Dzisiaj raniutko o 3, 30 wyjeżdżałam do Warszawy do CZD. Miałam zawiźdź dwa kotki : Krecię i Rudego. Mój TŻ spakował Krecie i przyszedł po Rudaska. Gdy go wkładał do samochodu, otworzyły się drzwiczki i Rudy nie tracąc okazji - uciekł. Doszliśmy do wniosku, ze TŻ żle zamknął klatke, albo niedokładnie. Agatka i TŻ biegali za kotkiem. Zrobił kilka rundek wokół bloku i śmietnika. A potem wbiegł do piwnicy, przez uchylone okienko. Chłopcy z osiedla mają tam siłownie, dlatego okienko jest często otwarte. Zdecydowałam , że o 3,30 rano nie będe nigdzie dzwnić, ani cudaczyć. Musiałam jechać do CZD z córką. Miałam umowioną wizytę. Dowieźliśmy Krecię a Rudego usilnie szukamy.
Jest mi bardzo przykro. Przepraszam yyahoo i Pini, a najbardziej Rudego.
Nieraz użyczyłam swojego domu obcym kotkom i nieraz przygotowywałam je do adopcji., dlatego naprawdę jest mi przykro, że Rydy uciekł właśnie mi. Wiem jak to boli.