Chyba, że ktoś ma ruskiego faceta któremu nic nie jest straszne
Maurycego chciałam odstraszyć od gryzienia kabla telefonicznego smarując go sokiem z cytryny - według forumowych zaleceń.
Męczyłam się pod stołem i męczyłam, on zaciekawiony patrzył co robię - jak wyszłam spod stołu koniecznie chciał powąchać moją rękę. Z nieco złośliwym uśmieszkiem podsunęłam mu pod nosek rękę mokrą od soku z cytryny a on najzwyczajniej w świecie zaczął ja lizać.

Żadne cytryny mu nie straszne.
