Bezdomne koty.

Do tej pory nie maiałam okazji zapytać: co mam zrobić, jeśli zobaczę gdzieś marznącego, miauczacego kotucha? Do tej pory nie natykałam się na taki stworzonka. Jedynie w "małpim gaju" na placu zabaw widać było 6 par błyszczących oczu. Ale tymi kotkami zajmują sie państwo mieszkający na parterze w bloku obok. Koty mają co jeść, co pić, mogą się u nich schronić przed zimnem. Dzisiaj, gdy szłam na pocztę zobaczyłam dużego pręguska miauczącego pod balkonami. Podejrzewam, że dał mu się we znaki mróz. I właśnie teraz pytanie: co powinnam zrobić? Kotek jest płochliwy - uciekł, gdy chciałam do niego podejść. Nie mogę go zabrać do domu. DO piwnic w tym bloku nie mam dostępu. Co robicie w takich sytuacjach? Co wogóle robić, gdy natknę się na bezdomnego kota?