bezdomne maluchy ok 2-3 dniowe potrzebna pomoc!!

Hej, nie wiem czy w dobrym miejscu pisze i czy zaraz nie zamkną wątku lub czy zaraz mnie nie zjedziecie lub wysmiejecie, ale cóż ryzyk fizyk. Mianowicie dziś znalazłam 5 maluszków oczywiście z matką w starej komórce. Sama mam na podwórku w małym drewnianym domku (taki ala letniskowy na pierdoły ogrodowe) normalnie schronisko dla kotów . Zaczne może od początku. 2 lata temu zmarła moja sąsiadka która miała na własność starą wielką kamienice, mieszkała na parterze a na (całym!!!) pierwszym piętrze było mieszkanie jej kotów które w pewnym momencie przekroczyły ponad 20 osobników, mimo tego że często usypiała nowo narodzone maleństwa (tak głupotą to było, zamiast wysterylizować wszystkie kocice) . Po jej śmierci na pogrzebie rodzina pozabierała kilka kotów niestety sporo również zostało na pastwe losu. Koty widząc ze przestały dostawać jedzenie porozchodziły się. Przychodziły co jakiś czas ale nie ozstawały na długo. Niestety w tym roku jedna "para" wróciła i na opuszczonym podwórku pod schodami urodziło się 5 kociąt gdzie po ok 3 tygodniach ktoś podrzucił jeszcze dwa małe czyli razem 7 kociaków. Kilka z nich udało mi się w pore oswoić i znaleźć dla nich domy (gdzie sama wziełam do domu 2) reszta została zdziczała i już nie dało się wyłapać. Koty niestety przyzwyczaiły się do tego miejsca a że pogoda za oknami jest jaka jest to szkoda mi się ich zrobiło (bo jakby nie patrzeć to jeszcze młode kociaki bo mają nie więcej niż pół roku) więc udostępniłam im ten domek na podwórku (obecnie przebywa tam 6 kotków). Dokarmiamy je odkąd tylko się pojawiły. Na miasto i jakiekolwiek dofinansowanie nie ma co liczyć. Na straż miejską nie ma co liczyć bo zabierają przechowują w niewiadomo jakich warunkach 2 tygodnie i wypuszczają na obrzeża miasta. Dzisiaj znalazłam 5 maluszków jak już wyżej wspomniałam. Dodaje ich zdjęcie (marne bo marne ale kocica puki co nie pozwala się zbytnio zbliżać)

=
Kotki niedługo będą potrzebowały wyżywienia tym bardziej biorąc pod uwagę to że idzie zima więc raczej marne polowania. Kocica potrzebuje mleka a koty w domku coraz większe i potrzebują więcej jedzenia. Pisałam już nawet do prezydenta jak i do byłego prezydenta mojego miasta w sprawie schroniska którego u nas nie ma, tyle co mi się udało dowiedzieć to ma być ale dopiero na przełomie 2011-2012roku. A zwierząt bezdomnych u nas coraz więcej.
Dlatego mam do was wielką prośbę, gdybyście mieli ochote pomóc mi w wyżywieniu kociaków prześlijcie na moje konto chociaż po tej symbolicznej złotówce to naprawdę nie jest wiele a możecie mi naprawdę pomóc. Jeśli ktoś byłby chętny prosze pisać na priv.
Obiecuje że każdy grosz zostanie przeznaczony na pokarm dla zwierząt i wizyty u weterynarza. Wiem że moja prośba jest śmieszna bo mogłam sobie wyssać z palca tą historyjke a kase wziąć dla siebie i wam nie mogę dać innej gwarancji niż słownej ale uwierzcie mi ja to robie w dobrym celu. Jestem osobą bezrobotną, w domu mam swoje 3 psy i 3 koty a na podwórku tyle kociaków. Babcia również pomaga ze swojej emerytury. Mieszkamy blisko targu dlatego co dwa dni lata po resztki mięsa , ale nie ma nic za darmo. Rodzice mi nie chcą zbytnio pomagać bo uważają ze im wystarczą zwierzęta w domu i nie potrzebują dodatkowych wydatków.
Dlatego prosze o pomoc. Ewentualnie jeżeli nie macie do mnie słownego zaufania to jeśli tylko byście chcieli podam mój adres i możecie mi wysłać np suchą karme dla kotów czy coś w tym rodzaju, nie muszą być to karmy z wyższej półki absolutnie, tym kotkom jest potrzebne cokolwiek do jedzenia żeby tylko nie chodziły głodne( a wiadomo sucha karma na zime najlepsza bo nie zamarza). Mam nadzieję że chociaż od was doczekam się jakiejkolwiek pomocy. Poza tym gdyby był ktoś z was ze świętokrzyskiego (najlepiej Skarżysko-Kielce) i miał chęć na przygarnięcie małego kotka serdecznie zapraszam. do odbioru będą za minimalnie 5 tygodni,w dniu odbioru byłby po pierwszej wizycie u weterynarza(odrobaczenie odpchlenie) w okolicach skarżyska i kielc istnieje możliwość darmowego dowozu.
I jeszcze jedno, ta kocica która obecnie ma miot, jest dość stara ( znam ją bo to "siostra rodzona" mojego Chesterka którego już niestety ze mną nie ma) ale i ładnie płodna, w tym roku urodziła już 10 kociaków, więc możecie mi powiedzieć czy jakimś cudem jest możliwość złapania jej i wysterylizowania? dodać muszę iż jest ogromnych gabarytów(największa w okolicy) ale i strasznie dzika, znaczy no jak widzi ze ide do niej z miską to nie ucieka ale żeby ją złapać czy pogłaskać nie ma szans, więc co z nią zrobić? boje sie że jak ją złape to mi sie tylko oberwie a ona ucieknie, a nie chce jej krzywdy zrobić. Bo np te małe znaczy z wiosennego miotu odkąd są w domku na podwórku tak się dają głaskać nawet i po brzuszku, bawić się z nimi też da, mruczą łaszą się ale jak się jakiegoś weźmie na ręce to automatycznie dostaje szału;/. I co robić?
Pozdrawiam i czekam na odp.

=
Kotki niedługo będą potrzebowały wyżywienia tym bardziej biorąc pod uwagę to że idzie zima więc raczej marne polowania. Kocica potrzebuje mleka a koty w domku coraz większe i potrzebują więcej jedzenia. Pisałam już nawet do prezydenta jak i do byłego prezydenta mojego miasta w sprawie schroniska którego u nas nie ma, tyle co mi się udało dowiedzieć to ma być ale dopiero na przełomie 2011-2012roku. A zwierząt bezdomnych u nas coraz więcej.
Dlatego mam do was wielką prośbę, gdybyście mieli ochote pomóc mi w wyżywieniu kociaków prześlijcie na moje konto chociaż po tej symbolicznej złotówce to naprawdę nie jest wiele a możecie mi naprawdę pomóc. Jeśli ktoś byłby chętny prosze pisać na priv.
Obiecuje że każdy grosz zostanie przeznaczony na pokarm dla zwierząt i wizyty u weterynarza. Wiem że moja prośba jest śmieszna bo mogłam sobie wyssać z palca tą historyjke a kase wziąć dla siebie i wam nie mogę dać innej gwarancji niż słownej ale uwierzcie mi ja to robie w dobrym celu. Jestem osobą bezrobotną, w domu mam swoje 3 psy i 3 koty a na podwórku tyle kociaków. Babcia również pomaga ze swojej emerytury. Mieszkamy blisko targu dlatego co dwa dni lata po resztki mięsa , ale nie ma nic za darmo. Rodzice mi nie chcą zbytnio pomagać bo uważają ze im wystarczą zwierzęta w domu i nie potrzebują dodatkowych wydatków.
Dlatego prosze o pomoc. Ewentualnie jeżeli nie macie do mnie słownego zaufania to jeśli tylko byście chcieli podam mój adres i możecie mi wysłać np suchą karme dla kotów czy coś w tym rodzaju, nie muszą być to karmy z wyższej półki absolutnie, tym kotkom jest potrzebne cokolwiek do jedzenia żeby tylko nie chodziły głodne( a wiadomo sucha karma na zime najlepsza bo nie zamarza). Mam nadzieję że chociaż od was doczekam się jakiejkolwiek pomocy. Poza tym gdyby był ktoś z was ze świętokrzyskiego (najlepiej Skarżysko-Kielce) i miał chęć na przygarnięcie małego kotka serdecznie zapraszam. do odbioru będą za minimalnie 5 tygodni,w dniu odbioru byłby po pierwszej wizycie u weterynarza(odrobaczenie odpchlenie) w okolicach skarżyska i kielc istnieje możliwość darmowego dowozu.
I jeszcze jedno, ta kocica która obecnie ma miot, jest dość stara ( znam ją bo to "siostra rodzona" mojego Chesterka którego już niestety ze mną nie ma) ale i ładnie płodna, w tym roku urodziła już 10 kociaków, więc możecie mi powiedzieć czy jakimś cudem jest możliwość złapania jej i wysterylizowania? dodać muszę iż jest ogromnych gabarytów(największa w okolicy) ale i strasznie dzika, znaczy no jak widzi ze ide do niej z miską to nie ucieka ale żeby ją złapać czy pogłaskać nie ma szans, więc co z nią zrobić? boje sie że jak ją złape to mi sie tylko oberwie a ona ucieknie, a nie chce jej krzywdy zrobić. Bo np te małe znaczy z wiosennego miotu odkąd są w domku na podwórku tak się dają głaskać nawet i po brzuszku, bawić się z nimi też da, mruczą łaszą się ale jak się jakiegoś weźmie na ręce to automatycznie dostaje szału;/. I co robić?
Pozdrawiam i czekam na odp.