Eksterminacja bezdomnych kotów w Kartuzach

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 30, 2010 11:10 Eksterminacja bezdomnych kotów w Kartuzach

Załączam list jaki do nas doszedł
niestety jesteśmy za daleko, potrzebny ktoś albo organizacja na miejscu który podejmie działania i sprawdzi jaka jest sytuacja i zweryfikuje informacje

"Zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc, bowiem wobec zaistniałej sytuacji czuję się całkowicie bezradna. Jestem mieszkanką osiedla Wybickiego w Kartuzach i od panad 10 lat zajmuję się wolno bytującymi na tymże osiedlu kotami - dokarmiam, leczę, podaję środki antykoncepcyjne. W okresach zimowych wystawiałam wokół bloku w miejscach trudnodostępnych i nie rzucających się w oczy styropianowe domki, dzięki którym zwierzętom udawało się przetrwać mrozy. (Schronienia te wykonywałam na własny koszt ).Muszę w tym miejscu dodać, iż wszelkie próby otwierania okienek piwnicznych spełzały na niczym, zaś w efekcie końcowym okienka zostały okratowane i zabite gwoździami, o wrogiej wobec zwierząt postawie lokatorów nie wspomnę.

Jednakże ostatnie wydarzenia noszą już wszelkie znamiona planowej eksterminacji osiedlowych kotów .

Zniszczono i wywieziono (po raz kolejny z rzędu w ciągu ostatnich lat) wszystkie wykonane przeze mnie domki dla kotów pozbawiając tym samym zwierzęta schronienia w czasie trwających jeszcze mrozów, zniszczono miejsce, w którym od wielu lat zwierzęta były dokarmiane i miały stały dostęp do wody, co ma szczególne znaczenie w okresie letnich upałów. Wystawiana przeze mnie obecnie karma jest natychmiast usuwana. Część kotów stale bytująca w najbliższej okolicy zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach - obawiam się niestety, najgorszego. Niewykluczone, że zostały wytrute przez lokatorów, poprzez dodanie trucizny do podawanej przeze mnie karmy. Jest to wysoce prawdopodobne zważywszy fakt odnalezienia przeze mnie kota w stanie agonalnym w pobliżu miejsca karmienia. Lekarz weterynarii w Powiatowej Lecznicy dla zwierząt w Kartuzach potwierdził zgon w wyniku podania trutki na szczury. Być może zostały też wyłapane i tu zaczyna się kolejny dramat, gdyż o ile mi wiadomo gmina Kartuzy oraz kilka okolicznych podpisało stosowne umowy z pseudo schroniskiem w Małoszycach, którym z powodu skandalicznych warunków i bestialskiego traktowania zwierząt zainteresowała się prokuratura.

Dodatkowego kolorytu całej sprawie dodaje fakt, iż lokatorzy niechęć do zwierząt tłumaczą przykrym zapachem karmy (przy czym gwoli wyjaśnienia dodam iż korzystam z suchej karmy renomowanych firm która jak wiadomo, zapachu w zasadzie nie posiada ) całkowitym milczeniem pomijając fakt, że pod oknami bloku rozciąga się całkiem spory warzywniak regularnie nawożony obornikiem! Właśnie ów ogródek stał się wielokrotnie przyczyną prześladowania kotów, które wędrując swoimi ścieżkami niebacznie weszły na zakazany teren depcząc rosnące tam marchewki.

Jednakże zmasowana akcja tępienia osiedlowych kotów rozpoczęła się wraz z nastaniem nowego prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej Kaszuby w Kartuzach, pana Piotra Killmana. Wraz radą nadzorczą uchwalił nowy regulamin spółdzielni, (można go przeczytać na stronie internetowej Spółdzielni) a w myśl którego kategorycznie zakazuje się dokarmiania wszelkich zwierząt oraz ptaków (!) poza własnym mieszkaniem pod rygorem przewidzianych w regulaminie kar, zaś posiadanie domowych pupili uznaje się za zaledwie „warunkowo dopuszczalne”.

Nowy pan prezes pod pretekstem przeprowadzania prac porządkowych na terenie osiedla nakazał wycięcie większości krzewów (a w konsekwencji zniszczenie ostatnich skrawków zieleni) m in. dzikiej róży które dawały zwierzętom schronienie przed prześladowcami, a tych niestety na osiedlu Wybickiego nie brakuje. Prowodyrem grupy lokatorów z bloku nr 13, miłośników podokiennego warzywniaka ze szczególnym okrucieństwem prześladującej koty jest jeden z mieszkańców, którego nazwisko i adres są mi dobrze znane i które gotowa jestem podać do Państwa wiadomości. Pod jego kierownictwem grupa zwyrodnialców od lat prześladuje i zabija bezdomne koty oraz inne zwierzęta w tym objęte ochroną jeże. Moją uwagę przykuło w listopadzie ubiegłego roku szczególnie dziwne zachowanie jednego z lokatorów, członka wyżej wzmiankowanej grupy, który po zmroku zarzucał wędkę do ogródka w którym chroniły się koty. Słyszałam o takiej okrutnej metodzie chwytania zwierząt. Nie posiadam jednak żadnych konkretnych dowodów obciążających te osoby. Mam pełną świadomość iż oskarżenie kogokolwiek bez dowodów daje nikłe szanse na wygraną.

W myśl Ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku znowelizowanej 6 czerwca 2002 r. Dz. U Nr 106 poz. 1002 art. 21 ustawy „zwierzęta wolno żyjące stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu”, ponadto zgodnie z art. 5 „każe zwierzę wymaga humanitarnego traktowania”, a także zgodnie z art. 1 ust. 1 ”zwierze jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie i opiekę”. W tym miejscu pozwolę sobie dodać iż pozbawianie zwierząt pożywienia, wody oraz schronienia w myśl litery prawa jest już uznawane za znęcanie.

Na uwagę zasługuje także fakt przebudowania wszystkich osiedlowych śmietników. Niemałym nakładem sił i środków zostają zamienione w betonowe fortece szczelnie zamykane blaszanymi drzwiami. Do znajdujących się tam resztek żywności (czy wystawianej karmy jak to do tej pory miało miejsce) - nie ma obecnie szans dostępu jakiekolwiek zwierzę. Wiem natomiast że na terenie innych osiedli położonych na terenie Kartuz a nie będących własnością Spółdzielni mieszkaniowej Kaszuby podobnie zabezpieczone śmietniki zostały zaopatrzone w specjalne wejścia dla kotów.

O tym jaki jest stosunek władz i pracowników Spółdzielni Mieszkaniowej Kaszuby w Kartuzach do zwierząt niechaj świadczy fakt zamurowania żywcem kilku kotów w kawałku nieczynnego przewodu ciepłowniczego. Na natychmiastowy apel mieszkanki pod której balkonem rzecz miała miejsce Spółdzielnia w ogóle nie zareagowała. Wezwana straż pożarna rozkuła beton - niestety było już za późno...

Przedstawione tu fakty to zaledwie przysłowiowy wierzchołek góry lodowej.

W najbliższym czasie zamierzałam spotkać się z prezesem spółdzielni celem poruszenia tego bulwersującego problemu, nie orientuję się jednak wystarczająco w postanowieniach prawa odnośnie ochrony zwierząt . Prezes Killman jest człowiekiem chorym z nienawiści do wszelkich żywych stworzeń podobnie jak przewodniczący RN Józef Gogoliński i rozmowa z kimś takim może się odbyć tylko z pozycji siły… Zdaję sobie sprawę iż niezbędne będzie tu szeroko rozumiane wsparcie m. in. Prawne, dlatego też zwracam się z prośbą o radę i pomoc.

Jeśli nic się nie zmieni , to pozostawieni sami sobie bracia mniejsi nie mają najmniejszych szans na przeżycie.

Wielce zastanawiająca jest także przeszłość pana prezesa Killmana, został on usunięty ze stanowiska prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej Energetyk w Wejherowie za malwersacje finansowe. Adres strony internetowej podającej te informacje zamieszczam poniżej. Kto i na jakiej podstawie wybrał kogoś takiego na stanowisko prezesa? Mieszkam na osiedlu Wybickiego od niemal 30 lat i nigdy dotąd nie było tak drastycznych podwyżek czynszu jak za „panowania” nowego prezesa.

Pod koniec maja br. poruszyłam sprawę bezdomnych kotów na walnym zebraniu członków spółdzielni – niestety, pan Killmann zachował się nad wyraz arogancko, i dał upust swojej nienawiści do wszystkiego co żyje oprócz jego samego. Zwróciłam się o pomoc do redaktora lokalnego portalu internetowego www. Kartuzy.info .pl , przedstawiłam zaistniałą sytuację. Obiecano zająć się problemem. Niestety, okazało się że pan Killman posiada niebywały wręcz dar przekonywania, gdyż początkowo pozytywnie nastawiony do sprawy prześladowania bezdomnych zwierząt pan redaktor – tyleż nagle co nieoczekiwanie zmienił stanowisko. Artykuł który ukazał na wyżej wymienionym portalu - okazał się stekiem kłamstw i potwarzy pod moim adresem. Czytając go nie mogłam uwierzyć w to co widzę. ( przeczytać ten tekst można na tymże portalu pod tytułem „Kocia afera na osiedlu Wybickiego”. ) W tymże artykule pan prezes kategorycznie zakazuje pomagania w jakikolwiek sposób bezdomnym zwierzętom, w tym stawiania domków – z jego słów wynika jednoznacznie, że mogą sobie żyć gdzie chcą, po warunkiem że daleko od terenów Spółdzielni Mieszkaniowej Kaszuby, którą on zawiaduje. A najlepiej gdyby po prostu wyginęły.

Problem przedstawiłam także kartuskiej policji – niestety, bez rezultatu. Panowie policjanci nie byli pewni, czy regulamin spółdzielni nie jest w tym przypadku obowiązujący – co mnie zaskakuje, ponieważ prawo spółdzielcze jak mi się zdaje, podlega prawu krajowemu.

Z poczynionych przeze mnie ostatnio obserwacji wynika, że 90% kotów zamieszkujących do niedawna tereny osiedla Wybickiego w Kartuzach – zniknęło. W wypowiedzi dla www. Kartuzy. Info - pan Killman chwali się, iż koty są wyłapywane 2 razy w miesiącu, nie raczy jednak wyjaśnić, przez jaką firmę i dokąd trafiają. Obawiam się niestety, najgorszego. Poinformowałam o tym co się dzieje Fundację Animals, a także Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami w Polsce – bez rezultatu.

Obiecano pomoc i na tym się skończyło.

Nadeszła zima i sytuacja bezdomnych kotów jeszcze uległa pogorszeniu. Zamierzam ponownie ustawić domki dla zwierzaków, gdyż zdaję sobie sprawę, że bez nich nie przetrwają. Obawiam się jednak, że po raz kolejny zostaną wyrzucone. Bardzo proszę o pomoc, co mam w tej sytuacji czynić, do kogo się zwrócić, czy w ogóle jest jakaś szansa na pozytywne rozwiązanie problemu.

Mam nadzieję, że uda się znaleźć sposób, jak pomóc prześladowanym zwierzętom i ukrócić okrucieństwo i sobiepaństwo mieszkańców oraz prezesa, którzy tereny osiedla traktują jak swój prywatny folwark.


Pozdrawiam serdecznie

Anita Komkowska
email: anikoma111@interia.pl

thor

 
Posty: 1241
Od: Czw paź 28, 2004 20:51
Lokalizacja: Tarnów

Post » Wto lis 30, 2010 11:40 Re: Eksterminacja bezdomnych kotów w Kartuzach

Prawda jest taka, ze Kartuzy to dziura dechami zabita otoczona przez wiochy i wiekszosc osob ma tam podejscie do zwierzat na zasadzie: pies pilnuje domu, kot poluje w szopie i co upoluje to zje, bo nic innego nie dostanie. Pewnie trzymanie zwierzat w domu jest traktowane jak jakies dziwne miastowe widzimisie bez wiekszego sensu.
Ten rejon chyba nie podlega pod zadna organizacje o ile sie nie myle, a nawet nie wiem czy maja oni jakies schronisko :roll:
Biedne zwierzeta i szkoda, ze ta dobra kobieta jest tam sama jedna...

Teraz doczytalam o podobno podpisanej umowie z pseudoschroniskiem, pieknie, reka reke myje, na papierze wszystko jak trzeba...
Oj, co ja bym takim ludziom zrobila...

Agor-ia

 
Posty: 4619
Od: Czw lip 29, 2010 13:40
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto lis 30, 2010 15:25 Re: Eksterminacja bezdomnych kotów w Kartuzach

Wlaśnie biedna kobieta jest tam sama
podnoszę temat może jednak ktoś albo jakaś organizacja się znajdzie blisko Kartuz która zechce jej pomóc...

thor

 
Posty: 1241
Od: Czw paź 28, 2004 20:51
Lokalizacja: Tarnów

Post » Nie gru 05, 2010 11:40 Re: Eksterminacja bezdomnych kotów w Kartuzach

Może ktoś mieszka w pobliżu...
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Paula05 i 186 gości