takie tam moje żale

Z góry prosze o wyrozumiałość za mój post. Muszę jednak się gdzieś wyżalić, a gdzie byłoby lepiej jak nie tu. Rzecz dotyczy mojego malutkiego kotka - 3 mies i 3 tygodnie. 16.10 (sobota) odebraliśmy go z Warszawskiej hodowli i przywieźliśmy go - bidulka zestresowanego - do Krakowa. 18.10(poniedziałek) udaliśmy się do jednego z polecanych weterynarzy gdyż na szyi malucha pojawiła się nipokojąca krostra (czerwona i wypukła). Trzeba tu zaznaczyć, że podczas odbioru zostaliśmy przez hodowcę poinformowani iż kociątko ma pogryzienie na szyi - takich miał braci. Weterynarz podczas wizyty 18.10(poniedziałek) stwierdził, że miejsce "pogryzienia" to jest alergia! dał mu zastrzyk na wzmocnienie skóry jakieś wapno i odesłał do domu z przykazem aby pojawić się 27.10 (środa) na kontrolę. 24.10 (niedziela) kot zaczął się po szyi drapać - czym doprowadził do niewielkiego krwawienia ranek. Nie czekając dłużej pojechaliśmy do tego weta na konsultację. Wtedy stwierdził, że to alergia, trzeba zrobić wywiad u hodowcy co mogło spowodować uczulenie. Przykazał wizytę na której miało być pobrane osocze do badania. Wszystko zgodnie z zaleceniami zrobiliśmy, pojawiliśmy się wczoraj (27.10) na wizycie. wtedy to okazało się że kociak na pobranie osocza jest jeszcze za mały, poza tym to może być alergia, ale może też być grzybica lub pasożyt. Został odrobaczony, zaszczepiony na grzyby i znowy wapno na alergię. ponadto musimy wyeliminować podejżenie alergii pokarmowej więc dajemy mu suchą karmę (orjen) oraz puszeczki tuńczyka. teraz przeprowadzam akcję prania wszystkiego czego używał no i szukam co go może tak uczulać 
