"Wyszalnia" dla kota

Uprzejmie proszę o pomysly na indywidualne zajęcia - tzn. bez udzialu ludzia - dla kota
Rzeczony kot mieszka od lutego u mojej mamy, kiedy to zostal zgarnięty z klatki schodowej, dokąd wyeksmitowal go ktoś, kto najprawdopodobniej nie wytrzymal nerwowo. Kot byl potworem gryząco-drapiąco-wrzeszczącym. Nie dalo się go wziąć na ręce, na próby glaskania reagowal gryzieniem i drapaniem, kocie zabawy polegaly na polowaniu na ludzkie ręce oraz nogi i w ogóle byl trudno obslugiwalny. Początkowo mial pójść do adopcji, ale po dwóch tygodniach mama doszla do wniosku, że zostaje u niej, bo z takim charakterkiem kolejną eksmisję ma na bank. Pod koniec maja zostal odjajczony albowiem dojrzal i do wyżej wspomnianych atrakcji doszlo sikanie po kątach oraz bzykanie poduszek, pluszaków, kocyków, itp. Wakacje spędzil ze mną i moimi kotami. Nie bylo latwo
, pewne sukcesy jednak odnieśliśmy. Nauczyl się chodzić na spacery na smyczy, wreszcie zacząl normalnie jeść - bo przedtem to dramat byl - i trochę się ucywilizowal. To znaczy lubi się już glaskać, można go wziąć na ręce bez obawy o calość swojego organizmu i nie poluje tak agresywnie na ludzi. Jednak po powrocie do mamy, gdzie z konieczności sporo czasu spędza sam, zacząl ujawniać talenty do demolki. W ostatnią niedzielę zaliczyl zerwaną firankę i zaslonę, potluczone figurki z różnych mineralów, zrzuconą z pólki doniczkę z marantą, wykopane kaktusy i zwinięty chodnik w korytarzu (mama miala problem z wejściem do domu). Wczoraj poszla w drobiazgi cukiernica, dziś na szczęście nic, ale potencjal chlopak ma. Byly już próby wskoczenia z szafy na lampę
Z zabaw uwielbia skakanie za piórkami na patyczku (niestety, ta zabawa wymaga udzialu ludzia), kolorowe myszki z grzechotką w środku (po dwóch minutach lądują pod lodówką albo się dematerializują), berka (też oczywiście z ludziem) i mordowanie pluszowych maskotek. I jeszcze przerabianie plastikowych reklamówek i papieru toaletowego na confetti
Mamie chwilami opadają skrzydelka, a mnie się skończyly pomysly na zajęcia i zabawki dla niego.
Drugi kot do towarzystwa odpada z wielu powodów; zresztą, diabli wiedzą co by z tego wyniklo, bo moich kocurów traktowal jak zwierzynę lowną czym nie zaskarbil sobie ich szczególnej sympatii.
Ktoś ma jakieś genialne pomysly na kocią wyszalnię:?:

Rzeczony kot mieszka od lutego u mojej mamy, kiedy to zostal zgarnięty z klatki schodowej, dokąd wyeksmitowal go ktoś, kto najprawdopodobniej nie wytrzymal nerwowo. Kot byl potworem gryząco-drapiąco-wrzeszczącym. Nie dalo się go wziąć na ręce, na próby glaskania reagowal gryzieniem i drapaniem, kocie zabawy polegaly na polowaniu na ludzkie ręce oraz nogi i w ogóle byl trudno obslugiwalny. Początkowo mial pójść do adopcji, ale po dwóch tygodniach mama doszla do wniosku, że zostaje u niej, bo z takim charakterkiem kolejną eksmisję ma na bank. Pod koniec maja zostal odjajczony albowiem dojrzal i do wyżej wspomnianych atrakcji doszlo sikanie po kątach oraz bzykanie poduszek, pluszaków, kocyków, itp. Wakacje spędzil ze mną i moimi kotami. Nie bylo latwo


Z zabaw uwielbia skakanie za piórkami na patyczku (niestety, ta zabawa wymaga udzialu ludzia), kolorowe myszki z grzechotką w środku (po dwóch minutach lądują pod lodówką albo się dematerializują), berka (też oczywiście z ludziem) i mordowanie pluszowych maskotek. I jeszcze przerabianie plastikowych reklamówek i papieru toaletowego na confetti

Drugi kot do towarzystwa odpada z wielu powodów; zresztą, diabli wiedzą co by z tego wyniklo, bo moich kocurów traktowal jak zwierzynę lowną czym nie zaskarbil sobie ich szczególnej sympatii.
Ktoś ma jakieś genialne pomysly na kocią wyszalnię:?: