Strona 1 z 1
Wolontariuszka..?

Napisane:
Wto sty 06, 2004 21:36
przez Satoru
Wczoraj postanowiłam popracować jako wolontariuszka w schronisku "Na Paluchu". Większość zwierzątek stanowią tam psy, z którymi niestety niewielkie mam podejscie. Tak z ciekawości - kto się czymś takim zajmuje? Na czym polega praca wolontariusza? Informacje na stronie były dosyć ogolnikowe:D Wiem jedno - chcę pomoc:D

Napisane:
Wto sty 06, 2004 21:41
przez zuza
Skontaktuj sie z Aniela (jest tu jako ARKA). Ona powinna dac Ci kontakty. Na paluchu sa dwie kociarnie, na pewno bedziesz miala co robic chociazby w kwestii pieszczenia kotow.

Napisane:
Wto sty 06, 2004 21:43
przez ryśka
Gratuluję decyzji!
Pewnie co schronisko to inne zasady pracy wolontariuszy, ja mogę napisać tylko o swoim.
U nas wolontariusze prowadzą całe schronisko, ponieważ wszyscy pracownicy są wolontariuszami.
Nowo przychodzące osoby zwykle: miziają zwierzaki, nakładają jedzenie do miseczek, pomagają roznosić jedzenie i wodę, myją miski, pomagają sprzątać boksy i kociarnię
Pamiętam, że blue była wolontariuszką na Paluchu


Napisane:
Wto sty 06, 2004 21:44
przez kiwi
Próbowałam pomagać w schronisku we Wrocławiu ale podejście do osób dorosłych, które chcą pomagać, jest tam takie, że szkoda gadać. Maluchy niech sprzątają klatki ale dorośli? Najlepiej, żeby nie interesowali się schroniskiem a kotami w szczegółności!!
Mam nadzieję, że to niechlubny wyjątek.

Napisane:
Wto sty 06, 2004 21:51
przez ryśka
Kiwi
Ja wyrobiłam sobie opinię, że schroniska które nie chcą pomocy wolontariuszy to schroniska nieprzyjazne dla zwierząt.
W każdym schronisku przydałyby się dodatkowe ręce - nawet do samego miziania

I o ile mogę zrozumieć niechęć do przyjmowania do wolontariatu dzieci (wiadomo - często ciężko im zachować dyscyplinę, trzeba je pilnować na każdym kroku), to przecież dorosły, odpowiedzialny czlowiek powinien zostać przyjęty z otwartymi ramionami.

Napisane:
Wto sty 06, 2004 21:55
przez Satoru
Hmmm mam nadzieję, że zostanę potraktowana poważnie, bo nie wybieram się tam dla zabawy (no, może troszkę:D...) ale z poważnej chęci pomocy. 17 stycznia jakieś szkolenie jest. Chyba muszę najpierw na to pójść?

Napisane:
Wto sty 06, 2004 21:56
przez kiwi
Ryśka
Wiem, że to tak wygląda. Pewnie niedługo, razem z Miki, coś na ten temat napiszemy


Napisane:
Wto sty 06, 2004 22:45
przez Estraven
Niezależnie od przypadku konkretnego schroniska, o którym mowa, a którego nie znam:
Głównym powodem rezerwy do wolontariatu w schroniskach jest częsty brak odpowiedzialności chętnych albo ich niemożność zachowania obiecywanego zaangażowania.
Jeśli wolontariusz przychodzi i robi to, do czego się zobowiązał, to OK. Jednak zbyt łatwo o sytuacje, gdy ktoś zacznie coś, zostanie przypisany niejako do tych obowiązków, po czym znika bez słowa, spóźnia się, itp. Albo z dnia na dzień rezygnuje, nawet uprzejmie o tym mówiąc. Oczywiście ma prawo, bo przecież nie podpisywał żadnej umowy, nie jest pracownikiem, ale w pracę schroniska wprowadza to nierzadko chaos, bo do tego, co robił wolontariusz trzeba kogoś skierować - przynajmniej na jakiś czas, w jakimś wymiarze.
Sankcji zastosować wobec niesolidnego żadnych nie można, nie ma też możliwości zatrudnienia kogoś na jego miejsce (jak przy pracownikach etatowych). Łatwo w takiej sytuacji o złe doświadczenia i trudno niekiedy zyskać zaufanie pracowników schronisk, nawet (a raczej szczególnie) tych dobrych.

Napisane:
Wto sty 06, 2004 23:00
przez Satoru
Estraven - "spóźnia się"? Z tego co wyczytałam w informacjach raczej nie deklaruje sie kiedy się będzie bo wiadomo, że raz mozna a raz po prostu nie...

Napisane:
Wto sty 06, 2004 23:13
przez Estraven
Satoru pisze:raczej nie deklaruje sie kiedy się będzie bo wiadomo, że raz mozna a raz po prostu nie...
Jak widać nie wszyscy podchodzą do sprawy w ten sposób.

Napisane:
Śro sty 07, 2004 0:05
przez eve69
dlatego warto podpisac umowe wolontariatu, jakos mniej po niej wolontariusze zlewaja sprawe, czesciej juz sam fakt podpisania zniecheca ich dostatecznie
wolontariusze sa bardzo bardzo potrzbni. dzieki nim czesto zwierzaki zachowuja wiare w normalne zycie
Ale czase... szkoda gadac

Napisane:
Śro sty 07, 2004 8:13
przez kiwi
U nas nie ma mowy o żadnych umowach. Nikt niczego nie zlewa i nie spóźnia się. Raczej wygląda to tak, że się nas nie chce!
"Nie ma potrzeby, dajemy sobie radę bez was".

Napisane:
Śro sty 07, 2004 9:38
przez eve69
kiwi wiem i to jest niesamowite- niesamowita glupota - pracownikow schroniska I mean , bo dobry wolontariusz to skarb.
