Wrocław, DWA BEZDOMNE OSIEROCONE KOCURKI!!!

Informacja dotarla do mnie od wlaścicieli psów z osiedla Wojszyce: w nieczynnym od lat pawilonie handlowym przy ulicy Pawiej zamieszkala wiosną kotka. Okocila się tam w okolicach czerwca. Nie wiadomo ile bylo kociąt, trójkę odchowala do wieku 2-3 miesięcy, potem zabil ją samochód. Kociaki przeżyly dzięki dokarmianiu przez dwie panie, ale dwa tygodnie temu najmniejszego z nich też zabil samochód! Panie boją się o pozostale kotki i proszą o pomoc w znalezieniu dla nich domów. To dwa kocurki, circa 4-5 miesięcy (widać już klejnoty rodowe), podobno piękne (bure, ale nietypowo umaszczone, jeden z bialym żabotem), nie glodują (dwa razy dziennie dostają jeść, a razem z nimi zglasza się do miseczki mlody jeż), jeszcze zdrowe (choć jeden ma zalzawione oczko), ale zimy w tym pawilonie nie przeżyją!
Panie szukaly dla nich domów na osiedlu - bez skutku - nikt nie "potrzebuje" dwóch kocich sierot. Kierowniczka wroclawskiego schroniska stwierdzila, że kotów ma dość i jeszcze dwa jej nie interesują, a poza tym schronisko się takimi sprawami nie zajmuje i mają jej dać spokój (co i dobrze, bo pewnie by już nie żyly). Same nie mogą wziąć nawet na tymczas ponieważ: a) obie mają psy nielubiące kotów, b) jedna dużo pracuje, c) mąż drugiej stawia zdecydowane weto. Ja nie mogę: zero możliwości izolacji, powody osobiste, finanse. Rodzina zakocona, znajomi i koledzy, którzy mogli i chcieli, już mają zwierzęta i nie przejawiają chęci do czynnej pomocy. Panie bardzo chcą kotkom pomóc i chętnie wspomogą, w "naturze" bądź finansowo. Ponadto chcą pomóc w lapaniu, bo kociaki nieufne do obcych; podchodzą do jednej z nich, ale na gwaltowny ruch reagują ucieczką. Panie to osoby starsze i za moim pośrednictwem proszą o pomoc!
Kontakt przeze mnie lub bezpośrednio do jednej z pań: Pani Hołownia, tel. (71) 364 89 12.
KTO POMOŻE? Prosimy, bo mrozy już podobno za chwilę :!:
Panie szukaly dla nich domów na osiedlu - bez skutku - nikt nie "potrzebuje" dwóch kocich sierot. Kierowniczka wroclawskiego schroniska stwierdzila, że kotów ma dość i jeszcze dwa jej nie interesują, a poza tym schronisko się takimi sprawami nie zajmuje i mają jej dać spokój (co i dobrze, bo pewnie by już nie żyly). Same nie mogą wziąć nawet na tymczas ponieważ: a) obie mają psy nielubiące kotów, b) jedna dużo pracuje, c) mąż drugiej stawia zdecydowane weto. Ja nie mogę: zero możliwości izolacji, powody osobiste, finanse. Rodzina zakocona, znajomi i koledzy, którzy mogli i chcieli, już mają zwierzęta i nie przejawiają chęci do czynnej pomocy. Panie bardzo chcą kotkom pomóc i chętnie wspomogą, w "naturze" bądź finansowo. Ponadto chcą pomóc w lapaniu, bo kociaki nieufne do obcych; podchodzą do jednej z nich, ale na gwaltowny ruch reagują ucieczką. Panie to osoby starsze i za moim pośrednictwem proszą o pomoc!
Kontakt przeze mnie lub bezpośrednio do jednej z pań: Pani Hołownia, tel. (71) 364 89 12.
KTO POMOŻE? Prosimy, bo mrozy już podobno za chwilę :!: