Strona 1 z 1

Prosze o rady w sprawie zimowej opieki nad kotami.

PostNapisane: Śro gru 01, 2010 13:18
przez Uśka
Przez sześć ostatnich miesięcy opiekowałam się dwoma kotkami, które urodziły się w moim ogrodzie - kotka szylkret i półdługowłosy czarny kocurek. W sierpniu dołączył do nich starszy o kilka miesięcy kot. Cała trójka chowała się znakomicie, cały czas były w moim ogrodzie i karnie stawiały się na posiłki - na "kici kici.
W międzyczasie chłopcy zostali wykastrowani, koteczka niestety uciekła nam z transporterka, na terenie posesji.
Nie było jej półtora dnia.
Już na poczatku listopada koty dostały ocieploną budę z gankiem, oraz ciepłe pomieszczenie pod balkonowymi schodami, nad wejściem do którego jest szczelny "namiocik" z poliwęglanu z przeznaczeniem na jadalnię.
Moje kłopoty zaczęły się od kilku dni, odką zrobił się mróz.
Młodsze rodzeństwo pojawiało się sporadycznie na karmienie i jadły tylko odrobinkę. Wyraźnie były zestresowane.
Od trzech dni ich nie ma wcale.
Najstarszy kot pojawia się raz dziennie, nie w porach karmienia i równiez zjada odrobinę i znika.
Dziś ( rano temperatura -19 st.C.) kot pojawił się w ogrodzie i udało mi się go zwabić na oszklony taras i zamknąć drzwi wejściowe. Taras, ze względu na rosliny jest dogrzewany do ok. +5 st.C.
Kot miauczy z dłuższymi przerwami i niczego nie chce jeść choć minęło 6 godzin od "uwięzienia" go.
Chciałam przetrzymać go na tarasie przez okres wysokich mrozów, ale serce mi się kroi, jak słyszę te jęki.

Co radzicie zrobić? Przetrzymać jęki, czy wypuścić go na mróz.

Re: Prosze o rady w sprawie zimowej opieki nad kotami.

PostNapisane: Śro gru 01, 2010 16:42
przez MalgWroclaw
Może uda Ci się przetrzymać jęki? Jak ja bym chciała mieć taki taras dla bezdomnych biedaków :cry: :cry: :cry: A jeśli nie, to cóż, nic nie zrobisz: dawaj im jeść (wiadomo, suche, bo mokre zamarznie), a do picia ciepłą wodę (woda też zamarznie). pozdrawiam Cię bardzo, bardzo

Re: Prosze o rady w sprawie zimowej opieki nad kotami.

PostNapisane: Śro gru 01, 2010 21:56
przez Uśka
Dziękuję MalgWrocław za dobre słowo.
Kilka tur jęków jakoś przetrzymałam. Przez cały dzień jednak kot nic nie chciał jeść ani pić, choć ma wystawiane dobre jedzonko i picie.
Zdaję sobie sprawę, że przy prawdziwych kocich tragediach moje dylematy sa błache.
Nie mam jednak żadnego doświadczenia z dzikimi kotami i nie chcę kotu zaszkodzić
Mam swojego domowego kota, który zaakceptował towarzystwo w ogrodzie. Kontakty z dzikimi kotami polegały na obwąchaniu się , a karmę wystawianę dla dzikusków zawsze ignorował.
Martwię się najbardziej o młodsze kocie rodzeństwo, że cos złego mogło się im przytrafić. Choć przygotowałam im już jakiś czas temu ocieplone domki i wiem, że w nich przebywały, karmione były bardzo systematycznie i naprawdę dobrze ( również witaminy i po kilka kropelek tranu), to jak temperatura spadła poniżej zera, one gdzieś zniknęły.
Nie mogę uwierzyć w to, że poszły do lepszej gospodyni. Były niesłychanie płochliwe i nie wyobrażam sobie, żeby dały się komuś złapać.

Re: Prosze o rady w sprawie zimowej opieki nad kotami.

PostNapisane: Śro gru 01, 2010 21:58
przez kasia_5000
Ja też bym spróbowała przetrzymać.
Może się trochę uspokoi...

Re: Prosze o rady w sprawie zimowej opieki nad kotami.

PostNapisane: Czw gru 02, 2010 15:26
przez MalgWroclaw
Twoje problemy z nimi nie są nieważne! Wręcz przeciwnie. Może w końcu zacznie jeść i pić. Przecież na dworze teraz z piciem dla biedaków jest tragedia :(