Strona 1 z 2

Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 7:00
przez yvean
Witam, już wcześniej poruszałam temat zaginięcia mojego pupilka na tym forum viewtopic.php?f=1&t=115467&hilit=zaginal+koy+brody, i oto gdy straciłam wszelka nadzieję, on się odnalazł! Niewychodzący, typowy kanapowiec przetrwał w dziczy 3 miesiące i 12 dni!!!!
Piszę to "ku pokrzepieniu" dla tych, którym zagubiły się ich ukochane koty! Nie można tracić nadziei tylko wytrwale szukać!
Pozdrawiam

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 7:03
przez CoToMa
Bardzo się cieszę, że wrócił do domu.
Teraz pilnujcie go jak oka w głowie.
No i chyba powinniście się z nim przejść do weta na przegląd...

A jak go znaleźliście?

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 8:17
przez PcimOlki
Napisz więcej o poszukiwaniach i okolicznościach odnalezienia. Takie przypadki są bardzo trudne, rzekł bym, beznadziejne, więc twoje doświadczenia mogą być cenne dla zagubionych w przyszłości futrzaków. Mogą być motywacją i inspiracją sposobu poszukiwań.dla opiekuna.

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 19:21
przez yvean
Jak najbardziej! Jak tylko trochę okrzepnę i ochłonę opisze wszystko ze szczegółami (a do opisania są 3 miesiące). Tym bardziej, że to forum w momentach zwątpienia dawało mi nadzieję i mobilizowało do działania. Od razu chciałam PODZIĘKOWAĆ za każde miłe słowo i radę! I na gorąco napisać (raczej potwierdzić to co zostało już napisane w różnych wątkach):
1. Nie poddawać się
2. Szukać w miejscu zaginięcia ( w przypadku mojego futrzaka cały czas był w tym samym miejscu )
3. Wywieszać ogłoszenia ( choć to wiąże się także z serią niemiłych zdarzeń w postaci głupich wręcz przykrych żartów)
4. Zaangażować mieszkająca w pobliżu społeczność ( zwracać się bezpośrednio)
5. I szukać, szukać ,szukać....

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 19:37
przez PcimOlki
Super.
Pamiętam tylko jeden przypadek odnalezienia zaginionego w tak cieżkich warunkach zarejestrowany przez forum.
Dla ciebie Szacun wielki za wytrwałość i skuteczność. Mało kogo stać na tak realne działanie, które przekłada się wprost na miłość do zwierzaka jak żadne słowa.

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 19:49
przez Tosza
Troche się wetnę w cudzy wątek, ale to też w ramach dzielenia sie doświadczeniemi. Mój Gucio odnalazł się po 6 dniach, po tym, jak pół zeszłej soboty łaziłam po forcie i łakach wrzeszcząc na całe gardło jego imię ( zmusiła mnie do tego koleżanka). Wcześniej też chodziłam i wołałam, ale tak bardziej kameralnie. I to kameralne nie pomagało. Wrzaski sprawiły, że wieczorem się pojawił. Zapomniał że ma wrócić? Nie potrafił? Okolicę od roku oglądał z osiatkowanego tarasu, wychodził od niedawna.
Cieszę się z kolejnego szczęśliwego zakończenia, zwłaszcza że sama to ostatnio przeżywałam.

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 19:54
przez Ja-Ba
|Proszę, wpisz go do Klubu Kotów Odnalezionych
viewtopic.php?f=1&t=104532

To Klub dla pokrzepienia, dla watpiacych. To przesłanie że warto szukać dosłownie do upadłego, nigdy nie rezygnowac.

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 20:13
przez PcimOlki
Tosza pisze:Troche się wetnę w cudzy wątek, ale to też w ramach dzielenia sie doświadczeniemi. Mój Gucio odnalazł się po 6 dniach, po tym, jak pół zeszłej soboty łaziłam po forcie i łakach wrzeszcząc na całe gardło jego imię ( zmusiła mnie do tego koleżanka). ....

To musi być boskie przeżycie spotkać na łące dwie panny wrzeszczące na maksa twoje imię. :wink: :D

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 20:50
przez Tosza
PcimOlki pisze:
Tosza pisze:Troche się wetnę w cudzy wątek, ale to też w ramach dzielenia sie doświadczeniemi. Mój Gucio odnalazł się po 6 dniach, po tym, jak pół zeszłej soboty łaziłam po forcie i łakach wrzeszcząc na całe gardło jego imię ( zmusiła mnie do tego koleżanka). ....

To musi być boskie przeżycie spotkać na łące dwie panny wrzeszczące na maksa twoje imię. :wink: :D

Panny to miła nadinterpretacja :mrgreen:
W każdym razie jestem do grobowej deski wdzięczna koleżance;samej by mnie chyba na to nie było stać, a okazało się, że warto było.

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 21:07
przez PcimOlki
Tosza pisze:
PcimOlki pisze:
Tosza pisze:Troche się wetnę w cudzy wątek, ale to też w ramach dzielenia sie doświadczeniemi. Mój Gucio odnalazł się po 6 dniach, po tym, jak pół zeszłej soboty łaziłam po forcie i łakach wrzeszcząc na całe gardło jego imię ( zmusiła mnie do tego koleżanka). ....

To musi być boskie przeżycie spotkać na łące dwie panny wrzeszczące na maksa twoje imię. :wink: :D

Panny to miła nadinterpretacja :mrgreen:
W każdym razie jestem do grobowej deski wdzięczna koleżance;samej by mnie chyba na to nie było stać, a okazało się, że warto było.

A tam zaraz nadinterpreacja. :D

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 21:13
przez Kociama
Cieszę sie razem z Tobą :D

Mój skradziony Kot odnalazł nasz Dom po 4 długich latach
Pewnej zimy otwarłam drzwi a On siedział zmarznięty na progu
Zył z nami jeszcze 2 lata
niestety nie wiem co się z nim działo przez te 4 lata nieobecności
Wrócił schorowany
Najgorsze były te lata myślenie co się z nim dzieje
czy żyje czy ma co jeść
Okropne przeżycie

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Wto paź 19, 2010 23:05
przez yvean
Jeszcze raz dziękuje za miłe słowa! Już troszkę ochłonęłam i mogę coś więcej napisać na temat odnalezienia mojego kochanego śmieciuszka.
Nie wiem czy pisałam to wcześniej, ale kocio zaginał nieszczęśliwie w drodze (uciekł z samochodu ) ok.180-200 km od miejsca zamieszkania w okolicach Brodów Iłżeckich (to pod Starachowicami) okolica przepiękna, ale bardzo trudna do poszukiwań. Jak tylko dotarłam na to fatalne miejsce rozpoczęłam poszukiwania oczywiście bez rezultatów. Od razu poinformowałam o fakcie okolicznych mieszkańców, którzy intensywnie zaangażowali się w poszukiwania. Bez rezultatów. Wywiesiłam ogłoszenia i oczywiście nic! W swoich poszukiwaniach zaczęłam zataczać coraz szersze kręgi w pobliskie wsie. Otrzymywałam wiele sprzecznych informacji, bo kot to kot a czarno białych jak psów. Koczowałam nocami zdążyłam poznać wszystkie okoliczne sierściuchy. Jeśli chodzi o ogłoszenia to miałam mnóstwo telefonów z głupimi żartami ( po prostu czysta głupota ludzka:( ) i tak mijały kolejne dni. Po miesiącu od zaginięcia jeździłam już rzadziej,rano w nocy i o północy. Tak z kolei minęły dwa miesiące zrobiło się zimno i mokro a ja wciąż myślałam o moim biednym Kiziu, że marznie, że pogryzły go okoliczne dzikie koty i psy, albo że przejechał go jakiś samochód (obok jest ruchliwa trasa:( ) Pewnego dnia dostałam telefon od człowieka który twierdził, że widział mojego kota i to na pewno ten. Ale ile razy to już słyszałam ( takie gadanie zaprowadziło mnie już kilkanaście kilometrów dalej ), postanowiłam jednak sprawdzić zgłoszenie. Koczowałam po nocy, szukałam, rozstawiałam jedzenie i nic:( Kolejna iskierka nadziei ulotniła się. Dwa dni później od rana chodziła za mną jakaś dziwna, nieodparta potrzeba pojechania w miejsce zaginięcia jeszcze raz. Rzuciłam pracę i koło 12 w południe wybrałam się. Gdy tylko dojechałam na miejsce i rozejrzałam się przed mną wolno paradował sobie MÓJ KICIO!!!!!Zamarłam z wrażenia nie mogłam się ruszyć, zaczęłam go wołać. Kizio usiadł w odległości około 1,5 metra ode mnie i zaczął miauczeć. Powoli zaczęłam podchodzić, ale jak na nieszczęście w tym momencie zaczął obok nas przejeżdżać rozklekotany TIR, i Kizio ulotnił się w krzaki. Wołałam, rzuciłam sie w chaszcze i nic Zniknął!!!chodziłam w tym miejscu jeszcze jakiś czas i zrozpaczona zaczęłam wracać do samochodu. I znów zaskoczenie obok auta mój Kizio dojadający resztki jedzenia, które uprzednio rozrzuciłam. Powoli podeszłam, rozsypałam jeszcze trochę jedzenia i kocio podszedł na tyle blisko że mogłam go złapać!!! Już go miałam w ramionach!!!!! Na początku troszkę się wyrywał, ale po chwili już tulił się i pomiaukiwał. Po przetransportowaniu do tymczasowego domku z godzinę siedział osowiały a potem odżył. Kiedy udało mi się go dowieść wreście do swojego stałego miejsca zamieszkania zachowywał się jakby nigdy go nie opuszczał. Obecnie jesteśmy już po wizycie u weterynarza. Kot jest w stanie dobrym, odrobaczanie i usunięcie kleszczy. Po za tym jest przeraźliwie chudy ,ale zdrowy.

Tak jak już pisałam nie poddawać się i szukać. Jak widać na przykładzie mojego futrzaka nawet domowy, niewychodzący kanapowiec może poradzić sobie w trudnych warunkach.

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 7:25
przez ASK@
tak bardzo się cieszę :1luvu: jak to dobrze,że nie poddałas sie!To takie ważne.
Wiem co człowiek zcuje szukajac kota.Pzrerażenie odbiera rozum a serce boli.Szukałam!I tez znalazłam.
Pilnuj gadziny i nie wypuszczaj z objęć.

Re: Zaginął - Odnalazł się po 3 miesiącach i 12 dniach!!!

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 15:10
przez wania71
Dołączam ze słowami uznania, wspaniale, że nie odpuściłaś.

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 15:17
przez jamkasica
Cóż za historia! jestem pod ogromnym wrażeniem! Bardzo się cieszę, że Twoja wytrwałość popłaciła i masz już swojego Kitka bezpiecznego w domu :)