Strona 1 z 1

kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Sob lis 27, 2010 11:58
przez mama-san
Mam następujące pytanie: czego ma prawo oczekiwać koci pacjent na pierwszej wizycie u weterynarza?
Jak już pisałam w innych wątkach dorosły domowy kot przybłąkał się do nas na działkę. Na pierwszy rzut oka wyglądzął na okaz zdrowia, ale czywiście pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po przywiezieniu go do Warszawy było zabranie do doktora na przegląd. Spodziewałam się niewiadomo czego, tymczasem doktor tylko rzucił okiem na pacjenta pobieżnie, pomacał go dosłownie przez 3 sekundy, zajrzał do pyszczka, podłubał patyczkiem w uszkach czy nie ma świerzbu, stwierdził że to kocur kastrowany, dał zastrzyk Nobivac Tricat Trio i Advocate na robaki, no i dodał jeszcze tubke pasty Remover na odkłaczenie- poczym wziął 140zł (!!przepłaciłam? czy to normalna stawka?)i odesłał nas do domu, z zaleceniem by wrócić za rok.
Nie wiem czy czegoś nie zaniedbałam? Badanie krwi? Moczu? Doktor stwierdził że to nie potrzebne, że nie robi się badań "profilaktycznie" tylko dopiero jak coś złego sie dzieje. Czy to prawda? W ogóle miałam wrażenie że doktor trochę nas zbywał. Ja rozumiem ze on ma nonstop doczynienia ze strasznie cierpiącymi stworzeniami, a tu przychodzi pańcia z całkiem zdrowym kocurem i ekscytuje sie jak młoda mama z niemowlęciem. Ale czy rolą każdego doktora, czy to ludzkiego czy kociego nie jest uspokoić pacjenta, wyjaśnić wszystkie wątpliwości???

Re: kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Sob lis 27, 2010 12:01
przez Zofia.Sasza
Trochę drogawo :| Ja bym na wszelki wypadek zrobiła test FIV i FeLV. Badanie krwi na profil podstawowy też. Tyle że to kolejna stówka z dużym hakiem...

Re: kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Sob lis 27, 2010 12:17
przez mama-san
Zofia&Sasza pisze:Trochę drogawo :| Ja bym na wszelki wypadek zrobiła test FIV i FeLV. Badanie krwi na profil podstawowy też. Tyle że to kolejna stówka z dużym hakiem...


I następny problem: byliśmy u weta dokładnie 2 miesiące temu, po podaniu środka na robaki nic się nie działo, a dosłownie przed chwilą patrzę a tu z dupki wyłazi mu taka wielka biała glizda!!! FUJ!!!! po dwóch miesiącach??? Myślisz że to normalne? Zaznaczam że kot jest w mieszkaniu, nie wychodzi. Co robić? Wrócić do tego samego doktora? (przychodnia Beneventum na Saskiej Kępie) czy szukać kogoś sesowniejszego? Doradźcie coś bo właśnie dostałam totalnej paniki!!!

Re: kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Sob lis 27, 2010 12:19
przez najszczesliwsza
Podczas jednej wizyty szczepienie i odrobaczenie, co to za wet?

Re: kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Sob lis 27, 2010 12:20
przez Zofia.Sasza
mama-san pisze:
Zofia&Sasza pisze:Trochę drogawo :| Ja bym na wszelki wypadek zrobiła test FIV i FeLV. Badanie krwi na profil podstawowy też. Tyle że to kolejna stówka z dużym hakiem...


I następny problem: byliśmy u weta dokładnie 2 miesiące temu, po podaniu środka na robaki nic się nie działo, a dosłownie przed chwilą patrzę a tu z dupki wyłazi mu taka wielka biała glizda!!! FUJ!!!! po dwóch miesiącach??? Myślisz że to normalne? Zaznaczam że kot jest w mieszkaniu, nie wychodzi. Co robić? Wrócić do tego samego doktora? (przychodnia Beneventum na Saskiej Kępie) czy szukać kogoś sesowniejszego? Doradźcie coś bo właśnie dostałam totalnej paniki!!!

Nie bój glizdy, nie gryzie :twisted: Jak ona wyglądała, jakiego rozmiaru była?
A weta bym zmieniła...

Re: kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Sob lis 27, 2010 13:03
przez mama-san
Zofia&Sasza pisze:
mama-san pisze:
Zofia&Sasza pisze:Trochę drogawo :| Ja bym na wszelki wypadek zrobiła test FIV i FeLV. Badanie krwi na profil podstawowy też. Tyle że to kolejna stówka z dużym hakiem...


I następny problem: byliśmy u weta dokładnie 2 miesiące temu, po podaniu środka na robaki nic się nie działo, a dosłownie przed chwilą patrzę a tu z dupki wyłazi mu taka wielka biała glizda!!! FUJ!!!! po dwóch miesiącach??? Myślisz że to normalne? Zaznaczam że kot jest w mieszkaniu, nie wychodzi. Co robić? Wrócić do tego samego doktora? (przychodnia Beneventum na Saskiej Kępie) czy szukać kogoś sensowniejszego? Doradźcie coś bo właśnie dostałam totalnej paniki!!!

Nie bój glizdy, nie gryzie :twisted: Jak ona wyglądała, jakiego rozmiaru była?
A weta bym zmieniła...


patrzę: teraz jak sie zwinęła to wygląda jak ziarenko ryżu długoziarnistego, biała, 2x5mm, ale jak się poruszała to miała więcej niż centymetr długości! Gryźć to może nie gryzie ale czy się nie przenosi na człowieka? Kot w końcu wszędzie łaził, to że dopiero teraz zauważyłam nie znaczy że wcześniej tego nie miał, jak one się w ogóle rozmnażaja ,te robale, moze jakieś larwy czy jaja moga się przemieszczać z kurzem i powietrzem i dostawać do człowieka? i w ogóle skąd toto u kota pojedynczego, NIEWYCHODZĄCEGO? O Jezu! Niestety zostałam wychowana przez paranoiczną matkę (lekarza) w panicznym lęku przed chorobami odzwierzęcymi, nigdy nie wolno nam było trzymać w domu niczego większego niż chomik. A tu nagle wzięłam kota niewiadomego pochodzenia, wpuściłam do mieszkania... :(
Mówisz że zmienić weta: zaczęłam zgłębiać forum i odpadłam- jak na każdej stronie znany.lekarz/ dobry.lekarz pełno jest skrajnych opinii: temu uratował zycie, tamtego doprowadził do uśpienia, jedni chwala inni każą trzymac się z daleka. Jestem bezradna. Dr Jasiński z Beneventum też był wyszukany w sieci, ale naprawdę nie czułam żeby się jakoś strasznie przejął naszym przypadkiem. Zadzwoniłam do niego przed chwilą, kazał przyjść w poniedziałek, że jeszcze raz trzeba odrobaczyć- poprzednio mówił ze jeden raz wystarczy... naprawdę nie wiem...

Re: kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Sob lis 27, 2010 13:04
przez Paluszek
Jeśli był odrobaczany raz, zostają jajeczka i ...rosną nowe glisty. Trzeba parę razy. Nie bój się, to się tak łatwo nie przenosi, myj ręce po sprzątaniu kuwet i tyle. Nie przynoś do kuwety piasku z okolicy (niestety mam znajomych, co tak robią), przemrażaj mięso przed podaniem kilka dni, chowaj buty do szafki po przyjściu do domu - nie przyniesiesz mu robaków. Wtedy wystarczy profilaktycznie odrobaczyć raz na rok.

Re: kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Sob lis 27, 2010 13:12
przez Zofia.Sasza
Jak wygląda jak ryż, to wszystko jasne :lol: To jest najprawdopodobniej człon kociego tasiemca (na ludzi nie przechodzi). Advocate nie zabija tasiemca, bo działa tylko na robaki obłe (glisty, nicienie). Trzeba będzie podać inny środek i kocio pozbędzie się "obcego" :wink:

Re: kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Sob lis 27, 2010 13:17
przez Nordstjerna
Od takiego weta to ja bym wiała gdzie pieprz rośnie i to w podskokach.
Pierwszy przegląd znalezionego kota w jego wykonaniu to jakaś koszmarna pomyłka. O stanie zdrowia kota nie dowiedziałaś się nic, za to kot na wejściu został potraktowany całą baterią środków, których nie powinien dostać równocześnie - tak jak to dziewczyny wcześniej (zbyt oględnie, moim zdaniem) napisały.
Taki zmasowany atak na koci organizm mógł skończyć się tragicznie - nie przesadzam, sama mam kotkę, która zaaplikowany "na wejściu" Stronghold (to środek bardzo podobny do Advocate) przypłaciła poważnym pogorszeniem stanu zdrowia.

To, co wylazło z Twojego kota, to najprawdopodobniej tasiemiec. Advocate jest super-hiper wypasionym środkiem, tyle że... na tasiemca nie działa. Za to jest zbyt obciążający, jak na pierwsze odrobaczenie kota o nieznanym pochodzeniu. Odrobaczanie i szczepienie w jednym dniu, to wg mnie nic innego, jak tylko mało etyczna chęć zarobku za wszelką cenę, kosztem kota.
Dziewczyny słusznie napisały, badania krwi, testy na wirusówki, porządne osłuchanie i obmacanie kota to powinna być podstawa w przypadku dorosłego kota o nieznanej przeszłości. I w zależności od wyników badań ustalenie dalszego postępowania.

Re: kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Sob lis 27, 2010 13:56
przez mama-san
Zofia&Sasza pisze:Jak wygląda jak ryż, to wszystko jasne :lol: To jest najprawdopodobniej człon kociego tasiemca (na ludzi nie przechodzi). Advocate nie zabija tasiemca, bo działa tylko na robaki obłe (glisty, nicienie). Trzeba będzie podać inny środek i kocio pozbędzie się "obcego" :wink:


Kochana, widze że jesteś z Wa-wy- może możesz mi polecić swego weta? po tym co tu koleżanki piszą, do dr J. już raczej nie pójdę :(

Re: kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Sob lis 27, 2010 14:13
przez Zofia.Sasza
mama-san pisze:
Zofia&Sasza pisze:Jak wygląda jak ryż, to wszystko jasne :lol: To jest najprawdopodobniej człon kociego tasiemca (na ludzi nie przechodzi). Advocate nie zabija tasiemca, bo działa tylko na robaki obłe (glisty, nicienie). Trzeba będzie podać inny środek i kocio pozbędzie się "obcego" :wink:


Kochana, widze że jesteś z Wa-wy- może możesz mi polecić swego weta? po tym co tu koleżanki piszą, do dr J. już raczej nie pójdę :(

Białobrzeska? Większość klientów bardzo poleca.

Re: kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Sob lis 27, 2010 15:38
przez felin
Moja mama w tym roku zgarnęla z klatki schodowej "eksmitowanego" kociaka. Wyglądal na super zdrowego (i faktycznie jest), ale i tak wylądowal na przeglądzie technicznym. Badanie trwalo pól godziny i byl to naprawdę full service: gardlo i zęby, dokladne osluchanie klatki piersiowej oraz oskrzeli i tchawicy, obmacanie calego kota ze szczegolnym uwzględnieniem węzlów chlonnych i brzucha, uszy, sierść, podogonie, pomiar temperatury a nawet swobodny spacer po gabinecie, żeby zobaczyć jak się porusza. Dopiero potem tabletka na robale. Po dwóch tygodniach test na wirusówki i szczepienie z uprzednim przedyskutowaniem za i przeciw wyboru konkretnej szczepionki. Do książeczki wpisano nawet miejsce podania szczepionki (tzn. lokalizację naklucia na kocim organizmie) na wypadek ew. nieprzewidzianej reakcji miejscowej lub mięsaka poszczepiennego. O ile mnie pamięć nie myli, pierwsza wizyta kosztowala okolo 50 zl ale usluga, moim zdaniem, byla tego warta.

Od tygodnia chodzę do tego samego gabinetu ze znajdkiem i jest dokladnie tak samo: nic po lebkach. Koszta większe, bo znajdek chory, jednak mam pewność, że nikt ze mnie nie wyszarpuje kasy za nic i widać też efekty.

Re: kot u doktora- pierwsza wizyta

PostNapisane: Pon lis 29, 2010 12:37
przez mama-san
Zofia&Sasza pisze:
mama-san pisze:
Zofia&Sasza pisze:Jak wygląda jak ryż, to wszystko jasne :lol: To jest najprawdopodobniej człon kociego tasiemca (na ludzi nie przechodzi). Advocate nie zabija tasiemca, bo działa tylko na robaki obłe (glisty, nicienie). Trzeba będzie podać inny środek i kocio pozbędzie się "obcego" :wink:


Kochana, widze że jesteś z Wa-wy- może możesz mi polecić swego weta? po tym co tu koleżanki piszą, do dr J. już raczej nie pójdę :(

Białobrzeska? Większość klientów bardzo poleca.


Tak, też słyszałam o Białobrzeskiej, następnym razem napewno tam pójdziemy! Niestety dzisiaj musiałam jednak jeszcze raz skorzystac z tego samego weta, nie dałabym rady jechać w tę pogodę na drugi koniec miasta (akurat nie mam auta i do tego sama jestem zaziębiona) a nie chciałam czekać ze sprawą robaków. Kocio dostał pół tabletki Aniprazolu, następne połówki, jutro , pojurtrze i za 10 dni. Był bardzo nieszczęśliwy, ale mam nadzieję że sprawę robali będzie miał za sobą. Za wizytę , te dwie tabletki plus kropelki witaminowe zapłaciłam 50zł, więc tym razem trochę normalniejsza cena (poprzednio było 140).