UWAGA HODOWCY PSÓW I KOTÓW

Nie wiem czy w dobrym miejscu dodaję ten temat, ale chciałam wszystkich ostrzec przed panią Anną Hawranek. Poniżej cała historia:
Nie wiem od czego zacząć. Przede wszystkim chciałam ostrzec wszystkich hodowców przez Panią Anią Hawranek.24 października sprzedałam Pani Hawranek jedną z moich bialutkich księżniczek Aurorkę. Pani Ania pisała do mnie około 3 tyg. przed zakupem kota, wydawała się być miłą osobą, prawie nigdy jednak nie miała środków na telefonie i kontaktowałyśmy się drogą internetową. Nie wzbudziła niestety we mnie podejrzeń, szczególnie że powiedziała iż zajmuje się hodowlą psów rasy York, myślałam że ma 3 pieski. Wsztskie osoby, które kupują ode mnie kotka zawsze sprawdzam, jej zaufałam od razu.
Pani Ania Hawranek, prosiła o spłacie kotka w ratach, ponieważ ma teraz małę Yorki i gdy wszystkie sprzeda będzie miała pieniążki do zapłaty. Jak najbardziej rozumiałam jej sytuację i zgodziłam się na takie warunki. Wszsytko było zawarte w umowie. Pani ta zobowiązała się wpłacać 400 zł do dziesiątego każdego miesiąca. Kotka zmieniła domek 24 października, na 10 listopada przypadała kolejna rata. Gdy pieniążki nie nadchodziły, zadzwoniłam do A. Hawranek z prośbą o ich wpłatę na moje konto, usłyszałam że wszystkie wyjaśnienia otrzymam na gg. Cierpliwie czekałam, równocześnie niepokojąc się dlaczego nie chce wyjaśnić sprawy przez telefon. Po jednym dniu czekania miałam dość. Dzwoniłam i dzwoniłam, nikt nie podnosił słuchawki. W niedzielę otrzymałam od Pani Ani taką oto wiadomość na gg:
800 (13-11-2010 21:50)
Dobry wieczór Pani Basiu .
800 (13-11-2010 21:51)
Bardzo przepraszam że dopiero teraz odpisuje
800 (13-11-2010 21:51)
ale tragedia mi się stała
800 (13-11-2010 21:52)
kilka dni temu , moja sunia miała cesarkę gdzie się nie obudziła już ;(
800 (13-11-2010 21:52)
straciła sunie i maluszki ;(
800 (13-11-2010 21:52)
z tego powodu tak zle się poczułam że wylądowałam w szpitalu
800 (13-11-2010 21:54)
na patologi ciąży
800 (13-11-2010 21:54)
koteczka jest taka kochana
800 (13-11-2010 21:54)
miałam pieniążki przygotowane dla Pani z wypłaty
800 (13-11-2010 21:55)
i przeznaczyłam 600 zł na ta cesarkę
800 (13-11-2010 21:55)
mam do sprzedania maluszki ...
800 (13-11-2010 21:55)
ale jeszcze nie mam osoby chętnej na razie ...
800 (13-11-2010 21:56)
czy Pani może poczekać z wpłatą za koteczkę jeszcze troszeczkę jak załatwię pieniążki albo na wypłatę ostatniego
??
800 (13-11-2010 21:56)
byłabym bardzo wdzięczna
800 (13-11-2010 21:56)
i bardzo przepraszam że zwłokę ;(
800 (13-11-2010 21:57)
ale nie sądziłam że tak się skończy to wszystko, bo przecież miałam przygotowane te pieniążki na kotkę ..
800 (13-11-2010 21:57)
chyba że Pani by chciała może w rozliczeniu suczkę yorka z rodowodem ...
Ja (14-11-2010 14:35)
Pani Aniu, dziękuję za wiadomość. Bardzo współczuję, wiem co to znaczy stracić zwierzątko. Przez chwilę nawet myślałam o suczce Yorku dla siostry, ale niestety nie miałabym gdzie trzymać. Pani Aniu ja poczekam na pieniążki, jakoś dam sobie radę, rozumiem zaistniałą sytuację. Martwiłam się nie tylko o pieniążki, ale i o kotkę, bo kompletnie nie wiedziałam co się dzieje. Bądźmy zatem w kontakcie, mam nadzieję, że wszystko się ułoży, a jak już będzie Pani miała pieniążki, to wtedy mi zapłaci. Cieszę się, że chociaż kotka jest zdrowa i trzymam kciuki za powrót do zdrowia!
Za jakiś czas Pani Ania znowu napisała:
800 (15-11-2010 20:20)
Witam Pani Basiu
800 (15-11-2010 20:20)
Dziękuje za zrozumienie...
800 (15-11-2010 20:21)
Kotka jest na prawdę kochana i chyba lubiana bardziej niż nasze psy
800 (15-11-2010 20:21)
jest mądra strasznie
800 (15-11-2010 20:21)
urosła już
800 (15-11-2010 20:22)
tylko nie wiem czym robić jej futerko , to znaczy jakim preparatem ?>...
800 (15-11-2010 20:22)
na dniach zrobię fotki Aurusi i Pani wyśle ...
800 (15-11-2010 20:22)
na razie pozdrawiam,Ania
Wczoraj rano dostałam telefon od konkubina/ męża - nie wiem Anny Hawranek, że Aurora została rozszarpana przez psa. Poprosiłam mężczyznę Anny Hawranek o dokładny adres zamieszkania, powiedziałam że chcę przyjechać po zwłoki kotka. Mężczyzna ten odparł, że pewnie złowki się rozłożą bo jest ciepło. Mimo to nalegałam z prośbą o adres. W umowie miałam zapisane, że mieszkają w Bytomiu, natomiast Anna Hawranek w jednej z rozmów na gg wspominała, że mają przeprowadzać się do Pyskowic. Mężczyzna tej Pani podał mi najpierw nazwę ulicy Świerczewskiego, później okazało się, że jest to ulica Sikorskiego. Zdziwiło mnie to, że nie wie na jakiej ulicu mieszkają. Obdzwoniłam na wszelki wypadek wszystkie przychodnie weterynaryjne w Bytomiu, w jednej pani Hawranek nawet kiedyś leczyła swoje psy. Zostawiłam nr czip, łudząc się że może akurat kotka się znajdzie. Może jest u jakiś Boga ducha winnych ludzi, którzy nic nie wiedzą że mają ''skradzioną'' kotkę. Ponieważ pani Anna nie zapłaciła mi całej kwoty, z tego powodu nie miała jeszcze rodowodu, taki scenariusz wydawał się najbardziej prawdopodobny. W między czasie szukając w internecie informacji na temat pani Anny Hawranek natknęłam się na taką oto inforomację [url]http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache%3AbRDpQVQK8oMJ%3Aale.gratka.pl%2Fogloszenie%2F6757511_york_yorki_mini_oszustka.html+bytom+hawranek+oszustka&cd=3&hl=pl&ct=clnk&gl=pl
[/url]
Okazało się, że pani Hawranek jest oszustką na skalę światową. Co chwilę docierałam do nowych osób oszukanych przez Annę Hawranek. Jest notowana na policji, mimo to nikt nie usunął jej ze związku kynologicznego. Niezwłocznie udałam się szukać tej kobiety. Po pukaniu ludziom do drzwi i wypytywaniu się, znalazłam ją. Moja mama zadzwoniła na policję. Sąsiedzi powiedzieli, że potwierdzą że pani Hawranek jest dziwną kobietą, która nie traktuje dobrze swoich zwierząt. Na miejscu okazało się, że w mieszkaniu trzyma 8 psów i do czasu, jeszcze do przed wczoraj, mojego kota. Podobno gdy pani Hawranek otwiera okno, nie można przejść obok bez zawrotów głowy. Panuje tam straszny smród. Czekałam i czekałam aż przyjedzie policja, przyjechała straż miejska - okazało się, że na wezwanie mężczyzny pani Anny Hawranek na mnie, ponieważ podobno zakłócam jej spokój. Po wielu godzinach męki mojej, moje mamy, wujka i dziecka oraz moim pobycie w szpitalu (musiałam dostać zastrzyk uspokajający) przybył na miejsce mężczyzna pani Anny Hawranek i wskazał miejsce, gdzie leżał kot. Nie było mnie przy tym, ponieważ przebywałam w tym momencie w szpitalu. Kotka leżała na polu, była cała mokra, już zimna. Nie była nawet zakopana, leżała i mokła, mokła, mokła przez wiele godzin.... Straż miejska spisała to co zobaczyła, a był to przerażający widok. Pani Hawranek nawet nie zakopała kota w ziemi. Aurorka ma pogryzioną szyję i rozszarpaną łapkę. Prawdopodobnie zwierzęta walczyły o byt i gdy Aurorka podeszła do jedzenia została rozszarpana przez stado psów. Prosiłam o zrobienie zdjęć mamie żeby mieć jako dowód w dalszym postępowaniu. Zabrałam kotkę ze sobą.
Jesteśmy pogrążeni w bólu. W szpitalu myśleli, że umarła mi bliska osoba, ale jak inaczej można nazwać kota, którego wychowywało się od małego, patrzyło sie jak dorasta. Pytanie, jak można nazwać ludzi, którzy w ten sposób traktują zwierzęta, czy aby na pewno ludźmi?
Proszę uważajcie na panią Annę Hawranek, nie chcę by cierpieli, tak jak cierpię teraz ja i moi bliscy, inni ludzie i inne zwierzęta.
Nie wiem od czego zacząć. Przede wszystkim chciałam ostrzec wszystkich hodowców przez Panią Anią Hawranek.24 października sprzedałam Pani Hawranek jedną z moich bialutkich księżniczek Aurorkę. Pani Ania pisała do mnie około 3 tyg. przed zakupem kota, wydawała się być miłą osobą, prawie nigdy jednak nie miała środków na telefonie i kontaktowałyśmy się drogą internetową. Nie wzbudziła niestety we mnie podejrzeń, szczególnie że powiedziała iż zajmuje się hodowlą psów rasy York, myślałam że ma 3 pieski. Wsztskie osoby, które kupują ode mnie kotka zawsze sprawdzam, jej zaufałam od razu.
Pani Ania Hawranek, prosiła o spłacie kotka w ratach, ponieważ ma teraz małę Yorki i gdy wszystkie sprzeda będzie miała pieniążki do zapłaty. Jak najbardziej rozumiałam jej sytuację i zgodziłam się na takie warunki. Wszsytko było zawarte w umowie. Pani ta zobowiązała się wpłacać 400 zł do dziesiątego każdego miesiąca. Kotka zmieniła domek 24 października, na 10 listopada przypadała kolejna rata. Gdy pieniążki nie nadchodziły, zadzwoniłam do A. Hawranek z prośbą o ich wpłatę na moje konto, usłyszałam że wszystkie wyjaśnienia otrzymam na gg. Cierpliwie czekałam, równocześnie niepokojąc się dlaczego nie chce wyjaśnić sprawy przez telefon. Po jednym dniu czekania miałam dość. Dzwoniłam i dzwoniłam, nikt nie podnosił słuchawki. W niedzielę otrzymałam od Pani Ani taką oto wiadomość na gg:
800 (13-11-2010 21:50)
Dobry wieczór Pani Basiu .
800 (13-11-2010 21:51)
Bardzo przepraszam że dopiero teraz odpisuje

800 (13-11-2010 21:51)
ale tragedia mi się stała

800 (13-11-2010 21:52)
kilka dni temu , moja sunia miała cesarkę gdzie się nie obudziła już ;(
800 (13-11-2010 21:52)
straciła sunie i maluszki ;(
800 (13-11-2010 21:52)
z tego powodu tak zle się poczułam że wylądowałam w szpitalu
800 (13-11-2010 21:54)
na patologi ciąży
800 (13-11-2010 21:54)
koteczka jest taka kochana
800 (13-11-2010 21:54)
miałam pieniążki przygotowane dla Pani z wypłaty

800 (13-11-2010 21:55)
i przeznaczyłam 600 zł na ta cesarkę

800 (13-11-2010 21:55)
mam do sprzedania maluszki ...
800 (13-11-2010 21:55)
ale jeszcze nie mam osoby chętnej na razie ...
800 (13-11-2010 21:56)
czy Pani może poczekać z wpłatą za koteczkę jeszcze troszeczkę jak załatwię pieniążki albo na wypłatę ostatniego

800 (13-11-2010 21:56)
byłabym bardzo wdzięczna
800 (13-11-2010 21:56)
i bardzo przepraszam że zwłokę ;(
800 (13-11-2010 21:57)
ale nie sądziłam że tak się skończy to wszystko, bo przecież miałam przygotowane te pieniążki na kotkę ..
800 (13-11-2010 21:57)
chyba że Pani by chciała może w rozliczeniu suczkę yorka z rodowodem ...
Ja (14-11-2010 14:35)
Pani Aniu, dziękuję za wiadomość. Bardzo współczuję, wiem co to znaczy stracić zwierzątko. Przez chwilę nawet myślałam o suczce Yorku dla siostry, ale niestety nie miałabym gdzie trzymać. Pani Aniu ja poczekam na pieniążki, jakoś dam sobie radę, rozumiem zaistniałą sytuację. Martwiłam się nie tylko o pieniążki, ale i o kotkę, bo kompletnie nie wiedziałam co się dzieje. Bądźmy zatem w kontakcie, mam nadzieję, że wszystko się ułoży, a jak już będzie Pani miała pieniążki, to wtedy mi zapłaci. Cieszę się, że chociaż kotka jest zdrowa i trzymam kciuki za powrót do zdrowia!
Za jakiś czas Pani Ania znowu napisała:
800 (15-11-2010 20:20)
Witam Pani Basiu

800 (15-11-2010 20:20)
Dziękuje za zrozumienie...
800 (15-11-2010 20:21)
Kotka jest na prawdę kochana i chyba lubiana bardziej niż nasze psy
800 (15-11-2010 20:21)
jest mądra strasznie
800 (15-11-2010 20:21)
urosła już
800 (15-11-2010 20:22)
tylko nie wiem czym robić jej futerko , to znaczy jakim preparatem ?>...
800 (15-11-2010 20:22)
na dniach zrobię fotki Aurusi i Pani wyśle ...
800 (15-11-2010 20:22)
na razie pozdrawiam,Ania
Wczoraj rano dostałam telefon od konkubina/ męża - nie wiem Anny Hawranek, że Aurora została rozszarpana przez psa. Poprosiłam mężczyznę Anny Hawranek o dokładny adres zamieszkania, powiedziałam że chcę przyjechać po zwłoki kotka. Mężczyzna ten odparł, że pewnie złowki się rozłożą bo jest ciepło. Mimo to nalegałam z prośbą o adres. W umowie miałam zapisane, że mieszkają w Bytomiu, natomiast Anna Hawranek w jednej z rozmów na gg wspominała, że mają przeprowadzać się do Pyskowic. Mężczyzna tej Pani podał mi najpierw nazwę ulicy Świerczewskiego, później okazało się, że jest to ulica Sikorskiego. Zdziwiło mnie to, że nie wie na jakiej ulicu mieszkają. Obdzwoniłam na wszelki wypadek wszystkie przychodnie weterynaryjne w Bytomiu, w jednej pani Hawranek nawet kiedyś leczyła swoje psy. Zostawiłam nr czip, łudząc się że może akurat kotka się znajdzie. Może jest u jakiś Boga ducha winnych ludzi, którzy nic nie wiedzą że mają ''skradzioną'' kotkę. Ponieważ pani Anna nie zapłaciła mi całej kwoty, z tego powodu nie miała jeszcze rodowodu, taki scenariusz wydawał się najbardziej prawdopodobny. W między czasie szukając w internecie informacji na temat pani Anny Hawranek natknęłam się na taką oto inforomację [url]http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache%3AbRDpQVQK8oMJ%3Aale.gratka.pl%2Fogloszenie%2F6757511_york_yorki_mini_oszustka.html+bytom+hawranek+oszustka&cd=3&hl=pl&ct=clnk&gl=pl
[/url]
Okazało się, że pani Hawranek jest oszustką na skalę światową. Co chwilę docierałam do nowych osób oszukanych przez Annę Hawranek. Jest notowana na policji, mimo to nikt nie usunął jej ze związku kynologicznego. Niezwłocznie udałam się szukać tej kobiety. Po pukaniu ludziom do drzwi i wypytywaniu się, znalazłam ją. Moja mama zadzwoniła na policję. Sąsiedzi powiedzieli, że potwierdzą że pani Hawranek jest dziwną kobietą, która nie traktuje dobrze swoich zwierząt. Na miejscu okazało się, że w mieszkaniu trzyma 8 psów i do czasu, jeszcze do przed wczoraj, mojego kota. Podobno gdy pani Hawranek otwiera okno, nie można przejść obok bez zawrotów głowy. Panuje tam straszny smród. Czekałam i czekałam aż przyjedzie policja, przyjechała straż miejska - okazało się, że na wezwanie mężczyzny pani Anny Hawranek na mnie, ponieważ podobno zakłócam jej spokój. Po wielu godzinach męki mojej, moje mamy, wujka i dziecka oraz moim pobycie w szpitalu (musiałam dostać zastrzyk uspokajający) przybył na miejsce mężczyzna pani Anny Hawranek i wskazał miejsce, gdzie leżał kot. Nie było mnie przy tym, ponieważ przebywałam w tym momencie w szpitalu. Kotka leżała na polu, była cała mokra, już zimna. Nie była nawet zakopana, leżała i mokła, mokła, mokła przez wiele godzin.... Straż miejska spisała to co zobaczyła, a był to przerażający widok. Pani Hawranek nawet nie zakopała kota w ziemi. Aurorka ma pogryzioną szyję i rozszarpaną łapkę. Prawdopodobnie zwierzęta walczyły o byt i gdy Aurorka podeszła do jedzenia została rozszarpana przez stado psów. Prosiłam o zrobienie zdjęć mamie żeby mieć jako dowód w dalszym postępowaniu. Zabrałam kotkę ze sobą.
Jesteśmy pogrążeni w bólu. W szpitalu myśleli, że umarła mi bliska osoba, ale jak inaczej można nazwać kota, którego wychowywało się od małego, patrzyło sie jak dorasta. Pytanie, jak można nazwać ludzi, którzy w ten sposób traktują zwierzęta, czy aby na pewno ludźmi?
Proszę uważajcie na panią Annę Hawranek, nie chcę by cierpieli, tak jak cierpię teraz ja i moi bliscy, inni ludzie i inne zwierzęta.