Strona 1 z 3

Koty, którym zwisa i powiewa

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 16:24
przez Ofelia
Jest taki typ. Nawet mam go w domu. Tristan. Drugi egzemplarz to Ginger Sabiny.
Przykłady: moje koty na jedno moje groźne "ze stołu", schodzą. Tristek albo Ginger się gapią i nic.
Do łazienki kotom wchodzić nie wolno, bo na podłodze stoi jedzenie dla fretek. Każdy kot, który się wślizgnie, na jedno moje "out" albo "won" zwiewa :twisted: ale nie Tristek. Mogłabym outować do końca świata. Jego muszę za chabety i wynieść.
Sto razy zamknęłam go w schowku, bo nie reaguje na "nie wolno" i nie zauważyłam.

Nie wiem na czym to polega. Głuchy nie jest. Głupi też nie.
macie takie koty?

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 16:25
przez Ivcia
Moj ma tak co jakis czas ;)

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 16:27
przez Katy
Mam. Mefiska. Mefisiek sobie nie robi nic z mojego gadania. Nie wolno mu wchodzic na stol i nie wchodzi, ale jak juz wejdzie to trzeba go za bety sciagac. Do szafki z jedzeniem jak wejdzie to nie ma zmiluj, chociazbym sobie gardlo zdarla Mefisiek nie wyjdzie. Mefisiek jest madry i mam wrazenie, ze sobie po prostu ze mnie kpi :lol:

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 16:28
przez yyahyoo
mojej Kirze także czasami szwankuje słuch :twisted: i trzeba jej "ręcznie" tłumaczyć (zdjąć, wynieść itp)

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 16:28
przez ipsi
a sa inne koty 8) :roll: :wink:
a takpowaznie to kot sluch kiedy chce...ja czasem mysle ze mam 4 koty a nei dwa.kazdy wystepuje w 2 odmianach..grzecznej i ...upierdliwie nieusluchanej :lol:

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 16:29
przez Katy
O, przepraszam - moja Niedobrotka slucha 8) To jest grzeczna, dystyngowana kotka :)

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 16:32
przez lady_in_blue
BluMka... Na Budynia czasami wystarczy wymownie spojrzeć, że znowu wlazł na stół - ją trzeba zgonić. Jemy mozna powiedzieć, żeby gdzieś nie lazł, ją tzreba za gon prawie wyciagac. Ale i on bywa czasami bardzo malo kooperatywny.
A poza tym to ja mam bardzo grzeczne koty... 8)

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 16:37
przez Ada
Myslalam, ze tylko moj Rysiek jest takim okropnikiem :lol:
Wylizal salatke wigilijna, ktorą pozniej moja babcia wsuwala podczas kolacji :lol: Chociaz nie nalezy do milosniczek zwierzakow domowych, :lol: ale Rysiek ja ofuczal i zadrapal.. madry kotek..
Rysiaczek jest madrzejszy od wszystkich domownikow i wie co mozna robic i co tam bedzie sluchal jakis nudnych ludzikow... oprocz tego jestem za bezstresowym wychowaniem... jedynym problemem sa moje podrapane i pogryzione rece :?

Re: Koty, którym zwisa i powiewa

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 16:46
przez Magdalena
Ofelia pisze:Jest taki typ. macie takie koty?


Tak, w liczbie pięciu.
Męża rozpuściłam, dzieci rozpuściłam. I koty rozpuściłam, gdy próbuję im czegoś zabronić są zdumione i bardzo mną rozczrowane.

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 17:59
przez Ofelia
:lol:
Czyli to nic dziwnego. A ja się zdziwiłam, bo reszta wie, czego im nie wolno.
Jestem chyba prorokiem. 10 minut temu wyciągnęłam TRistka z łazienki. Siedział tam chyba z pół godziny, bo mnie nie było :? I będzie sraczka i będzie rzyganko. A on się i tak nie nauczy.

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 19:09
przez Iwona
Pyzie wystarczy powiedziec "Pyza widzę" zeby zareagowała. Tygrys w ogole sie wszystkiego boi, wiec nawet jak sie juz odwazy, to wystarczy spojrzec na niego i juz wie. A Maryskę trzeba wziąc za frak i wyrzucic. Dzis ja dwa razy wyjełam z garnka w szafce kuchennej.
Pies ma słuch selektywny, jak sie dorwie na dworzu do jakiegos zarcia to nagle traci słuch, w domu wystarczy cicgy szept "ciasteczko" i chocby spal w trzecim pokoju to i tak sie poderwie i przyleci.
Natomiast moja corka jak zobaczy u siebie ktorekolwiek w pokoju to wystarczy, ze spojrzy a juz wszystkie bez slowa ogony pod siebie i grzecznie wychodza zawstydzone. z wyjątkiem Marychy, które trzeba powiedziec "wynocha! glucha jestes? w-y-n-n-n-n-o-c-h-a!!", wziąc za kark i wyrzucic.

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 20:18
przez moni_citroni
Pupsi jest dobrze wychowana i gdy jej powiem "won" to odchodzi ;)

Ale chłopcy są okropni :roll: Trzeba ich łapać za fraki i wyrzucac - a oni i tak wracają !
Na dodatek Totoro ma taki UPÓR w oczach. Jakby chciał powiedzieć "I tak to zrobię !!" :lol:

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 20:43
przez vitez
Moje obie reaguja. Ale nie na slowa, nie na krzyki, na moj glos nie reaguja tylko na "grozne dzwieki" . Jak czarna proboje zrzucic cos ze stolu albo dobiera sie do nie swojego (czyt - mojego :roll: ) talerza. jak Sugar uparcie proboje wylizywac torebki foliowe itp to glosny syk czy prychniecia "khhhh" "ksssss" "hhhhsszzszszsz" dzialaja wystarczajaco odstraszajaco - kazda z kocic kladzie uszy po sobie i znika z "mojego" terenu krokiem weza 8) (czyli nisko przy ziemi).

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 21:51
przez zojka
Hugo jest kotem, ktorego nic nie obchodzi, nie reaguje na zadne z naszych polecenn. Mam dla porownania Kluske, ktora tylko jak sie na nia spojrzy wie o co chodzi. W jednym tylko przypadku Kluska mnie nie slucha: jak odganiam ja rano i nie pozwalam wsadzac sobie lapy w nos i do oka, ale wtedy nie dziala na nia zupelnie nic :roll:

PostNapisane: Pt sty 09, 2004 23:10
przez ipsi
vitez pisze:Moje obie reaguja. Ale nie na slowa, nie na krzyki, na moj glos nie reaguja tylko na "grozne dzwieki" . Jak czarna proboje zrzucic cos ze stolu albo dobiera sie do nie swojego (czyt - mojego :roll: ) talerza. jak Sugar uparcie proboje wylizywac torebki foliowe itp to glosny syk czy prychniecia "khhhh" "ksssss" "hhhhsszzszszsz" dzialaja wystarczajaco odstraszajaco - kazda z kocic kladzie uszy po sobie i znika z "mojego" terenu krokiem weza 8) (czyli nisko przy ziemi).


ja jak jzu zlapie koty na goracym uczynku.. to wowczas.. robie glosne "prachhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh" lub cos w tym stylu..czarny zwiewa ze zjezona kita az sie kurzy 8)