Strona 1 z 1

Jak nie urok to sraczka...czyli czy mój chrzest bojowy:-/

PostNapisane: Pon paź 11, 2010 12:51
przez shalom
Może temat trochę brzydki, ale prawdziwy. Narazie non stop występuję w roli pytającego na tym forum ale to są moje pierwsze prywatne własne koty i nie mogę się nimi nacieszyć, bo wciaż im coś dolega. Zaczęło się od rozwolnienia kocura, sytuacja juz opanowana. Potem zauważyłam grzybicę u kotki, narazie z tym walczę i boję się zeby na niego nie przeszło. Wczoraj znalazłam małe białe coś w kupce kotki, czyli tasiemiec :( odrobaczam oba koty naraz. Młody ząbkuje więc wciąż marudzi, a dziś jak sprawdzałam ząbki kotki i znalazłam nowe wychodzące kły to zauważyłam też żółty nalot na kłach i poczułam nieładny zapach z pyszczka, znaczy się kamień :( i teraz małe pytanko, czy jest szansa że ten kamień to na mleczakach i jak jej wyjdą nowe zęby to będą zdrowe i będę mogła od początku o nie dobrze dbać? Wszystko to w niespełan miesiąc :( wiem, że z kotami różnie bywa, wiem ze jestem za nie odpowiedzialna ale czy to normalne żeby u młodych kotów wciąż były jakieś problemy? nie chodzi o mnie, tylko o nie. Chciałabym im już oszczędzić tych stresów u weta, z podawaniem leków itd. Czy wszystkie przygarnięte kociaki tyle przechodzą? Chciałabym, żeby moje wreszcie były po prostu szczęśliwe i spokojne.
Z drugiej strony cieszę się, ze trafiły do mnie bo przynajmniej mają dobrą opiekę i czujne oko Dużej nad sobą :D
Pozdrawiam wszystkie ochrzczone i te które właśnie to przewchodzą :lol:

Re: Jak nie urok to sraczka...czyli czy mój chrzest bojowy:-/

PostNapisane: Pon paź 11, 2010 13:07
przez Jana
Przy zmianie zębów większość kotów zamienia się w Shreka jeśli chodzi o zapach z paszczy :wink:

Re: Jak nie urok to sraczka...czyli czy mój chrzest bojowy:-/

PostNapisane: Pon paź 11, 2010 13:42
przez shalom
Naprawdę? dobre porównanie. Chociaż młodemu tak nie capi :lol: ale za to potwornie marudzi, w sensie dosłownym, jest gadatliwy, a marudzenie to takie miauczenie bez powodu i pretensjami :D a dziś zaczynam akcję "mordowanie tasiemca", oby udało się podać niedobrą tabletkę trzy dni z rzędu :evil:

Re: Jak nie urok to sraczka...czyli czy mój chrzest bojowy:-/

PostNapisane: Pon paź 11, 2010 13:46
przez Jana
shalom pisze:Naprawdę? dobre porównanie. Chociaż młodemu tak nie capi :lol: ale za to potwornie marudzi, w sensie dosłownym, jest gadatliwy, a marudzenie to takie miauczenie bez powodu i pretensjami :D a dziś zaczynam akcję "mordowanie tasiemca", oby udało się podać niedobrą tabletkę trzy dni z rzędu :evil:

Hm... To kocurek? A jak tam jego klejnoty? :wink:

Re: Jak nie urok to sraczka...czyli czy mój chrzest bojowy:-/

PostNapisane: Pon paź 11, 2010 14:14
przez shalom
Chyba ok, dorodne pomponiki, jeden większy :lol: do kastracji jeszcze trochę, ma 4 miesiące, chociaż interesuje się już co tam koleżanka ma pod ogonkiem. A czemu pytasz?

Re: Jak nie urok to sraczka...czyli czy mój chrzest bojowy:-/

PostNapisane: Pon paź 11, 2010 14:22
przez Jana
shalom pisze:Chyba ok, dorodne pomponiki, jeden większy :lol: do kastracji jeszcze trochę, ma 4 miesiące, chociaż interesuje się już co tam koleżanka ma pod ogonkiem. A czemu pytasz?

Bo takie zachowanie może oznaczać, że chłopak dojrzewa :wink: Niektóre koty tak się śpieszą do dorosłości, poza tym znasz dokładnie jego wiek czy w przybliżeniu?

Re: Jak nie urok to sraczka...czyli czy mój chrzest bojowy:-/

PostNapisane: Pon paź 11, 2010 14:46
przez shalom
Dojrzewa pewnie też, ale marudy zaczęły się dokładnie wtedy kiedy zaczął się wyżynac pierwszy nowy kieł, wtedy też grzebał sobie w pyszczku, cały czas podgryzał coś tym kłem, pewnie go swędziało. W fundacji jak był to oceniono go konkretnie na 3 miesiące i takiego go wzięłam, ale pewności co do wieku dokładnego nigdy się nia ma. Hmm teraz w zasadzie ma 4 miesiące i dwa tygodnie