Egipskie koty, bezsilność i niemoc :(

Od roku mieszkam w największym mieście Afryki- Kairze. Nie macie pojęcia jakie szczęście mają nasze polskie koty, które mają Was i jakiekolwiek szanse na pomoc. Tutaj niestety jest zupełnie inaczej, to inny świat po prostu. Podejrzewam, że może tutaj mieszkać około 1 000 000 kotów, bo ludzi podobno cała aglomeracja liczy prawie 20 000 000.
Codziennie widzę umierające na ulicach koty, od różnych chorób, powypadkowe, w klatkach dla ptaków siedzące w sklepach i karmione surową kapustą, bo tak jest najtaniej.
Koty na ulicy rzucane są kamieniami i żaden z przechodniów nie zwróci na to uwagi.
Sterylizacja jest tutaj potępiana z powodów religijnych, każdy rozmnaża specjalnie swoje koty, a potem jeśli nie ma co z nimi zrobić to wyrzuca je na ulicę. Koty mnożone są często w takich układach jak : matka z synem, brat z siostrą i nikt nie widzi w tym nic złego.
Nigdy nikt nie bierze sobie kota z ulicy, bo są brudne i chore.
Kotów nikt nie szczepi , nie leczy, nie usypia nawet. Jak kot umiera, to się bierze następnego. Kiedy mówię, że komuś, że kot żyje po kilkanaście lat, to na mnie patrzą jak na wariata, bo przecież oczywiste że długość życia kota to 3-5 lat.
Latem temperatura sięga ponad 40 stopni i nie mają się absolutnie gdzie napić. Jedynie dobrze, że nie ma zimy podczas której zamarzają i zazwyczaj nie głodują, bo worki ze śmieciami walają się na ulicach i kociska je nocami rozgrzebują.
Chodzę codziennie tymi ulicami pełnymi drogich sklepów światowych marek, mercedesów i...... widzę wszędzie ból i cierpienie - nie tylko kotów, ale psów, osłów, koni, wielbłądów no i bezdomnych dzieci żyjących na ulicy.
A najgorsze, że jestem na prawdę bezsilna. Wzięłam dwa kotki, jednego z ulicy, drugiego chorego z klatki dla ptaków w sklepie. Tylko co mogę zrobić więcej? Po prostu nic się zrobić nie da
I pomyśleć, że kot był kiedyś w Egipcie zwierzęciem świętym.
PS: Mówiąc nikt mam na myśli 99% żyjących tu ludzi.
Codziennie widzę umierające na ulicach koty, od różnych chorób, powypadkowe, w klatkach dla ptaków siedzące w sklepach i karmione surową kapustą, bo tak jest najtaniej.
Koty na ulicy rzucane są kamieniami i żaden z przechodniów nie zwróci na to uwagi.
Sterylizacja jest tutaj potępiana z powodów religijnych, każdy rozmnaża specjalnie swoje koty, a potem jeśli nie ma co z nimi zrobić to wyrzuca je na ulicę. Koty mnożone są często w takich układach jak : matka z synem, brat z siostrą i nikt nie widzi w tym nic złego.
Nigdy nikt nie bierze sobie kota z ulicy, bo są brudne i chore.
Kotów nikt nie szczepi , nie leczy, nie usypia nawet. Jak kot umiera, to się bierze następnego. Kiedy mówię, że komuś, że kot żyje po kilkanaście lat, to na mnie patrzą jak na wariata, bo przecież oczywiste że długość życia kota to 3-5 lat.
Latem temperatura sięga ponad 40 stopni i nie mają się absolutnie gdzie napić. Jedynie dobrze, że nie ma zimy podczas której zamarzają i zazwyczaj nie głodują, bo worki ze śmieciami walają się na ulicach i kociska je nocami rozgrzebują.
Chodzę codziennie tymi ulicami pełnymi drogich sklepów światowych marek, mercedesów i...... widzę wszędzie ból i cierpienie - nie tylko kotów, ale psów, osłów, koni, wielbłądów no i bezdomnych dzieci żyjących na ulicy.
A najgorsze, że jestem na prawdę bezsilna. Wzięłam dwa kotki, jednego z ulicy, drugiego chorego z klatki dla ptaków w sklepie. Tylko co mogę zrobić więcej? Po prostu nic się zrobić nie da

I pomyśleć, że kot był kiedyś w Egipcie zwierzęciem świętym.
PS: Mówiąc nikt mam na myśli 99% żyjących tu ludzi.