Witam ponownie :wink:
To ja napiszę tak: wiem, że kilka osób - starych stażem rezydentów forum (jeszcze z
www.koty.pl) pamięta kotonowelę o Diable Ta-Sjamskim. Blue go zna jak mało kto, bo Felek spędził u niej wakacje w towarzystwie jej kotek. Kot to BYŁA bomba atomowa. I tak też się charakteryzuje tę rasę. Stąd nazwanie go Diabłem prawie tasmańskim.
Przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania pod koniec stycznia. felek fajnie zniósł przeprowadzkę, polubił nowe mieszkanie, bo większe, bo schody są, można biegać. I zasuwał po tych schodach góra dół góra dół góra dół 100 km/h. Dodam, że kastrowany był dośc dawno (relatywnie) bo chyba pod koniec września. Zabawek nie lubił, ale lizaczkiem nie gardził (pacać łapą i gonić), obryzał tez maskotkę - lwa. No i dpsłownie z tygodnia na tydzień zaczął się robić apatyczny. Coraz bardziej obgryzał swój ogon (stary nawyk), siedział i miauczał błagalnie (o co?), cały czas trzeba go było nosić na rękach, kładł wtedy główkę i wdychał. Jakiś taki - strasznie klejący, smutnawy, nieenergiczny i przylepny. Tej jego przylepności ie można było wytrzymac. ALe on się nie przylepiał radoście, tylko kładł się na kolana, wzdychał i leżał...
No to postanowiłam mu zorganizowac drugiego kota. TŻ oczywiście NIE NIE NIE! Stało się tak, że przyniosłam do domu spod firmy kotkę - ale nie na zawsze, tylko do wysterylizowania i zaszczeienia. Była u nas 5 tygodni, wszystko zasikała (nie nauczyła się kuwety, oporny stwór) i wróciła pod firmę do braciszka.
Po jej "odejściu" Felek znowu się zrobił taki sam smutny, zagryzał (połykał) swój ogon i błagał o przytulenia.
TŻ widząc, że pobyt kotki w domu nie zrujnował nas w żaden sposób, aFelek miał w końcu kim się zająć, zgodził się na drugiego kota. Wzięłam kocurka siedniomiesięcznego, kastrowanego, łagodnego, łaciatego.
Bury się nazywa. Felek okazął się fajniejszym gospodarzem niż przypuszczałam. Nie zabił kolegi, nie gryzły się, nie było walk. Owszem, pośpiewał nowemu kilka piosenek typu "ja ci dam", ale generalnie jest w porządku. Młody został przepędzony z łóżka, młody już nie śpi z nami. Felek zadbał o to :-) Natomiast Felek mimo że trochę się interesuje Burym, jest starym ramolem, zagryza swój ogon cały czas, nie bawi się, nie gania, nie zajmuje niczym, nic go nie interesuje siedzi sobie, lezy sobie i nic się nie zmienia.
To na pewno nie jest kwestia upału, nie panikowałabym. Trzy miesiące temu nie było żadnego upału, a zaczynał się koci dołek.
Ot i tyle. Nie mam już tego samego Felucha. Tylko czemu tak zramolał? Wszystko w domu po staremu, wręcz powinien byc barzdiej zaabsorbowany nowym kolegą. Nowy kolega szaleje jak dziki, a Felek zramolał.
Dla tych, którzy nie wiedzą: Felek to syjam bardzo inteligentny. Nauczony i nierozrabiający. Jednym słowem nie obgryza żadnych kwaitów, niczego tam nie połyka bez sensu. I powiem jeszcze jedno: baaardzo jednak widac różnicę w inteligencji Felka i Burego. Bury... kochany jest... ale głupiutki strasznie. Teraz widzę, co to ta syjamowatość...
Serdeczności i głask głask dla kociambrów.
Estravenie: dziękuję :wink: