Strona 1 z 4

Kot bardzo potrzebuje miłości i wsparcia - było domu

PostNapisane: Pon sty 05, 2004 16:29
przez Pinky
Moje serce...!
Mieszkam w Ostrowcu i poszłam do kina (jedynego-Etiuda) siedział tam szaro-czarny kotek i robił MIAUUU MIAUUU serce mi prawie pękło! Miał chyba jakieś problemy z oczkami bo żadko je otwierał! Nie dał się pogłaskać. Pracownicy kina (ochroniasz, szatniarka itp.) wpuszczają go do środka i pozwalają mu łazić po budynku. Mówią na niego Misiek! Najśmieszniejsze było to, że podczas filmu kot włazł do sali i zaczął MEŁKAĆ MIAUUUU MIAUUU! Tak naprawdę to brzmi to jak płacz. Biedny kotek - żal mi go!!!
Pomóżcie znaleźć dla niego domek bo wyrzuty sumienia będą mnie dręczyły do końca życia!!!!!

PostNapisane: Pon sty 05, 2004 17:26
przez Pinky
Już zajrzeliście 24 razy a nikt nie chce kociorka??

kot

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 14:48
przez pini1
up

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 14:54
przez Katy
Pinky, daj ogloszenia na rozne strony adopcyjne. W chwilce wolnego czasu pomoge Ci takie ogloszenie napisac, ok? :)

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 14:55
przez eve69
Pinky, ja zajrzalam raz, kociaka wziac nei moge, ale rowniez ciezko mi uwierzyc, ze go tam tak zostawilas. Bylo Ci go szkoda, masz wyrzuty sumienia, kociak jest ewidentnie chory i co? MY mu mamy znalezc domek? A TY nie mozesz np zabrac go do weta? Wyleczyc? Dac ogloszenia w lokalnej gazecie? Zrobic zdjecia i umiescic w sieci?
Rzeczywiscie najsmieszniejsze, ze zaczal miauczec w czasie seansu,, moze nastepnym razem ktos da mu z ato kopa.
Kot jestchory i bezbronny- trzeba mu pomoc- nie wirtualnie :evil:

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 14:58
przez Ivcia
Ewelina, bez nerw ;) Nie dal sie poglaskac, wiec pewnie nie tak latwo jest go zlapac. Poza tym klania sie kwestia ulokowania go gdzies, wyleczenia=kasy...Ty jestes w tej dziedzinie fachowcem, nie wahasz sie dlugo, ale moze nie kazdy tak potrafi. Pinky szuka wsparcia, jakiejs pomocy, rady, nie mozna tak od razu huzia na Jozia :roll:

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 15:00
przez Katy
eve, eve, eve... spokojnie...

Pinky, czy kino jest daleko od Ciebie? Moze (jesli nie mozesz wziac kota do siebie) moglabys sprobowac umiescic go w tym kinie w jakims cieplym miejscu i podleczyc? Moglabys chodzic do niego i podawac mu leki? Jesli oczy kota sa w takim stanie to najprawdopodobniej ma koci katar. Nieleczony moze zle sie skonczyc...

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 15:07
przez Estraven
Eve ma rację - mała jest szansa, że ekipa forumowa przyjedzie z wieczora do Ostrowca zająć się kociakiem...

Pinky - jak naprawdę można by Wam pomóc?

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 15:10
przez Ivcia
No wlasnie tu jest problem, bo Warszawiacy czy Poznaniacy jeszcze moga sobie nawzajme jakos pomagac a jak ktos jest jedynym przedstawicielem danego miasta to jest zdany tylko na siebie.

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 15:13
przez eve69
Ivcia, Ty chyba nie widzialas jeszcze "chuzia na jozia" w moim wykonaniu. I jestem absolutnie spokojna. Tylko niestety nie zauwazylam w posicie Pinky pytania co ona moze zrobic zeby kotu pomoc, za to ful rozczulajacych dygrasji o tym jak JEJ go szkoda, jak JEJ peknie serce i jak ONA bedzie miala wyrzuty sumienia.
Tylko bez tekstow dotyczacych mlodego wieku Pinky, bo to nie jest argument.

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 15:16
przez Ivcia
eve69 pisze:Ivcia, Ty chyba nie widzialas jeszcze "chuzia na jozia" w moim wykonaniu. I jestem absolutnie spokojna. Tylko niestety nie zauwazylam w posicie Pinky pytania co ona moze zrobic zeby kotu pomoc, za to ful rozczulajacych dygrasji o tym jak JEJ go szkoda, jak JEJ peknie serce i jak ONA bedzie miala wyrzuty sumienia.


Fakt, nie widzialam i chyba nie chce ;) Musisz jednak brac pod uwage fakt, ze taka wypowiedzia nie pomozesz ani Pinky ani temu nieszczesnemu kotu. Bo prawda jest taka, ze ktos kto wchodzi tu szukajac pomocy po czyms takim po prostu sie zniecheci.
Tylko bez tekstow dotyczacych mlodego wieku Pinky, bo to nie jest argument.


Nie wiem w jakim wieku jest Pinky, nie zamierzalam wiec uzywac tego jako argumentu.

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 15:19
przez Mysza
Ivcia pisze:
Tylko bez tekstow dotyczacych mlodego wieku Pinky, bo to nie jest argument.


Nie wiem w jakim wieku jest Pinky, nie zamierzalam wiec uzywac tego jako argumentu.

Młody, jak dla nas bardzo młodym :roll: . na tyle, że na pewno nie ma pieniędzy na leczenie.

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 15:20
przez Estraven
Mysza pisze:na pewno nie ma pieniędzy na leczenie.

Te akurat mogą się znaleźć na forum - ale Pinky sama musiałaby zacząć działać, biadolenie nie pomoże...

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 15:22
przez Ivcia
Mysza pisze:Młody, jak dla nas bardzo młodym :roll: .


Dla nas to znaczy dla kogo? Bo ja sie nie czuje staro ;)

na tyle, że na pewno nie ma pieniędzy na leczenie.


To na pewno. I rodzicow moze nie miec na tyle tolerancyjnych, ze pozwola jej leczyc w domu chorego kota. Ciezka sprawa.

PostNapisane: Wto sty 06, 2004 15:26
przez Mysza
Ivcia pisze:
Mysza pisze:Młody, jak dla nas bardzo młodym :roll: .


Dla nas to znaczy dla kogo? Bo ja sie nie czuje staro ;)

Ja też nie ;) ale licząc, że mamy dwadzieścia kilka (tyle masz?) lat to ona ma malutko... (nie wim czy moge podać)