świeże dokocenie. izolować koty?

z góry przepraszam za zaśmiecanie forum takim małym wątkiem, ale zależy mi na poradzie.
od piatku mamy w domu nowego domownika - rocznego kastrata klemensa. to nasz drugi kot, który dołączył do czteroletniej koty. kota jest rozpieszczoną jedynaczką, a on spokojnym i wyważonym kotem po przejściach.
dokocenie przebiega chyba w normie. piszę chyba, bo nie mam punktu odniesienia. z początku się wąchały i łaziły za sobą, a on nawet chciał się bawić, ale kota innych kotów nigdy nie znała i zareagowała nerwowo. od dwóch dni mamy w domu cyrk na kółkach. koty trochę się leją, ganiają, syczą i buczą na siebie, z drugiej strony nie ma rozlewu krwi. raczej spory terytorialne i reakcje ze strachu. ogólnie to się sobą interesują i łażą za sobą. czasem takie łazenie powoduje, że któraś strona zaczyna syczeć, czasem kończy się gonitwą, a czasem zaczynają oba udawać, że się nie widzą i rozchodzą się w przeciwnych kierunkach.
teraz na przykład śpią - jedno na parapecie, drugie na kanapie. w odległości może 2 metrów. dziś nasza strachliwa kotka, która jest głównym agresorem zmieniła strategię i zaczęła za klemensem chodzić. to z kolei jego wystraszyło i na nią nasyczał. poszła sobie i tyle było.
pierwszej nocy je izolowaliśmy, drugiej juz nie, co skończyło się trzema awanturami (kota nie mogła znieść, że klemens wpakował się nam do łóżka, co było jej przywilejem). koty jak dotąd nie zostały same w domu i nie wiem co się będzie działo jak nas nie będzie. jutro musimy iść do pracy. no i mamy dylemat - izolować czy zostawić tak jak są?
będę wdzięczna za pomoc.
od piatku mamy w domu nowego domownika - rocznego kastrata klemensa. to nasz drugi kot, który dołączył do czteroletniej koty. kota jest rozpieszczoną jedynaczką, a on spokojnym i wyważonym kotem po przejściach.
dokocenie przebiega chyba w normie. piszę chyba, bo nie mam punktu odniesienia. z początku się wąchały i łaziły za sobą, a on nawet chciał się bawić, ale kota innych kotów nigdy nie znała i zareagowała nerwowo. od dwóch dni mamy w domu cyrk na kółkach. koty trochę się leją, ganiają, syczą i buczą na siebie, z drugiej strony nie ma rozlewu krwi. raczej spory terytorialne i reakcje ze strachu. ogólnie to się sobą interesują i łażą za sobą. czasem takie łazenie powoduje, że któraś strona zaczyna syczeć, czasem kończy się gonitwą, a czasem zaczynają oba udawać, że się nie widzą i rozchodzą się w przeciwnych kierunkach.
teraz na przykład śpią - jedno na parapecie, drugie na kanapie. w odległości może 2 metrów. dziś nasza strachliwa kotka, która jest głównym agresorem zmieniła strategię i zaczęła za klemensem chodzić. to z kolei jego wystraszyło i na nią nasyczał. poszła sobie i tyle było.
pierwszej nocy je izolowaliśmy, drugiej juz nie, co skończyło się trzema awanturami (kota nie mogła znieść, że klemens wpakował się nam do łóżka, co było jej przywilejem). koty jak dotąd nie zostały same w domu i nie wiem co się będzie działo jak nas nie będzie. jutro musimy iść do pracy. no i mamy dylemat - izolować czy zostawić tak jak są?
będę wdzięczna za pomoc.