Strona 1 z 3

Co byście zrobili na moim miejscu ?

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 9:53
przez Maryla
Temat jest podobny do wątku o kradzieży Boruty, którą to w wiekszości poparliśmy , ale sytuacja jest mniej dramatyczna. Oczekuję Waszej rady. Ale od początku.
Kilka miesięcy temu idąc do pracy przy bloku obok usłyszałam kotke głośno miauczącą. Siedziała na drzewie. Zawołałam ją - przyleciała do mnie na ręce. To była młodziutka dwukolorka:czarna z rudymi refleksami , bardzo ładna. Rozejrzałam się - nigdzie żywego człowieka, okna i balkony pozamykane. Ponieważ w tym bloku karmimy dziczki to raczej wiemy kto i gdzie ma kota. Jej niegdzie nie widziałyśmy.
Zaniosłam ją do pani Ani , potem dzo szpitalika. U lekarza okazało się że wygląda zdrowo, ale miała tasiemce. Wyleczyłyśmy. Zaraz potem znalazłysmy jej dom, bo jest urocza. Ale wróciła, bo nowa właścicielka wystraszyła się że pies ją zje. Oddawała ją płacząc. I wtedy znalazłyśmy pisane dziecięcą ręką ogłoszenie, że komuś zginął kot i go szukają. Chodziło o nią, poszłyśmy dowiedzieć sie co to za dom, z którego znika kot i dopiero po tygodniu ktoś go szuka. Mieszkanie jest na parterze , przywitała nas niezbyt grzeczna pani, która na nasze uwagi odnosnie dbania o kota zareagowała informacją że jest lekarzem (a kot miał tasiemce , rozumiem , że ona jest od tasiemców ludzkich). Powiedziała że dzieci tęskniły i dlatego napisały ogłoszenie. Oddałysmy jej tą kotkę.
Ale to dziwny dom, często wyjeżdzają, mają rodzinę na wsi od której kotke przywieźli (zdaje sie że niespecjalnie byli zachwyceni - ale ją znaleźli). W domu jest czwórka dzieci a cicho u nich aż dziwne. Natomiast gdy wyjeżdżają na kilka dni (nie pali się swiatło) - kotka ląduje w piwnicy. Daja jej jedzenie i siedzi z dziczkami. Sama też troche zdziczała i jest nieufna. Ale juz kilkakrotnie ją widziałyśmy tak zostawioną. Wypuszczają ją też bez możliwości powrotu, bo wszystkie okna są zamknięte. Wczoraj ją zgarnęłyśmy i zaniosłyśmy do domu - był bucowaty pan domu, wziął ją bez słowa. Zapytałam, czy ja wysterylizował, bo jeśli tak siedzi przez kilka dni w piwnicy, to może mieć ruję. A on na to , że nie ( w domysle to jest wbrew naturze).
I mam dylemat, czy zostawić ją bo w końcu ma dom , czy pokusić się o zmianę jej losu. Czy tak naprawdę mam do tego prawo?
Co myslicie?

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 9:55
przez Gracka
Pokuś się...

Re: Co byście zrobili na moim miejscu ?

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 10:00
przez Mysza
Maryla pisze: Natomiast gdy wyjeżdżają na kilka dni (nie pali się swiatło) - kotka ląduje w piwnicy. Daja jej jedzenie i siedzi z dziczkami. Sama też troche zdziczała i jest nieufna. Ale juz kilkakrotnie ją widziałyśmy tak zostawioną.

Dla mnie to by przeważyło sprawę. To nie są odpowiedzialnie opiekunowie kota. Zwłaszcza niewysterylizowanej kotki :evil:
Niektórym kotom takie życie pewnie by nie przeszkadzało, ale skoro ta kotka robi się nieufna i płochliwa, to chyba szczęśliwa nie jest :(

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 10:06
przez Ash
Chyba bym sie nawet nie zastanawiala. Ci ludzie nie zasluguja na miano "opiekunow" tej kotki :evil: . Koniecznie potrzebny jest jej prawdziwy domek.

problem

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 10:07
przez Kiełbasa
Problem jest taki że:
- ci ludzie wezmą sobie innego kota i bedą tak samo traktować

- jeszcze oskarżą cie o kradzież kota,

Nie wiem jakie jest najlepsze rozwiązanie.

Może faktycznie po raz kolejny jak ją luzem zobaczysz kotka POWINNA uciec z domu???

Do innego oczywiście....

A poza tym co za ludzie - trzymają z dzieciakami kota który ma tasiemca??? Oni chyba i dziećmi sie nie zajmują dobrze!!!!
A co dopiero kotem.....

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 10:09
przez Mysza
Kradzieży nie udowodnią, Maryla będzie oczywiście udawać, że nie wie o co chodzi. Skoro kotka wychodziła, to mogła przecież zaginąć.

A kolejnego może nie wezmą, bo to kot to przecież problem :?

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 10:13
przez ryśka
Po prostu bym ją wzięła. Nawet bym się nie zastananwiała.

Zostawianie kotki w piwnicy, poza domem, bez opieki - to wszystko podpada pod PORZUCENIE.

Myślę, że nawet nie wezmą kolejnej kotki. 8)

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 10:14
przez Maryla
Myslę że innego kota nie wezmą , bo tego znaleźli a nie wzięli z chęci posiadania kota. Nawet go nie szukali bo przez kilka dni bywa że kot siedzi w piwnicy (może ich wtedy nie było?). Dopiero dzieci wymogły na nich szukanie.
A jesli chodzi o procedurę kradzieży to mamy opracowaną, my nie możemy jej oddawać bo nas już Ci ludzie znają. Możemy ją tylko dać dalej komuś, kto tym się zajmie , wysterylizuje i odda. Mamy w razie czego taka osobę (o ile sie jeszcze ostatecznie zgodzi) a kotka jest raczej "chodliwa".
Tylko czy ja naprawdę nie mam co robić, tylko rozwiązywć wszystkie problemy świata? Czy warto?

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 10:14
przez migaja
a nie daloby sie zalatwic tego w jakis inny sposob? pogadac z tymi ludzmi, moze troche postraszyc..., zaproponowac zajecie sie kotem podczas ich wyjazdow, uswiadomic. wiem, ze to troche idealistyczne podejscie, ale zal mi tych dzieciakow, ktore wydaja sie byc mocno zwiazane z kotka i wykazuja sie wieksza odpowiedzialnoscia niz rodzice...

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 10:15
przez Myszka.xww
Maryla, nie zastanawiaj się. Kotka tam marnie skończy, szkoda jej.

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 10:42
przez ktosia
Ja bym wziela :ok:
Przeciez ci ludzie wogle jej nie chca i jest im tak obojetna jak zeszloroczny snieg. A jak ma trafic do kochajacego domku to jej sie nalezy jak nic !
I watpi eczy rozmowa z nimi cos zmieni- a podejrzewazm ze bedzie tylko na gorzej,bo sie zdenerwuja bardziej. .. Pewnie sie nie zdziwia nawet, jak kota "ucieknie", bo przeciez juz raz to zrobila.

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 10:43
przez Kasia D.
Nie ma się co zastanawiac.
Ci ludzie mają wrazliwości tyle co kilo gwoździ. Jak kot zginie to odetchną z ulgą. A dzieci szybko zapomną.

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 11:14
przez ryśka
migaja pisze: zaproponowac zajecie sie kotem podczas ich wyjazdow, uswiadomic.

Na dłuższą metę byloby to bardziej pracochłonne niż znalezienie kotce nowego, wspaniałego domu.

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 11:25
przez Monika
Kasia D. pisze:Nie ma się co zastanawiac.
Ci ludzie mają wrazliwości tyle co kilo gwoździ. Jak kot zginie to odetchną z ulgą. A dzieci szybko zapomną.


Kasiu dzieci nie zapomna, niestety maja takich a nie innych rodzicow i to pewnie bedzie kolejna zla rzecz jaka ich spotka.
Kotka ma prowo jak wszyscy do normalnego zycia.
Kradnij tego kota Maryla.

PostNapisane: Wto gru 30, 2003 11:35
przez Nelly
Szkoda dzieciaków w tym wszystkim :( Nie w sensie "zaginięcia " tej konkretnej kotki - bo powinna "zaginąć" :wink: ale ogólnie).
Kotka powinna zaginąć, a dzieciaki jak dorosną i będą gdzieś wyjeżdżały powinny na ten czas starych rodziców wpakować do piwnicy z woreczkiem jedzenia.