Chory kotek

Witajcie,
mój kot zachorował i nie wiadomo co mu jest:( Przedwczoraj rano jak wstał to pierwsze co zrobił to zwymiotował. Zaczął się przewracać jakby miał zawroty, łapki mu dosłownie uciekały. Pojechałam od razu do weterynarza, wet. stwierdził, że to nic neurologicznego- sprawdził oczy, uszy. Jego wstępna diagnoza to albo niewydolność nerek (ale kicuch normalnie się załatwiał) albo ktoś go uderzył co jest niemożliwe bo nikt tego nie mógłby zrobić z domowników. Chyba, że podczas rund po mieszkaniu sam się o coś uderzył. Dostał zastrzyk, po powrocie do domu objawy się zaostrzyły, zadzwoniłam do weterynarza a on powiedział, że nic w tym momencie nie może zrobić i kazał przyjechać następnego dnia na badanie krwi czyli wczoraj. Na razie nie ma wyników. Teraz Kicuch się trochę lepiej czuje, nawet zjadł trochę karmy, na siedząco poturlał piłeczkę z jednej do drugiej łapki ale nadal co 10 kroków się przechyla.
Zastanawiam się czy możliwe jest żeby ugryzła go pszczoła i miał jakąś reakcję alergiczną? Albo zjadł i się zatruł? Czy to w ogóle możliwe?
Czy ktoś z Was miał podobną sytuację?
Strasznie się o moje Futerko martwię i nie wiem co bym zrobiła gdyby nie wyzdrowiał:(
Proszę o pomoc i jakieś rady.
mój kot zachorował i nie wiadomo co mu jest:( Przedwczoraj rano jak wstał to pierwsze co zrobił to zwymiotował. Zaczął się przewracać jakby miał zawroty, łapki mu dosłownie uciekały. Pojechałam od razu do weterynarza, wet. stwierdził, że to nic neurologicznego- sprawdził oczy, uszy. Jego wstępna diagnoza to albo niewydolność nerek (ale kicuch normalnie się załatwiał) albo ktoś go uderzył co jest niemożliwe bo nikt tego nie mógłby zrobić z domowników. Chyba, że podczas rund po mieszkaniu sam się o coś uderzył. Dostał zastrzyk, po powrocie do domu objawy się zaostrzyły, zadzwoniłam do weterynarza a on powiedział, że nic w tym momencie nie może zrobić i kazał przyjechać następnego dnia na badanie krwi czyli wczoraj. Na razie nie ma wyników. Teraz Kicuch się trochę lepiej czuje, nawet zjadł trochę karmy, na siedząco poturlał piłeczkę z jednej do drugiej łapki ale nadal co 10 kroków się przechyla.
Zastanawiam się czy możliwe jest żeby ugryzła go pszczoła i miał jakąś reakcję alergiczną? Albo zjadł i się zatruł? Czy to w ogóle możliwe?
Czy ktoś z Was miał podobną sytuację?
Strasznie się o moje Futerko martwię i nie wiem co bym zrobiła gdyby nie wyzdrowiał:(
Proszę o pomoc i jakieś rady.