» Wto lip 07, 2009 22:57
Kot
Kiedyś spotkałam się z zamknięciem kota w klatce. W starym domu, obok którego akurat przechodziłam często bawią się dzieciaki, zapewne one zamknęły kota w klatce. Było bardzo gorące popołudnie wracałam ze sklepu i coś miauczało z taką jakby chrypą. Zatrzymałam się i podeszłam do klatki, siedział w niej kot. Był wycieńczony, nie miał wody, miał mało miejsca, chodząc przewracał się. Postanowiłam go zabrać ze sobą. W domu nie chciał pić, więc podałam mu wodę ze strzykawki. Lekko zwilżyłam futerko i dałam jeść. Poczuł się lepiej, jakąś godzinę później odwiedziłam z nim weterynarza, żeby upewnić się, czy wszystko jest ok. Okazało się, że kotek był odwodniony. Weterynarz podał mu płyny i wszystko było dobrze. Obecnie kotek wychowuje się u mnie i jest szczęśliwym kocurkiem.