na parkingu kilkutysięcznego osiedla kot został przejechany przez samochód - według niepotwierdzonych informacji ok.godz 18-ej w Poniedziałek - jak wróciłem do domu przed północą kot po prostu wył z bólu na całe osiedle - zawiozłem go do lecznicy całodobowej jednak obrażenia były tak duże ( przesunięty kręgosłup - brak czucia w tylnych nogach - wielokrotne złamanie tylnej łapy - pęknięta przepona - przemieszczone narządy wewnętrzne ) że nie podejmowaliśmy leczenia, kot został uśpiony
i teraz moje pytanie jak to możliwe jest żeby na kilkutysięcznym osieldlu nie znalazła się ani jedna osoba którą by obchodził los tego kota - to jest po prostu porażające, kot był osiedlowy nie miał jednego właściciela ale był zadbany i przepiękny