Witam,
Od dawna jestem zarejestrowana na forum, ale to mój pierwszy post. Raczej siedzę w świnkach morskich i ich adopcjach (
www.swinkimorskie.eu), ale sama mam koty i je uwielbiam. Niestety w ostatnich latach jedna z moich kotek zaczęła mieć problemy z sikaniem i różne terapie nie pomogły. Mam nadzieję, że może tutaj znajdę jakieś porady odnośnie jej problemów od was doświadczonych kociarzy. Obecnie kotka, o imieniu Marysia, ma już 11 lat, ale problem pojawił się w 8 roku jej życia. Przez te lata mieszkała ze swoją siostrą z tego samego miotu. Siostry zostały przygarnięte po tym jak ich matka została zabita przez gnojków z osiedla, który rzucali w nią kamieniami. Cały miot miał zaledwie tydzień, ale udało się je uratować. Możliwe, że ma to jakiś związek z jej chorobą, chociaż sama nie wiem czy to możliwe, że brak mleka matki i jej opieki przyczynił się do tego schorzenia. Ale druga siostra ma z kolei jakieś problemy neurologiczne, które w zasadzie nie zostały do dzisiaj zdiagnozowane. Jedynym objawem jest to, że jak się ją głaszcze po boku to zaczyna fukać i gryźć. W każdym razie siostry na początku żyły ze sobą bardzo dobrze, w miarę upływu czasu - Gabrysia, słabsza,stała się bardzo zazdrosna i koty zaczęły się bić i to na ostro. Za każdym razem jak Gabrysia widziała, że głaszczę Marysię to od razu leciała i fukała na siostrę, albo ją łapą waliła po głowie. Marysia zawsze była silniejsza od siostry, ale o wiele bardziej uległa i spokojna, więc nie reagowała na to tak mocno. Oczywiście jak miarka się przebrała to Gabrysia sporo kuksańców dostawała. Mniej więcej w tym okresie Marysia zaczęła wszystko podsikiwać, buty, roślinki itp. Podejrzewaliśmy, że znaczyła terytorium z powodu tego konfliktu z siostrą, ale później okazało się, że miała problemy z trafianiem do kuwety, możliwe, że coś ją bolało i źle kojarzyło jej się z kuwetą. Niestety moja mama nie wytrzymała tego wszystkiego nerwowo (śmierdzące mieszkanie, bójki kotów itp.) i moja kochana Marysia musiała wyprowadzić się do brata. Mimo przeprowadzki i spokoju nadal miała problemy z sikaniem. To samo robiła u brata, sikała na kanapę, na torby itd. Brat zabrał ją do weta. Ten stwierdził, że to jakaś alergia i była na to leczona. Ale terapia nie poskutkowała. Potem stwierdził, że to coś z nerkami, ponieważ znaleziono kryształki w moczu. Była na diecie, ale w sumie nadal źle sikała. Teraz jest lepiej, ponieważ nie podsikuje już rzeczy w domu, ale nadal ma problemy z trafianiem do kuwety. Marysia ogromnie źle znosiła wyjazdy do weterynarza, wpadała w amok, śliniła się okropnie itd. Dlatego brat poszukał weterynarza, który robi wizyty domowego, ponieważ z dotychczasowego nie był zadowolony. Wiem, że w Warszawie dobra jest klinika na Białobrzeskiej, ale ona tak histeryzuje i wpada w panikę, że nie ma jak ją tam zabrać. Dlatego poprosiliśmy o pomoc weta, który przyjeżdża na domowe wizyty. Nowy wet uznał, że Marysia nie ma problemów z nerkami czy pęcherzem. Jego zdaniem były to problemy hormonalne związane z rujką. Moja mama zawsze była przeciwna sterylizacji, więc koty nie miały jej zrobionej. Zaczęła dostawać zastrzyki hormonalne i niby trochę to pomagało, ale mimo to nadal ma problemy z trafianiem do kuwety. Szczerze mówiąc nie wiem co jej dolega. Przykro mi patrzeć jak się kotka męczy. Nie chcę, żeby dostawała hormony skoro i tak to niezbyt pomaga. Może coś mi doradzicie? Co może jej dolegać? Byłabym bardzo wdzięczna.
"Jest jeden aspekt, pod którym zwierzęta przewyższają człowieka - ich łagodne, spokojne cieszenie się chwilą obecną." Arthur Schopenhauer (1788 - 1860)