczymy, czy zaakceptuje. Gdyby nie, to na podłodze stoi normalna.
Koteczka robi się coraz odważniejsza, już się specjalnie nie ukrywa, gdy wchodzę do pokoju, a kiedy miotałam się z jej kałużą na tapczanie (na szczęście na folii), to obserwowała mnie z zainteresowaniem. Podobnie jak z ciekawością oglądała kocich domowników, którzy na chwilkę ją odwiedzili, a Szkrabek zademonstrował wspólną ze mną zabawę patyczkiem. To wszystko w celu stopniowego ośmielania naszej nowej kici.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie gru 26, 2010 0:37 Re: Oswajanie dzikuna

A ta koteczka nie miała wrócić po sterylce do bunkra? Bo pan stróż był w niej rzekomo zakochany? :twisted:

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Nie gru 26, 2010 0:56 Re: Oswajanie dzikuna

Miała wrócić do bunkra :evil:
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie gru 26, 2010 1:16 Re: Oswajanie dzikuna

Rozumiem, że pan stróż nie kochał jej tak bardzo, by zapewnić jej tam przyzwoite warunki...

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Nie gru 26, 2010 9:57 Re: Oswajanie dzikuna

mziel52 pisze:....Będzie "dotykalska", choćby dlatego, że w razie jej choroby muszę mieć możliwość podania lekarstwa czy zastrzyku.
...

To są pobożne życzenia. Mieszka u mnie taki Dzikun od 3 lat. Owszem, czasem przyjdzie i mnie bodzie, ale wieje jak tylko się rękę wyciągnie. Do ostatniego szczepienia konieczne było regularne odławianie dziczy w mieszkaniu. Ani to dzikie całkiem, żeby wypuścić, ani oswojone do normalnej adopcji. O podawaniu leków, częstych wizytach u weta etc. można sobie pomarzyć.

Też mi sie wydawało kiedyś, że da się oswoić takiego kota. Podobno czasami udaje się, ale nie są to czeste przypadki i obecnie takiego ryzyka bym nie podjął.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 26, 2010 10:08 Re: Oswajanie dzikuna

Ja mam takie dzikusy w domu trzy :twisted:
Świerczek miał ok. 3 miesiące jak do mnie trafił (czwórka jego rodzeństwa pięknie się oswoiła, piąty braciszek niespecjalnie, ale jednak), mogę go głaskać rano, na leżąco, wtedy nawet przychodzi. Kiedy wymagał leczenia i podawania codziennie zastrzyków, tak mnie pogryzł, że potem łapałam go w rękawicach narciarskich. Gryzelda miała ok. 2,5 miesiąca kiedy ją złapałam, dzikus z niej straszny, ucieka przede mną jak przed diabłem, pozwala się głaskać raz na kilka dni, kiedy jest przytulona do innego kota. Kudłata Fredzia została złapana jako prawie dorosła kotka (8-10 miesięcy), jest długowłosa i rokowała na oswojenie, więc została u mnie na DT. Tylko mnie daje się dotknąć, chociaż głównie przede mną ucieka - ale sama przychodzi żeby ją pogłaskać, tylko trzeba to robić wolno, bez gwałtownych gestów :twisted: Cała trójka ostatnio dała nam popalić przy szczepieniu, łapanie, ganianie, awantura dzika (opis jest w moim wątku).

Mocno kibicuję oswajaniu Pigalaczki, ale myślę, że trzeba się liczyć z tym, że może się nie udać tak całkiem.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie gru 26, 2010 10:31 Re: Oswajanie dzikuna

No niestety Pan stróż więcej gadał niż robił ,od ferii świątecznych codziennie zostawiam tam miskę z jedzeniem (warunki złe ,bo jak pada to po jedzeniu) i miska w ciągu godziny znika.Wczoraj wieczorem widziałam tam burego kota wychodził z okolic Mariotu (może być garaż).No i tekst do Jany że powiadomii kuchnie żeby zostawiali jedzenie ,bo kotka wraca ,a inne koty ..nie liczą się.Jest ok 3,tyle widziałam .Bunkier z boku jest odsłonięty i koty zaglądają tam ,ale czy siedzą trudno powiedzieć.
A jeżeli chodzi o dziczki ,Tosia miała ponad 4 miesiące i była dzikiem tzw.płochliwym.Tzn kot był ale nikt nie był w stanie go pogłoskać ,do lekarza łapałam siłą.Dopiero jak skończyła rok zaczeła domagać się pieszczot i tak doszliśmy do etapu obecnego czyli kota domowego ale tylko do nas.
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Nie gru 26, 2010 10:52 Re: Oswajanie dzikuna

Jano - w przypadku twojego Świerczka, to wygląda, jakby u niego okres przyswajania akceptacji człowieka zakończył się wcześniej niż u rodzeństwa. Mój Dzikun zachowuje się podobnie jak Fredzia i była złapana w wieku ~5-6 mieś. Na początku skakała do sufitu ze strachu, teraz czasem udaje mi się ją zaskoczyć i pogłaskać, ale gdy ktoś przyjdzie, kot znika.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 26, 2010 21:13 Re: Oswajanie dzikuna

Z moimi cmentarnymi dziczkami robię co zechcę, choć przed obcymi wieją. A trafiły do mnie nie takie małe, około półroczne. Panienka z Pigalaka ma za sobą jakieś doświadczenia, o których nic nie wiem. Pilnowała dzieci przed ludźmi. Dlatego nie mogę oczekiwać, że natychmiast mi zaufa. Nie pcham się do niej na siłę, widuje mnie raczej przy czynnościach gospodarczych w pokoiku, na razie nie próbuję jej dotykać, bo na szczęście nie ma takiej potrzeby. Ale kiedy siedzi na oknie podchodzę całkiem blisko, 10-20 cm od niej - i nie ucieka. Ona musi nauczyć się domu i przekonać się, że nic jej nie grozi. Wtedy zacznie się bawić ze mną, a od zabawy do głaskania już bliska droga. Mam jedną zasadę - nie przesadzać z pieszczotami, niedogłaskany kot łatwiej zbliża się do człowieka, bo chce więcej niż dostał.
Miałam kiedyś dzikuna, który przez całe swoje 15-letnie życie nie dał się dotknąć nikomu z domowników, a mnie pozwalał na wszystko - zastrzyki, karmienie, czesanie, pastylki - i był strasznym miziakiem. Dlatego jestem raczej dobrej myśli, co do tej kici. Lubi się bawić, a to dobrze rokuje.
Gorzej, że nie wiem, czemu upodobała sobie tapczan jako miejsce załatwiania się. Kuwety krytej nie zaakceptowała, widocznie się jej z transporterkiem skojarzyła. I znów dziś wycierałam folię. Nie robi po kątach, tylko w tym jednym miejscu, na ogół do kuwety, ale czasem przerzuca. Druga kuweta na podłodze z czyściutkim żwirkiem jest omijana. Ciekawe, może ona w tym bunkrze tak miała, kiedy siedziała tam z maluchami. W ciągu dnia nie wychodzili z uwagi na ruch przy szkole, dopiero po południu i w nocy. I ten rytm dobowy jej został. A więc musiała mieć w tym bunkrze jakieś stałe miejsce do załatwiania się, oddalone od legowiska z małymi. I teraz to uprawia w pokoiku. Bo faktycznie, to miejsce na tapczanie jest najdalsze od tych miejsc, gdzie zwykle przebywa.
Jest nadzieja, że kiedy będzie miała do dyspozycji całe mieszkanie, to zmieni przyzwyczajenia sanitarne.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pon gru 27, 2010 18:38 Re: Oswajanie dzikuna

Koteczka coraz mniej się ukrywa. Siaduje już na krześle przy kaloryferze. Myślałam, że nie jest aż tak ciepłolubna, a jednak. Dobrze więc, że nie musi marznąć na dworze. Dziś nos w nos zapoznała się z Gapą, która weszła do pokoju - żadna z pań nie wykazała agresji.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto gru 28, 2010 8:14 Re: Oswajanie dzikuna

Chyba wszyskie koty są ciepłolubne,tym bardziej że ona chyba nie ma aż tak grubego okrycia zimowego.Moje kotki z cepelka wyglądaja przy niej jak koty syberyjskie :)

a mi doszło nowe miejsce karmienia :evil: ,przynajmniej zimą .Szkoda mi tych kotów przy Mariocie,nikt nie karmi (kuchnia zamknięta) a codzienna miseczka z suchym znika
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Wto gru 28, 2010 12:35 Re: Oswajanie dzikuna

Kiedy szłam koło Mariotta w piątek, widziałam, że leżało trochę karmy mokrej na styropianowej tacy. Ale za dnia to mogą zjadać ptaki, jedzenie dobrze widoczne. Dlatego lepiej zostawiać po zmierzchu.
Moja kicia już nie ukrywa się w pudle, ale "mieszka" w pokoiku. Kiedy wchodzę, wycofuje się nieśpiesznie za szafę albo nie. Niedługo znudzi się jej to niepotrzebne chowanie, bo z drugiej strony ona jest ciekawa tego, co robię. Zwłaszcza gdy sprzątam kuwetę.
Dziś po raz pierwszy Żabcia odezwała się do mnie piskliwym głosikiem. Zaczęła rozmowę, podobnie jak robi to reszta moich kotów.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto gru 28, 2010 15:14 Re: Oswajanie dzikuna

Bardzo fajnie, że zdajesz regularną relację z postępów "cywilizacyjnych" kotki.
I tym bardziej, że postępy są tak duże. :D Trzymam kciuki.
ObrazekObrazek
______________________________________________________
Można skontaktować się ze mną poprzez wiadomość na stronie:
www.facebook.com/sztukamruczenia

VVu

 
Posty: 3758
Od: Pt maja 14, 2010 11:46

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Cosmos, pimpuś..wampirek i 188 gości