Madras w DS,lubi się kąpać !Zdj. s.10 Mania w DS.

Zakładam nowy wątek dwóm kociakom z lecznicy Beneventum w Stalowej Woli.Maleńka, ok.10-cio tygodniowa Mania została znaleziona w śmietniku.Na pewno została wyrzucona z domu, bo jest przemiziasta, kocha ludzi,pcha się na ręce i bez przerwy mruczy.W dodatku była czyściutka, żadnych pcheł czy świerzbu.Została jednak odrobaczona i wkrótce zostanie zaszczepiona.Jest pod znakomitą opieką wetki Agnieszki, ja również tam chodzę, bawię się z nią, przytulam...itd.A jakie to przyjemne.Mania ma bowiem takie bardzo puchate, mięciutkie, milutkie futerko.Jest taka słodka.Bawi się z rudym Madrasem, o którym za chwilę, głównie jego ogonkiem
.Kupiłam jej gumową piłeczkę i od razu bardzo polubiła tę zabawkę.Nie zdążyłam zrobić zdjęcia, kiedy ją trzyma w pyszczku.
Madras został znaleziony gdzieś tam, nawet nie wiem gdzie.Trafił do beznadziejnego DT, ale poprosiłam wetkę,aby go przygarnęła.I dobrze się stało.Jestem już o niego spokojna.To kotek, który nie ma jeszcze czterech miesięcy (wciąż ma mleczne ząbki),ale jest wyjątkowo duży, jak na swój wiek.To misio i nie znajduję lepszego określenia.Puchaty, miękki jak pluszowa zabawka i taki właśnie jest.Zwykle rudaski mają dość szorstkie futerko (moje byłe tymczasy tak miały), Madras ma jednak pluszowe.Wyczesałam go dzisiaj (mruczał przy tym!) i od razu chłopak wyprzystojniał.A była to jeszcze wczoraj kupka nieszczęścia.Z przyjemnością patrzyłam jak wetka go waży( 1850), zagląda do pyszczka,czyści uszy (świerzb okrutny!), zapuszcza oridermyl, pryska czymś na pchły ( bo było ich, oj było), obcina pazurki (znów mruczenie) i wreszcie daje pastę na odrobaczenie.Osłuchać się nie dało, bo bez przerwy mruczał.Jest jednak coś, z czym nie da się już nic zrobić.Lewe oczko jest trwale uszkodzone, musiał się czymś zakłuć, zadrapać, nie wiadomo.Oczko będzie już zamglone, mniejsze i nie będzie na nie widział.Nie boli go, to najważniejsze, na drugie widzi.
Madras jest kotkiem przepięknym, o przecudownym charakterze.Kocha każdego, kto tylko zechce go wziąć na ręce.Nie siedzi już w klatce, czego nie znosi, biega po pomieszczeniu dla kotów razem z Manią. Dobrze,że są we dwójkę, nie nudzą się.Jedzą ładnie, kuwetkują, trochę rozrabiają, ale już coraz mniej.Przyzwyczaiły się,że są nie wychodzące.Siłą się powstrzymuję,żeby ich nie zabrać do domu,ale nie mam już gdzie.Są przecudowne.
















Madras został znaleziony gdzieś tam, nawet nie wiem gdzie.Trafił do beznadziejnego DT, ale poprosiłam wetkę,aby go przygarnęła.I dobrze się stało.Jestem już o niego spokojna.To kotek, który nie ma jeszcze czterech miesięcy (wciąż ma mleczne ząbki),ale jest wyjątkowo duży, jak na swój wiek.To misio i nie znajduję lepszego określenia.Puchaty, miękki jak pluszowa zabawka i taki właśnie jest.Zwykle rudaski mają dość szorstkie futerko (moje byłe tymczasy tak miały), Madras ma jednak pluszowe.Wyczesałam go dzisiaj (mruczał przy tym!) i od razu chłopak wyprzystojniał.A była to jeszcze wczoraj kupka nieszczęścia.Z przyjemnością patrzyłam jak wetka go waży( 1850), zagląda do pyszczka,czyści uszy (świerzb okrutny!), zapuszcza oridermyl, pryska czymś na pchły ( bo było ich, oj było), obcina pazurki (znów mruczenie) i wreszcie daje pastę na odrobaczenie.Osłuchać się nie dało, bo bez przerwy mruczał.Jest jednak coś, z czym nie da się już nic zrobić.Lewe oczko jest trwale uszkodzone, musiał się czymś zakłuć, zadrapać, nie wiadomo.Oczko będzie już zamglone, mniejsze i nie będzie na nie widział.Nie boli go, to najważniejsze, na drugie widzi.
Madras jest kotkiem przepięknym, o przecudownym charakterze.Kocha każdego, kto tylko zechce go wziąć na ręce.Nie siedzi już w klatce, czego nie znosi, biega po pomieszczeniu dla kotów razem z Manią. Dobrze,że są we dwójkę, nie nudzą się.Jedzą ładnie, kuwetkują, trochę rozrabiają, ale już coraz mniej.Przyzwyczaiły się,że są nie wychodzące.Siłą się powstrzymuję,żeby ich nie zabrać do domu,ale nie mam już gdzie.Są przecudowne.














