
Ale zacznę od początku.
W okolicach sierpnia zaczepiła mnie sąsiadka teściowej, pytaniem czy nie wzięłabym kota.
Kotów mam dostatek, powiedziałam, ze nie dziękuje, raczej szukam domu dla kota niż kota i oczywiście musiałam zapytać się, czemu oddaje kota, nie mogłam tak spokojnie jak normalny człowiek pójść sobie dalej.
Okazało się, że koty są po zmarłej sąsiadce tej Pani, zostały wystawione za drzwi, schronisko nie zgodziło się ich przyjąć i Ci sąsiedzi szukają im domów. Powiedziałam, że będę pamiętać o nich, poinstruowałam gdzie umieszczać ogłoszenia i zapomniałam o sprawie wcześniej wspomniawszy o niej mimochodem Karoluch.
Tydzień temu przechodziłam koło tego domu, na jego progu siedziały dwa przytulone do siebie koty, wciśnięte w drzwi wejściowe, z mokrymi futerkami, nagle drzwi się otworzyły i z klatki wyszedł „pan” wcześniej kopniakiem odsunąwszy koty, wszystko się we mnie zagotowało, ale nie mogłam mu nic powiedzieć, bo to dość specyficzna okolica, ze względu na zwierzęta nie chciałam się awanturować.
Wkurzona na maxa opowiedziałam o tym Karoluch, która zgodziła się na krótko dać tymczas jednemu z kotów, dziewczynce, która na oko gorzej wygląda, jest wychudzona i chodzi dziwnie pokurczona. Udało mi się ją złapać i ulokowałam ją na krótki tymczas u Karoluch, dziś maleńka pojechała do naszej, doc na oględziny, ale jakież było zdziwienie Karoliny, gdy nasza doc zapytała ją, co ona robi z tym kotem?
Okazało się, że nasza doc zna tą kotkę i jej towarzysza, który nadal śpi na progu przed domem, koty przyjeżdżały do niej z poprzednią opiekunką, niestety nigdy nie były szczepione, ale regularnie odrobaczane a ich opiekunka kochała je i dbała jak umiała. Po jej śmierci pojawił się z nimi u doc syn tej Pani i pytał gdzie je może oddać, bo schronisko ich nie chce przyjąć, nasza doc poradziła panu znaleźć dom dla kocurka, bo jest młody i ma szanse na dom a kotkę, która ma ponad 13 lat zoperować [ma guz na brzuszku] i przez pamięć o matce zaopiekować się nią na starość.
Cóż zrobił synalek, wykopał koty na dwór i po kłopocie

Dziewczynka to ponad trzynastoletnia babunia Kasia, ma guza na brzuszku, który od lata powiększył się i zaognił, to dziwne chodzenie to ból, jaki sprawia jej ten otwarty guz, ma tez dwa guzki na listwie mlecznej, wymaga operacji usunięcia guza i listew mlecznych.
Szukam dla niej tez domu tymczasowego u Karoliny nie może długo zostać, na dom stały to raczej nie liczę, byłby to cud.
Proszę tez o pomoc w sfinansowaniu operacji Kasi, bo ani ja ani Karolina nie mamy takiej kwoty teraz.
Chłopak to młody kocurek Kuba, duży był kiedyś, głowę ma ogromną, straszny pieszczoch z niego, jest biały i ma czarny ogonek, łatkę na nosku i kilka małych czarnych plamek, ona nadal mieszka na dworze, nie mam gdzie go wziąć, pilnie szuka Tymczaku.
Zamierzam dotrzeć do syna tej zmarłej staruszki i powiedzieć mu, co o nim myślę i czego mu życzę


To zdjęcia Kasi, z tymczasu u Karoluch, której bardzo dziękuję za ten tymczas, nawet krótki, ale uratował kotce życie, nie mogła dłużej z tym guzem chodzić, nie przeżyłaby zimy na dworze, bez schronienia




Wpłaty na leczenie Kasi:
150 zł - od Pani Wandy
200 zł. - od dobrej duszyczki
100 zł. - druga dobra duszyczka z przeznaczeniem na kastracje Kuby
Wydatki na Kasię:
- odrobaczenie, orydermyl i badanie krwi - 100 zł.
- rtg - 50 zł
- antybiotyki przygotowanie przed operacją - 20 zł
- operacja Kasi 250 zł.
Kuba:
- kastracja i czyszczenie i usuwanie zębów - 100 zł.