Jak zaczną znaczyc to szybko podejmiesz decyzję.

A tak serio: Kocurki zaczynają dojrzewać, za chwilę zaczną znaczyć teren co jest uciążliwe w mieszkaniu. Również ich mocz zacznie znacznie silniej "pachnieć" i to nie będą konwalie. Wizytę niekastrowanego kocura w kuwecie czuje sie w całej łazience - u mnie w całym mieszkaniu, ale mam małą chatę.

Mieszkasz w bloku... Wypuścisz kotka i jak on wróci? Przez okno, czy wciśnie sobie domofon? Żartuję, ale w bloku wypuszczanie kota to operacja. Mieszkam w bloku, na spokojnym osiedlu, ludzie wypuszczają tu koty, przeważnie niekastrowane, potem są mioty kociąt których nikt nie chce... Jest za dużo kociąt które nie mają domów, po co zwiększać zjawisko kociej bezdomności? Wiem, Masz kocurki, one do domu nie przyniosą. Ale zrobia na wynos - każdy niekastrowany kocur to potencjalny reproduktor. Po co? Pytanie brzmi - jeśli nie zamierzamy rozmnażać, to po co mu jajka? Mam dwa kocurki, obydwa ciachnięte, ich zachowanie w niczym nie odbiega od kociej normy. Wbrew temu co się zwykło mówić o kastratach, że z jajkami tracą charakter, moje chłopaki po odjajczeniu nic nie straciły poza libido, ale tego akurat mi wcale nie żal. I nie śmierdzą - za tym też nie tęsknię. Nieodjajczonego kocurka miałam tu raz i na szczęście krótko - przeżycie metafizyczne.
Moim zdaniem ciachać. I zabezpieczyć balkon.