WROCŁAW-okoliceCo zrobić ze znalezionym kociątkiem?
Maleństwo wrzeszczało wczoraj kilka godzin na dworze. Ewidentnie ktoś je wyrzucił. Nie chciałam brać, ale nie miałam serca, żeby noc spędziło na dworze. Kotka (chyba) ma może z 4 tygodnie (ale na tym się nie znam), cała czarna, łącznie z noskiem smile Najedzona, w kartonie z kocykiem, spędziła noc w mojej piwnicy. Ale to nie jest miejsce dla takiego maleństwa (to kotłownia, z węglem, na dodatek nie tylko moja, ale i sąsiadów niekociolubnych).
Nie mogę tego maleństwa przygarnąć, niestety. Mam już jamnika, dorosłą kocicę (też przygarnięte nieszczęście). I brak funduszy i miejsca w mieszkaniu na kolejne stworzenie.
Popytaliśmy dziś wszyscy, łącznie z mężem i dziećmi, czy ktoś ze znajomych nie weźmie kotka. Niestety, nie sad
Na wolności długo nie pożyje (mieszkam przy torach kolejowych i ruchliwej drodze).
Co zrobić z tym maleństwem? Oddać do schroniska?
Nie mogę tego maleństwa przygarnąć, niestety. Mam już jamnika, dorosłą kocicę (też przygarnięte nieszczęście). I brak funduszy i miejsca w mieszkaniu na kolejne stworzenie.
Popytaliśmy dziś wszyscy, łącznie z mężem i dziećmi, czy ktoś ze znajomych nie weźmie kotka. Niestety, nie sad
Na wolności długo nie pożyje (mieszkam przy torach kolejowych i ruchliwej drodze).
Co zrobić z tym maleństwem? Oddać do schroniska?



