Strona 1 z 9

Malutki Ludwiczek z Kociego Pola

PostNapisane: Śro lis 03, 2010 20:22
przez magaaaa
Obrazek
Obrazek
Dziś przechodziłam przez swoje Kocie Pole gdzie łapię koty i dokarmiam - i w rękę pojmałam powyższą dziczyznę. Dziczyzna nie miała siły ani koncepcji do ucieczki i bardzo dobrze, bo kk zaatakowało jej oczka dość mocno.
W płuckach cicho na szczęście (od razu poszła do weta) opchliliśmy dziecko i odrobaczyliśmy.
Maluch chudy i glodny, ale trzyma fason i nie je.
Z zapomnienia i durnoty wykapaliśmy kawalera więc odpchlenie będzie do powtórki, ale nic to.
Mały zwiewa za pralkę, więc zamknęłam go w koszyczku uprzednio podłożywszy mu pod dupkę termofor.
Z tych fotek tego nie widać absolutnie, ale malec jest śliczny - srebrny whiskasowy marmurek w bialych skarpetkach. Cudo będzie, tylko trzeba przeleczyć i wyprowadzić na prostą.
Do oczek atecortin.
Na razie tyle.
Prosze trzymać kciuki zeby dziecko zaczeło jeść ladnie.
Póki co pogardzilo tak suchym jak mokrym... :(

Re: Malutki znajdek z Kociego Pola

PostNapisane: Śro lis 03, 2010 20:31
przez esperanza
Trzymam kciuki. :ok:
Magaaaa w Ostrołęce takie zatrzęsienie maluchów, czy Ty po prostu masz takie szczęście do kotów, jak ja do psów, że Ci zawsze coś przed oczy wlezie?

Re: Malutki znajdek z Kociego Pola

PostNapisane: Śro lis 03, 2010 21:22
przez magaaaa
Nie, no poszłam w kocie miejsce dokarmiac; a że zaropialec siedział taki marny i nie bardzo zwiewał to co - miałam go zostawić? Za jakiś czas byłby bez oka - teraz u weta roklejaliśmy...
Na szczescie wszystko w porządku pod spodem.
Zrobiła dziwaczną białą kupe - pewnie po pascie do odrobaczenia - praktycznie sama siersc, bez robaków.
Popił trochę kociego mleka i poszedł spać. Zarcie uporczywie ignoruje :(

A maluchów u nas multum. Teraz na Kocim polu było kilka, tamte zwiały, a ta sierotka bidna została. Malenki jest i cudny.
Wzielam juz klatke od bebcik, dasz mi cynk, jak ją i kiedy oddać, dobra?
Długo mi nie bedzie potrzebna, taki maluszeczek momentalnie sie oswoi. Może odwioze do schroniska?

EDIT: Maluch właśnie dostał na imię Ludwik 8)

Re: Malutki znajdek z Kociego Pola

PostNapisane: Śro lis 03, 2010 23:40
przez esperanza
Już tak po prostu jest, że wiedzą kiedy się pokazać :wink:

Trzymaj klatkę na razie. Może się przydać do przetrzymywania posterylkowych kotów. Do schroniska inną zawiozę.

Re: Malutki znajdek z Kociego Pola

PostNapisane: Czw lis 04, 2010 0:09
przez magaaaa
OK.
Mały zjadł trochę mokrego conva, namyślił się.
Kocie mleko mu zabrałam, bo pił je bardzo łapczywie, w klatce ma też suche, ale tym nie bardzo się interesuje.
Najważniejsze ze je, pięknie zamruczał kiedy go glaskałam - głośno i wyraźnie... :ok:

Re: Malutki znajdek z Kociego Pola

PostNapisane: Czw lis 04, 2010 8:55
przez magaaaa
Ljudwik wstał dziś z duuzo lepszymi oczkami, w miskach było puściutko - tzn woda i mięsny conv wciągnięte, kotek zaś siedzial przy misce z suchy i sobie chrupał.
Kupa juz z jakąś treścią, ale nadam minaturowa, za to z mnóstwem kłaków.
Ten kot chyba zyił się głównie kłakami, bieda maleńka.
Uczy się piorunem - od razu nastawia poliki do miziania i wypina dupkę.
Będzie miziatorem :mrgreen:

Dzisiejszy Ludwik:
Obrazek
Obrazek

Zdjęcia fatalne, ale lepszych w łazience nie zrobię :|

Re: Malutki znajdek z Kociego Pola

PostNapisane: Czw lis 04, 2010 9:00
przez esperanza
No o ma imię i nazwisko: Ludwik Miziator :wink:

Moje nazywają się Lucia Kocik i Szelma Piesik

Re: Malutki Ludwiczek z Kociego Pola

PostNapisane: Czw lis 04, 2010 10:00
przez magaaaa
Ludwik Miziator dziś zaczyna Zylexis.
Niech zdrowieje dziecina.

Tak w ogóle to jest dzika dzicz...
Jak się wchodzi do łazienki to juz podchodzi do drzwiczek klatki.
Tylko dotkniety zaczyna mruczeć i kładzie się na pleckach, oczka przymyka...

Puszczony wolno juz nie zwiewa za pralkę, tylko pcha się na kolana (własnie porwał mi rajstopy) i szuka cycka. Biedna kochana dziecinka... :cry:

Wciąga żarcie koncertowo.
Jak to dobrze, ze sie znalazł na naszej drodze :piwa:

Re: Malutki Ludwiczek z Kociego Pola

PostNapisane: Czw lis 04, 2010 10:03
przez Agn
No cudny, no. 8)

Re: Malutki Ludwiczek z Kociego Pola

PostNapisane: Czw lis 04, 2010 10:07
przez magaaaa
Agn pisze:No cudny, no. 8)

No chyba, no :!:
:mrgreen:

Re: Malutki Ludwiczek z Kociego Pola

PostNapisane: Czw lis 04, 2010 11:35
przez pisiokot
Ale boski Ludwik :1luvu:
do schrupania :1luvu:

Re: Malutki Ludwiczek z Kociego Pola

PostNapisane: Czw lis 04, 2010 13:39
przez magaaaa
Ludwik po każdej sesji głaskania leci do miski. Pomemla, pomemla (convalescence mięsny) i się kladzie. To na go na kolana. Posiedzi, pomruczy i zeskakuje i do michy...
Chrupie też chrupki (ze względu na zawartość lizyny - weaning).
Do oczu - po zakonczeniu abosolutnie wszystkiego co było w terapii Melka (tez paskudne lewe oczko po kk) - kupiłam mu biodacynę.
Atecortin jednak odłożyłam na bok, choć musze przyznać ze po podaniu atecortinu wieczorem i później na noc - rano Ludwiczek miał oczka iście filmowe.
Na tę chwilę ma jeszcze lepsze, co oczywiście nie oznacza, że oczka są kuż w porzadku; co to to nie.
Ale leczą się szybko :ok:

Re: Malutki Ludwiczek z Kociego Pola

PostNapisane: Czw lis 04, 2010 15:50
przez magaaaa
Kurde, Ludwik poch lania takie ilo sci jedzenia, ze zaczynam zastanawiac sie czy by mu go nie zabrac.
Wczoraj po vethmincie zrobil sama pasta z klakami - on mial kompletnie pusty zoladek...
Ja mu nie zaluje i ogromnie mi sie podoba ta kuleczka - brzusio, ale boje sie zeby mu nie zaszkodzilo...

W kwestii oswajania - za pralke wlazl tylko na dzwiek odkurzacza. Poza tym juz go tam nie ciagnie :-)
Ladnie sie juz bawil kulkami podwieszonymi na gumce, oczka ladniejsze jak pisalam, ogolnie fajnie...

Kurka, z tymi kotami - nie jedza to chodzimy po scianach; jedza tez niedobrze... :roll:

Re: Malutki Ludwiczek z Kociego Pola

PostNapisane: Czw lis 04, 2010 16:15
przez esperanza
Ja myślę, że lepiej mu karmę dozować, bo jak się przeje, to będzie rzygał. :?

Popatrzyłam na foty, straszna bieda z Ludwiczka.
Jak dobrze, że na Ciebie trafił.

Re: Malutki Ludwiczek z Kociego Pola

PostNapisane: Czw lis 04, 2010 16:30
przez magaaaa
No dobrze.
Ale on ju z tak zle nie wyglada - oczka mu sie poprawily naprawde - ma je prawie normalne...
Melek mial jakos oporniejszy ten kk, bo i oko sie nie leczylo, i juz zaczynalo mi w dol schodzic - na szczescie dostal synergal i przeszlo.
Ale oczko przymyka caly czas - dlatego wetka mi doradzala ten enisyl zeby podawac, bo takich pamiatek po kk on moze miec wiecej, niestety.
A Ludwiczek sie powoli urzadza, klatki mu juz nie zamykamy, ale zaraz zabiore mu zarcie. :twisted:

EDIT: Nie tylko zabralam mu zarcie, ale i zamknelam klatke. Jednak wlazl za pralke, a u mnie to tak jest, ze trzeba ja odsunac zeby wyjac kota :evil:
Za dzien - dwa..
A to Ludwiczek teraz, przed chwila mu cyknelam fotke:
Obrazek