Mieszkają w lesie- Maurycy pilnie potrzebuje pomocy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 02, 2010 20:19 Re: Mieszkają w lesie- Maurycy pilnie potrzebuje pomocy

i ja :ok: :ok: :ok:
Obrazek

hanelka

 
Posty: 8984
Od: Nie lut 24, 2008 19:33
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 03, 2010 18:29 Re: Mieszkają w lesie- Maurycy pilnie potrzebuje pomocy

czy coś wiadomo o Maurycym ?
Wojtusiu... zabrałeś moje serce. odwiedź mnie proszę, kiedyś..we śnie..w innym futerku.
ObrazekObrazek

mamaGiny

Avatar użytkownika
 
Posty: 7113
Od: Pon maja 10, 2010 10:30
Lokalizacja: Śląsk

Post » Nie gru 05, 2010 9:16 Re: Mieszkają w lesie- Maurycy pilnie potrzebuje pomocy

Maurycy od wczoraj jest w nowym domu mam nadzieje że już takim na zawsze
Obrazek Obrazek

monika74

 
Posty: 3711
Od: Czw gru 25, 2008 14:45
Lokalizacja: Świnoujście


Post » Nie gru 05, 2010 23:24 Re: Mieszkają w lesie- Maurycy pilnie potrzebuje pomocy

Normalnie Czeski film :?

żeby to był ten dom :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt gru 10, 2010 7:46 Re: Mieszkają w lesie- Maurycy pilnie potrzebuje pomocy

Niestety mam przykrą wiadomość dla odwiedzających wątek.
Praktycznie przez jeden dzień dopadła Hawranka grzybica w ostrej postaci, zaczęła odpadać sierść z pyszczka, zaczęły się otwierać ranki na głowie. Trafiliśmy do weterynarza, przy kontrolnym badaniu okazało się, że ma gorączkę i blade śluzówki, cały biały pyszczek. Zrobiliśmy testy i wyszła białaczka. Zero szans na wyleczenie grzyba, który bardzo szybko postępował. Wróciliśmy w poniedziałek do domu aby przemyśleć wszystkie możliwości. Niestety we wtorek udaliśmy się ponownie w celu poddania go humanitarnej eutanazji. To najlepsze co mogłam dla niego zrobić w obecnym stanie. Hawranek nadal bał się nowych osób a wizyta do weterynarza kosztowała go bardzo wiele, załatwiał się pod siebie. Więc leczenie dożylną kroplówką odpadło. W domu niestety nie usiedziałby w jednym miejscu przez dłuższy czas. Jest mi bardzo przykro ale nie mogłam w tym wypadku przedłużać jego cierpienia. Szkoda, że tak krótko cieszył się życiem w domu. [*]

Pixia

 
Posty: 1375
Od: Wto paź 27, 2009 15:22
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt gru 10, 2010 7:53 Re: Mieszkają w lesie- Maurycy pilnie potrzebuje pomocy

[*]
kotuniu :1luvu:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55370
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Pt gru 10, 2010 7:53 Re: Mieszkają w lesie- Maurycy pilnie potrzebuje pomocy

strasznie przykro...
Wojtusiu... zabrałeś moje serce. odwiedź mnie proszę, kiedyś..we śnie..w innym futerku.
ObrazekObrazek

mamaGiny

Avatar użytkownika
 
Posty: 7113
Od: Pon maja 10, 2010 10:30
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pt gru 10, 2010 10:34 Re: Mieszkają w lesie- Maurycy pilnie potrzebuje pomocy

Los jest okrutny i niwesprawiedliwy! :crying:
Brykaj wesoło za TM Hawranku... [']
Obrazek

hanelka

 
Posty: 8984
Od: Nie lut 24, 2008 19:33
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 10, 2010 10:47 Re: Mieszkają w lesie- Maurycy pilnie potrzebuje pomocy

bardzo smutna wiadomość :cry:
[']
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28


Post » Śro lut 15, 2012 12:22 Re: Mieszkają w lesie- Maurycy pilnie potrzebuje pomocy

Pixia pisze:Niestety mam przykrą wiadomość dla odwiedzających wątek.
Praktycznie przez jeden dzień dopadła Hawranka grzybica w ostrej postaci, zaczęła odpadać sierść z pyszczka, zaczęły się otwierać ranki na głowie. Trafiliśmy do weterynarza, przy kontrolnym badaniu okazało się, że ma gorączkę i blade śluzówki, cały biały pyszczek. Zrobiliśmy testy i wyszła białaczka. Zero szans na wyleczenie grzyba, który bardzo szybko postępował. Wróciliśmy w poniedziałek do domu aby przemyśleć wszystkie możliwości. Niestety we wtorek udaliśmy się ponownie w celu poddania go humanitarnej eutanazji. To najlepsze co mogłam dla niego zrobić w obecnym stanie. Hawranek nadal bał się nowych osób a wizyta do weterynarza kosztowała go bardzo wiele, załatwiał się pod siebie. Więc leczenie dożylną kroplówką odpadło. W domu niestety nie usiedziałby w jednym miejscu przez dłuższy czas. Jest mi bardzo przykro ale nie mogłam w tym wypadku przedłużać jego cierpienia. Szkoda, że tak krótko cieszył się życiem w domu. [*]

Pamiętam ... :cry:
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Near vacco

 
Posty: 103
Od: Nie maja 02, 2010 22:39

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Silverblue i 503 gości