PROSZĘ O POMOC !!! CHORY KOTEK ZE SCHRONISKA

Witam!
Zwracam się z prośbą o pomoc.
5 dni temu zaadoptowałam małego kotka z Arkad Wrocławskich - jest to kotka.
Kotek w poniedziałek odbył podróż pociągiem w transporterze aż do Warszawy,
na miejscu od razu uciekł pod szafę i był przerażony. Nie chciał nic zjeść.
Zjadł bardzo niewiele we wtorek rano i środę rano karmę z puszki Royal Canin różową
dla małych kociąt. Bardzo mało pił wody, praktycznie w ogólnie nie pił.
W czwartek nie chciał nic jeść, cały piątek też nic nie jadł ani nie pił.
Poszłam dziś o 22 do weterynarza, dał mu kroplówkę i jakiś lek (zastrzyk) za 56zł,
jak również inne leki. Za wizytę zapłaciłam 140zł, jutro znowu muszę iść do weterynarza
na podanie leku i kroplówkę. Lekarz powiedział, że gdyby nie ta wizyta, kot nie przetrwałby
2 dni.
Kot jest odwodniony, weterynarz nie daje gwarancji, że kota da się uratować.
Zadzwoniłam do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, dowiedziałam się, że ten kot
pochodzi ze skroniska na Ślazowej we Wrocławiu. Dowiedziałam się też, że nie jest pewne, że
był odrobaczany. Pieczątkę odrobaczenia kot ma z Jeleniej Góry (kolejny absurd) - jak kot
ze schroniska musiał być wieziony do Jeleniej Góry na odrobaczanie.
Przy okazji trudno uwierzyć, że został odrobaczony w schronisku tak dobrym preparatem - MILBEMAX.
Proszę o poradę, co robić. Jestem załamana, kotek jest bardzo smutny i cały czas śpi.
Miał wczoraj i dziś próbę wymiotów, ale nic nie wymiotował poza jakąś żółtą wodą.
Pozdrawiam wszystkim i proszę o pomoc.
Sacilla
Zwracam się z prośbą o pomoc.
5 dni temu zaadoptowałam małego kotka z Arkad Wrocławskich - jest to kotka.
Kotek w poniedziałek odbył podróż pociągiem w transporterze aż do Warszawy,
na miejscu od razu uciekł pod szafę i był przerażony. Nie chciał nic zjeść.
Zjadł bardzo niewiele we wtorek rano i środę rano karmę z puszki Royal Canin różową
dla małych kociąt. Bardzo mało pił wody, praktycznie w ogólnie nie pił.
W czwartek nie chciał nic jeść, cały piątek też nic nie jadł ani nie pił.
Poszłam dziś o 22 do weterynarza, dał mu kroplówkę i jakiś lek (zastrzyk) za 56zł,
jak również inne leki. Za wizytę zapłaciłam 140zł, jutro znowu muszę iść do weterynarza
na podanie leku i kroplówkę. Lekarz powiedział, że gdyby nie ta wizyta, kot nie przetrwałby
2 dni.
Kot jest odwodniony, weterynarz nie daje gwarancji, że kota da się uratować.
Zadzwoniłam do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, dowiedziałam się, że ten kot
pochodzi ze skroniska na Ślazowej we Wrocławiu. Dowiedziałam się też, że nie jest pewne, że
był odrobaczany. Pieczątkę odrobaczenia kot ma z Jeleniej Góry (kolejny absurd) - jak kot
ze schroniska musiał być wieziony do Jeleniej Góry na odrobaczanie.
Przy okazji trudno uwierzyć, że został odrobaczony w schronisku tak dobrym preparatem - MILBEMAX.
Proszę o poradę, co robić. Jestem załamana, kotek jest bardzo smutny i cały czas śpi.
Miał wczoraj i dziś próbę wymiotów, ale nic nie wymiotował poza jakąś żółtą wodą.
Pozdrawiam wszystkim i proszę o pomoc.
Sacilla