Jak nie urok to sraczka...czyli czy mój chrzest bojowy:-/

Może temat trochę brzydki, ale prawdziwy. Narazie non stop występuję w roli pytającego na tym forum ale to są moje pierwsze prywatne własne koty i nie mogę się nimi nacieszyć, bo wciaż im coś dolega. Zaczęło się od rozwolnienia kocura, sytuacja juz opanowana. Potem zauważyłam grzybicę u kotki, narazie z tym walczę i boję się zeby na niego nie przeszło. Wczoraj znalazłam małe białe coś w kupce kotki, czyli tasiemiec
odrobaczam oba koty naraz. Młody ząbkuje więc wciąż marudzi, a dziś jak sprawdzałam ząbki kotki i znalazłam nowe wychodzące kły to zauważyłam też żółty nalot na kłach i poczułam nieładny zapach z pyszczka, znaczy się kamień
i teraz małe pytanko, czy jest szansa że ten kamień to na mleczakach i jak jej wyjdą nowe zęby to będą zdrowe i będę mogła od początku o nie dobrze dbać? Wszystko to w niespełan miesiąc
wiem, że z kotami różnie bywa, wiem ze jestem za nie odpowiedzialna ale czy to normalne żeby u młodych kotów wciąż były jakieś problemy? nie chodzi o mnie, tylko o nie. Chciałabym im już oszczędzić tych stresów u weta, z podawaniem leków itd. Czy wszystkie przygarnięte kociaki tyle przechodzą? Chciałabym, żeby moje wreszcie były po prostu szczęśliwe i spokojne.
Z drugiej strony cieszę się, ze trafiły do mnie bo przynajmniej mają dobrą opiekę i czujne oko Dużej nad sobą
Pozdrawiam wszystkie ochrzczone i te które właśnie to przewchodzą



Z drugiej strony cieszę się, ze trafiły do mnie bo przynajmniej mają dobrą opiekę i czujne oko Dużej nad sobą

Pozdrawiam wszystkie ochrzczone i te które właśnie to przewchodzą
