» Sob sty 17, 2004 14:12
Dzięki!
Igusia to pierwszy kotek prawdziwie mój, kupiony po długim zastanowieniu, przeczytaniu tony książek o opiece i niekończących się rozmowach z hodowcą. Na początku jak przybyła do nas do domu była paną całości, ale ponieważ długo pracujemy to stwierdziłam że należy jej się towarzystwo. W taki sposób przybyła do nas Wiki.
Na początku wcale nie było różowo! Iga obraziła się na cały świat łącznie ze mną. Wyobrażcie sobie że ten poduszkowiec warczał na mnie jak widział intruza. Po paru dniach było lepiej i kotki przyzwyczaiły się do siebie. Co ciekawe niby nie są bardzo zżyte - nie śpą w swoich objęciach, ale jak jedna miauknie to druga zaraz leci sprawdzić czy się coś złego nie dzieje.
Na dzień obecny Igusia to ju z stateczna persica ale z nutka przekory. Bardzo często prowokuje Wikinga to zapasów a potem drze się w niebogłosy aby ją ratować. Zwykle kończy się to naszą interwencją w postaci podniesionego głosu i wiecie co! ... Iga to perfidnie wykorzystuje bowiem zaczepia Wiki znowu. Inna rzecz, że jak na arystokratę przystało nie zawsze ma ochotę na to aby usłyszeć wołanie i podejść do nas. Jedynym cieniem na jej dotychczasowym życiu jest kamica. Miałam z nią dużo kłopotów ale teraż już cieszy się dobrym zdrowiem. Niestety muszę o tym pamiętać do końca jej życia. A Iga ma niespotykany apetyt i zawsze sprawdza co ja jem bo może akurat to jej będzie bardzo pasowało.
Prócz tego lubi czesanie po brzuchu i od czasu do czasu oglądanie telewizji oraz jazdę samochodem.
Wiking jak już wcześniej wspomniałam trafił do nas póżniej. Dostaliśmy ją jak miała 6 tygodni i jak się później okazało - jeżeli kotek za malucha jest rozwrzeszczany - taki też będzie jak dorośnie.
Otóż Wiki to zupełne przeciwieństwo Igi. Jest kotem słyszącym i przychodzi na prawie każde zawołanie - dlatego nazywam ją psikot. Potrafi też mówić - bardzo jednoznacznie stwierdza że jest głodna, za póżno wróciliśmy z pracy i jest z tego niezadowolona, trzeba ją natychmiast pogłaskać, owszem zjadla ale jak dla niej to tego mięsa było za mało i tak ona wie że nie powinna tego robic to właśnie zrobiła ale pan mógłby się tak nie denerwować na nią. Jest także bardzo żywiołowa -wszystkie torby, torebki, pudełka, położony sweter czy kurtka i inne zakamarki meblowe należą do niej. Wspina się na wszystko co może i jest w zasięgu jej łapek - ja też, wykopuje kwiatki - nie wiem dlaczego najbardziej kaktusa (ale go nie je). Latem łapie w loci muchy i inne fruwające stworzenia wpadające do domu.
To w dużym skócie charakterystyki moich kotek ale jak znam życie to już siedzą i tylko czekają aby coś wymyśleć nowego.
Patycja