Strona 1 z 58

Okrutnie okaleczona Amelka w DS - bądź szczęśliwa słodziaku!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 12:06
przez joluka
Nie nadaję się na ten świat - od wczoraj nie mogę się pozbierać i dojść do siebie... :cry:

Zajrzałam wczoraj do naszej lecznicy w Radości - chciałam skonsultować z naszą wetką parę spraw dotyczących naszego kociego inwentarza. W lecznicowej klatce siedziała malutka, słodka koteczka - ok. 4-5 miesięczna marmureczka z białym krawatem i skarpetkami. Na dźwięk mojego głosu zaczęła się wspinać po kratkach i wołać głośno, żeby ją zabrać, wyjąć z tego więzienia.

Pytam, skąd taki słodziak w lecznicy...

Znaleziono ją w plastikowej, zawiązanej siatce, wiszącej na płocie w Radości. Koteczka miała do ogona przywiązaną puszkę po Red Bullu. Okazało się, że ma bardzo silne mechaniczne uszkodzenie okolic odbytu i ogona.... :cry: :evil: Odbyt jest kompletnie wynicowany - śluzówka uwypuklona na zewnątrz, purpurowo-czerwona, bardzo silnie podrażniona. Ogon kotki został tak silnie odgięty - odwiedziony w górę, że nastąpiło chyba zmiażdżenie i być może nieodwracalne uszkodzenie rdzenia - koteczka nie ma czucia w ogonie, obgryza go przez cały czas jak zabawkę, pewnie niedługo sama sobie go porani.
Najgorsze jest to, że kicia przez brak czucia nie kontroluje wydalania - nie trzyma kału i moczu.....

Nie może długo zostać w lecznicy - a szanse adopcyjne ma raczej bardzo niewielkie. Nie wiadomo, czy te zmiany się cofną, bez domu - choćby tymczasowego - nie ma także szansy na specjalistyczną diagnostykę (w lecznicy wykonano RTG - żadnych złamań i przemieszczeń nie widać).

Lecznica rozważa eutanazję kotki - jeśli nie znajdzie się ktoś, kto ją stamtąd zabierze w przeciągu myślę tygodnia. Najgorsze jest to, że malutka pomimo tego, co ją spotkało, pozostała ufna, radosna i chętna do zabawy. Wypuszczona z klateczki biegnie do człowieka, daje się głaskać i przytulać, bawi się zabawkami.... - jest po prostu przeurocza..... :crying:

Ryczę od wczoraj - zresztą cała moja rodzina też. Rozważaliśmy zabranie kici - ale nas nie ma w domu po 11-12 godzin dziennie - siedziałaby w klatce we własnych odchodach... :cry: Jej potrzebny jest dom, który ma czas 4-5 razy dziennie do niej zajrzeć, sprzątnąć klateczkę, umyć pupcię, sprawdzić, czy wszystko w porządku.... :cry: :cry: :cry:

Mój mąż pojechał dzisiaj do lecznicy, zrobił malutkiej kilka zdjęć - zakładam jej ten wątek marząc i wierząc w kolejny cud na tym forum. Modlę się, żeby znalazł się dom, który przygarnie malutką, zdiagnozuje i być może wyleczy - istnieją szanse na to, że to przejściowe uszkodzenia, ale gwarancji nie da nikt niestety w tej chwili. Ja mogę zdeklarować pomoc finansową na lekarzy, zabiegi, leki, podkłady itp. Mogę ją dowieźć w dowolne miejsce w kraju - ale na co dzień nie jestem w stanie odpowiednio się nią zaopiekować... :cry: :cry:

Malutka ma jeszcze tydzień - a potem zapłaci za swoją ufność do człowieka najwyższą cenę....... :crying: :crying: :crying:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 12:29
przez Alexis_86_
Bidulka :cry: :cry: :cry:

A taka śliczna jest...

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 12:49
przez Alex405
o Boże, tak strasznie mi jej szkoda :(

Wierzę, że znajdzie domek. Jest młoda, może uda się ją zaleczyć...

Będę podnosić i :ok: :ok: :ok:

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 12:56
przez Never
zalamalam się... joluka, siedzenie przez 11 godzin jest chyba lepsze niz eutanazja... a zawsze bedzie miala pare dni wiecej czasu.... moze zabierzemy ja do chirurga-neurologa? nawet nie chce myslec jak doszlo do takic strasznych okaleczen... zrobilabym gnojom to samo :(

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 13:03
przez joluka
Never - ona potrzebuje pięlegnacji, opieki częstszej niż moment co 12 godzin - pragnie kontaktu z człowiekiem, ruchu, zabawy - to młodziutka, aktywna koteczka... :(

Myślę, że gdybym ją skazała na siedzenie w klatce we własnych odchodach prawie przez całą dobę, to byłaby jednak dla niej w tej chwili ogromna krzywda... - a nie mogę jej niczego innego zapewnić... :cry:

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 13:06
przez Never
tylko ze przy takiej ranie moze przez jakis czas jeszcze nie kontrolwac wydalania.... dlatego byc moze zanim zostanie uspiona, mozna jej dac szanse i zabrac na konsultacje do specjalisty?

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 13:09
przez joluka
Never - na konsultacje zabrać możemy ją i z lecznicy - jeśli to zorganizujemy. Tam w tej chwili przynajmniej ma opiekę przez non-stop przez 13 godzin na dobę... Myślę, że przez przynajmniej tydzień się nią zaopiekują - ale jak potem nie będą widzieli szans na poprawę lub na znalezienie domu.... :(

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 13:11
przez Alex405
po tygodniu raczej się jej nie poprawi i myślę, że jako weci wiedzą, że to za krótko...

Ja też jestem za zabraniem jej do neurologa.

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 13:17
przez tillibulek
Jezu, makabra..... :crying: biedna mała.... :crying:

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 13:20
przez tillibulek
joluka pisze:Malutka ma jeszcze tydzień - a potem zapłaci za swoją ufność do człowieka najwyższą cenę....... :crying: :crying: :crying:

Boze, jak to w ogole mozliwe - az mnie glowa rozbolała... czytalam o Mangusiu, taka radosc, a tu taka tragedia, niepojęte :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 13:36
przez Bianka 4
Też coraz mniej mi się ten świat podoba....
Mam nadzieję, że ktoś da szansę Maleńkiej :ok: :ok: :ok: :ok:

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 13:36
przez tillibulek
wrzucilam małą na FB, ale widze, ze ktos juz to zrobil przede mną, tylko u mnie w wydarzeniu są fotki, a w tym pierwszym nie ma
http://www.facebook.com/event.php?eid=1 ... 4614115188

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 13:37
przez slapcio
O kurde :(

Ja myslę że never ma rację - koniecznie, jak najszybciej trzeba się postarać się o konsultację neurologiczną. Ta kicia musi dostac szansę.

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 13:41
przez tillibulek
a tydzien to zadna szansa - Majeczka z Koterii, ktorej wypadał odbyt, dopiero po roku i dwóch operacjach zaczela kontrolowac zwieracze - biedne kocie dziecko... czemu ten swiat jest taki okrutny... :cry: :cry: :cry: :cry:

Re: Co za bydlę jej to zrobiło... :-( !!!!!

PostNapisane: Sob paź 02, 2010 13:50
przez Bazyliszkowa
O matko :cry: :cry: :cry:

Rozesłałam do znajomych na FB.