Strona 1 z 1

Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 12:13
przez MartaK
Nie wiem czy był już jakiś wątek na ten temat - jeśli tak, będę wdzięczna za przekierowanie.

Na moim osiedlu otruto w ubiegły piątek 6 kotów - około roczne, przymilne, odpasione dzięki licznym dokarmiaczom koty. Poza tym śliczne (białe w łatki) i łagodne. Miały swoje miejsce, pod krzakami, miały pełne miski i życzliwość ludzi. No ale komuś (podejrzewamy komu) przeszkadzały. Odgrażał się karmicielom, przychodził straszyć podczas karmienia, twierdził że koty przegryzają mu przewody w samochodzie (w okolicy grasują kuny).

I nie ma już kotów.

W piątek nie przyszły na jedzenie. Ktoś je widział w tym dniu, słaniające się na nogach. Później przepadły. Wczoraj znaleziono ciało jednego z nich.

Niestety dopiero wczoraj dotarła do mnie ta informacja. Czemu niestety - o tym zaraz. Uznałam, że sprawę trzeba zgłosić na policję. Nawet gdyby mieli nic nie wykryć, to jednak pokierowani przez nas na pewno zapukaliby w końcu do drzwi tego, którego o to podejrzewamy. I to już byłoby coś. Żeby wiedział, że to nie jest tak, że zabija i po sprawie... Zadowolony, że zrobił, co zamierzał i już: cisza, spokój, nikt nie protestuje. Żeby miał świadomość, że ktoś to zgłosił, ktoś w tej sprawie działa, policja będzie już miała jego nazwisko w aktach i że jak następnym razem otruje koty, to sprawa znowu zostanie przez kogoś zgłoszona - a jak policja ponownie trafi do niego, to może jej się wydać to podejrzane, że taka sama sprawa i znowu ten sam pan... Więc trzeci raz się ów pan poważnie zastanowi czy warto wykładać trutkę.

Jestem zdanie, choć może zabrzmi to naiwnie, że jak zaczniemy takie sprawy zgłaszać, to w bólu, ale jednak wpłyniemy w końcu na sposób postrzegania takich spraw przez policję i sądy.

Niestety, tym razem tak nie będzie, bo okazało się, że jest za późno na sekcję. Koty otruto w piątek, ja dowiedziałam się o tym wczoraj - po 5 dniach. Dzisiaj od rana starałam się załatwić sekcję. W Poznaniu zajmuje się tym Zakład Higieny Weterynaryjnej - sekcja z opisem zmian w organach (bez orzeczenia przyczyny zgonu) kosztuje 30 zł. Dodatkowo, jeśli podejrzewa się otrucie, patolog może na naszą prośbę skierować próbki do badań toksykologicznych: oznaczają 3 różne substancje (niestety może być tak, że kot został otruty jeszcze inną niż któraś z tych trzech :? ) i ich poziom, co daje nam informację czym otruto zwierzę. Jeden znacznik to koszt 50 zł (czyli razy 3). Łącznie za zestaw badań trzeba więc zapłacić w Poznaniu 180 zł. Wyniki można później złożyć, razem z doniesieniem, na policji. Ale toksykologia ma sens tylko dobę, max. dwie doby po zatruciu. Po 5 dniach nie znajdą już śladów trucizny w ciele. Trzeba więc działać szybko.

Piszę o tym, żeby każda kolejna osoba, która będzie w takiej sytuacji wiedziała, że to nie jest tak, że NIC nie można zrobić. Coś można. Oczywiście nie wiem jak to wygląda w innych miastach, ale m.in. po to założyłam ten wątek, żebyśmy wpisywali tu swoje doświadczenia i rady dla kolejnych forumowiczów, których to spotka. Obym nie była już w podobnej sytuacji, ale gdyby tak się zdarzyło, wiem już że trzeba działać szybko i na pewno będę chciała doprowadzić sprawę do końca.

Jeśli ktoś ma jakieś doświadczenia - będę bardzo wdzięczna za wszystkie sugestie dotyczące załatwiania takich spraw!

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 12:28
przez grajda
Czy to się wydarzyło w Poznaniu?

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 12:34
przez MartaK
Tak, w Poznaniu.

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 13:30
przez kalewala
MartaK, złołylabym pisemne doniesienie na policję.
Z pisemnymi oświadczeniami karmicieli, że się odgrażał - mam nadzieję, że podpisza, że się nie wystraszą.
I liczyłabym na to, że przyjdzie dzielnicowy z tym typem pogadać.

Tyle, że na ogól karmiciele się boją (właśnie mam taki przypadek), a ja świadkiem pogróżek nie bylam...

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 13:43
przez Jarka
Napisz, prosze, na którym osiedlu działa to bydlę.

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 14:07
przez Henia
Ale sekcja nie jest wymogiem przy zgłaszaniu sprawy na policje.Wystarczy że kilka osób widziało koty słaniające się na nogach i zostały znalezione zwłoki kota.A przedtem były zdrowe a karmicielki znają osobę która się odgrażała

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 14:17
przez kinga w.
I nic mu nie zrobią - brak dowodów. Jedynie może policja drania odwiedzic - może sie przejmie, pewniej mu to wisi. Odgrażał się, ale w stosunku do kotów to nie jest karalne, za ręke nikt go nie złapał a on się przecież nie przyzna - są poszlaki bez dowodów, żaden sąd tego nie kupi. Niestety.

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 14:50
przez kalewala
kinga w. pisze:I nic mu nie zrobią - brak dowodów. Jedynie może policja drania odwiedzic - może sie przejmie, pewniej mu to wisi. Odgrażał się, ale w stosunku do kotów to nie jest karalne, za ręke nikt go nie złapał a on się przecież nie przyzna - są poszlaki bez dowodów, żaden sąd tego nie kupi. Niestety.


Czasem same odwiedziny policji wystarczają - bo okazuje się, że trucie kotów jednak kogoś obchodzi.
Więc jednak zgłosilabym - koniecznie na piśmie z pokwitowaniem.

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 15:01
przez kinga w.
Ech, ja też bym zgłosiła - dla zasady chocby i mocno bym pilnowała policji dopytując po postępy w śledztwie, ale nadziei na jakiś efekt... raczej nie mam. szlag mnie w Brzesku trafiał bo na działkach facet truł koty, strzelał z wiatrówki... Owszem, poszedł bluff że sprawa jest na policji, wszyscy wiedzieli kto to i on sam sie z wiatrowką nie krył, ale żeby ktoś naprawdę na policję poszedł? Po co? Przecież "to tylko koty, a z sąsiadami trzeba jakoś życ", c'nie? Co z tego że zwierząt żal bo się je karmiło, bawiło z maluchami.. To jest sąsiad! Ręce opadają.

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Czw paź 21, 2010 9:48
przez MartaK
Dzisiaj od rana mamy nowe informacje. Podobno parkingowi z osiedlowego parkingu strzeżonego wyłożyli trutkę na kuny i przy okazji otruli wszystkie koty... Jaka jest prawda, nie wiem, ale dzwoniłam do urzędu miasta żeby spytać jak można ich powstrzymać przed takimi praktykami. Nagadałam im że koty były pod opieką fundacji, powiedzieli że tak być nie może, ale że nie wiedzą jak postępować w takiej sytuacji bo nigdy wcześniej im nikt nic podobnego nie zgłaszał. Mają się porozumieć ze schroniskiem i jutro rano kazali zadzwonić - wtedy powinni wiedzieć coś więcej.

No zobaczymy jak to się rozwinie...

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Czw paź 21, 2010 9:55
przez kalewala

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Czw paź 21, 2010 10:05
przez MartaK
Ano są. Dzisiaj idę na rozmowę na ten parking. W urzędzie prosili, żebym się dowiedziała, czy mają jakieś zezwolenie na te trutki (z pewnością nie).

Obawiam się tylko, że wszystkiego się wyprą i powiedzą, że żadnych trutek nie było. Nie wiem jak dobrze pokierować tą rozmową...

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Czw paź 21, 2010 10:57
przez filo
Czy ktoś ma sposób na odstraszenie kun?
Bo to jest naprawdę problem. U mnie w firmie też jest zakaz karmienia kotów, a winne są kuny. Przegryzanie przewodów w samochodach to realny problem, który przekłada się na pieniądze i problemy z klientem, jeśli jego samochód jest pod ochroną firmy i zostanie uszkodzony. W skali firmy to zaczynają być realne pieniądze, bo samochodów są tysiące.

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Czw paź 21, 2010 11:20
przez Henia
Wystawili trutki na kuny a potruli koty,bo kuny są za mądre żeby je otruć.Ale są pod ochroną i ktoś kto wydał taką decyzje (pewnie właścicel parkingu)powinien za to odpowiedzieć.

Re: Otrucia kotów - bezkarne?

PostNapisane: Czw paź 21, 2010 12:32
przez Jarka
W Płocku sobie radzą z trucicielami:
http://plock.gazeta.pl/plock/1,35710,82 ... kotow.html