Strona 1 z 1

Kto miał/ma kota z protezą łapy?

PostNapisane: Czw lis 18, 2010 22:50
przez proequo
Podzielcie się doświadczeniami.

Re: Kto miał/ma kota z protezą łapy?

PostNapisane: Czw lis 18, 2010 23:17
przez proequo
Podniosę...

Re: Kto miał/ma kota z protezą łapy?

PostNapisane: Czw lis 18, 2010 23:20
przez CoToMa
Mam kota po amputacji tylnej łapy.
Świetnie sobie radzi bez protezy...

Re: Kto miał/ma kota z protezą łapy?

PostNapisane: Czw lis 18, 2010 23:21
przez Danusia
Jeśli kot nie ma jednej lapy , to nie ma potrzeby protezy :roll: . po co? Ja mam trzy bezłapki i doskonale sobie radzą :ok:

Re: Kto miał/ma kota z protezą łapy?

PostNapisane: Pt lis 19, 2010 0:05
przez proequo
Ludzie bez nogi, czy ręki też sobie radzą... :roll:
Ale mnie chodzi o poprawę komfortu życia.

Jeśli kot nie na tylnej nogi, to - będąc zwierzęciem ruchliwym i skaczącym - obciąża kończynę, którą ma. Na przestrzeni, miesięcy, czy lat, takie obciążanie musi przynieść niegatywny efekt dla bioder, miednicy, kręgosłupa. Narażać kota na to, jeśli może mieć protezę nogi?

Re: Kto miał/ma kota z protezą łapy?

PostNapisane: Pt lis 19, 2010 0:28
przez sibia
Tez mialam tymczaskę bez łapy, myślę, że proteza może bardziej utrudnić życie, niż ułatwić. Zależy jeszcze, gdzie kończy się łapa, u mojej w samym biodrze.

Radziła sobie doskonale, wskazanie weta - nie utuczyć, poza tym wszystko jak ze zdrowym kotem.

Re: Kto miał/ma kota z protezą łapy?

PostNapisane: Pt lis 19, 2010 1:17
przez Agn
proequo pisze:Ludzie bez nogi, czy ręki też sobie radzą... :roll:
Ale mnie chodzi o poprawę komfortu życia.

Jeśli kot nie na tylnej nogi, to - będąc zwierzęciem ruchliwym i skaczącym - obciąża kończynę, którą ma. Na przestrzeni, miesięcy, czy lat, takie obciążanie musi przynieść niegatywny efekt dla bioder, miednicy, kręgosłupa. Narażać kota na to, jeśli może mieć protezę nogi?


To nie do końca tak. Nie wiem, jaka musiałaby być proteza, by z kolei nie zaszkodzić kotu i nie stanowić dla niego zagrożenia, gdy np. wskakuje na szafę.
Pewnych odruchów i naturalnych kocich zachowań nie da się oduczyć, a w takich sytuacjach obawiałabym się tego, że proteza będzie kotu przeszkadzać raczej niż pomagać.

Nie bardzo widzę [na podstawie swoich doświadczeń z kotami na trzech łapach], aby taka proteza miała kotu poprawić komfort życia. Koty świetnie dostosowują się do swoich ułomności.

Re: Kto miał/ma kota z protezą łapy?

PostNapisane: Pt lis 19, 2010 6:35
przez Blue
Tym bardziej że jeśli taka proteza miałaby poprawiać komfort życia kota a nie go pogarszać to nie mogłaby być nakładana (bo u kota oznaczałoby to cały jakiś zestaw szelek :roll: ) a jedynie wszczepiona, wrośnięta w kość - tak jak ta nowinka naukowa z ostatnich wieści.
Niestety u kotów tego rodzaju implanty stwarzają pewne realne zagrożenie o którym moja kotka przekonała się na własnej skórze.
Miała implant (częściowy) stawu kolanowego. I załapała się na bonus do niego - raka kości w miejscu wrośnięcia implantu w kość. I podobno u kotów dosyć często tak się dzieje.

Re: Kto miał/ma kota z protezą łapy?

PostNapisane: Pt lis 19, 2010 9:42
przez proequo
Chodzi właśnie o wszczepioną w kość, nie zdejmowaną i zakładaną.

Czekam na opinie właścicieli, którzy mieli, bądź mają kota z protezą.

Re: Kto miał/ma kota z protezą łapy?

PostNapisane: Pt lis 19, 2010 10:04
przez pixie65
Nie słyszałam o takim przypadku w Polsce.
Operacja kota Oskara z tego co wiem była poniekąd dokonaniem "pionierskim".
http://www.msnbc.msn.com/id/37922163/ns ... pet_health
Artykuł dr Noela Fitzpatricka:
http://www.fitzpatrickreferrals.co.uk/s ... rticle.pdf

http://www.dailymail.co.uk/sciencetech/ ... -legs.html

http://www.kociadolina.pl/aktualnosci,2 ... y-lap.html

Doczytałam wątek i już wiem, że chodzi o Wasyla.
I weterynarza ze Szczecina, które zaoferował, że podejmie się takiej operacji.
Ciekawa jestem czy pan Gugała współpracuje z ośrodkiem wykonującym takie protezy i czy sam ma jakieś doświadczenie w chirurgii ortopedycznej? Czy wspomniał o przewidywanym koszcie zabiegu?

Poza tym wszystkim, oglądając zdjęcia Wasyla uważam, że "lepsze jest wrogiem dobrego". Wasyl dawał sobie radę jeszcze na działkach a teraz ma DT. Narażanie go na zabieg, którego efekt w naszych realiach raczej trudno przewidzieć uważam za niepotrzebne ryzyko.