Strona 1 z 30

ZOMBIK za TM (')

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 15:37
przez mawin
Pojawił się niewiadomo skąd tego lata, wyglądał masakrycznie, zaropiałe oczy opuchnięty nos, ropa cieknąca z nosa, ciężki świszczący oddech i ciągle otwarta buźka. Pojawił się pod naszym blokiem.
Obecnie opiekuje się nim bardzo fajna osoba, karmi go codziennie, przeleczyła go Unidoksem i była poprawa. Poźniej znowu nawrót choroby - znowu Unidoks, jest lepiej ale nie jest dobrze. Kotek ma lepsze i gorsze dni, ale oddech ciągle ciężki.
Ząbków większości nie ma, brzuszek niepokojąco duży, odrobaczywienie się nie powiodło, wyczuwa tabletki.
Kotek jest chyba stary, ma problemy z wymianą sierści, wyrywa sobie płaty bo sama mu nie zeszła.
Jak było ciepło to jeszcze było w miarę ok, ale teraz kotek często jest mokry a rano dygocze z zimna. U nas nie ma piwnic aby mógł się schronić, on chyba śpi pod gołym niebem. Kotek ma jedno oko w części zaszłe bielmem, prawdopodobnie ślad po kocim katarze
Kotek nie jest dziki, może kiedyś był czyjś, ale nie jest to kotek który da się złapać lub głaskać. Ja go nie złapię, jak go dotykam odskakuje a nawet na mnie nasyczy. Daje się dotknąć pani Dorotce - osobie która się nim opiekuje. Ona mogłaby go złapać. Tylko co dalej??? On wymaga dobrej diagnostyki, leczenia a nie mamy gdzie go zabrać.
Kotek szuka jakiegoś miejsca na zimę, on jej nie przeżyje na dworze ma pewno :-(
Wiem że dla takiego kota, starego, który nie jest w pełni oswojony znalezienie miejsca graniczy z cudem, ale przecież czasami cuda się zdarzają....
Tak kotek wyglądał jak miał "lepsze dni", teraz wygląda gorzej, jest chudszy i znowu charczy, ciężko oddycha a z oczka coś zaczyna lecieć :-( :-( :-(

Obrazek
Obrazek :( :(

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 16:06
przez Lisabeth
To bardzo smutne, przypomina mi to historię Hrabiego - który z powodu ciężkiej choroby zamieszkał u mnie. Też na poczatku bałam się go głaskać, bo potrafił znienacka przywalić łapą albo kłapnąć zębami i to nie na żarty, a żeby włożyć go do kontenera i zanieść do weterynarza - pożyczałam wcześniej z lecznicy specjalne rękawice po łokcie. Pierwszy miesiąc - kiedy każdy dzień jego życia mógł być ostatnim, bo był strasznie chory i nie było wiadomo tak naprawdę na co - spędził u mnie na balkonie.
Obecnie śpi ze mną w łóżku, pozwala miziać się po brzucholku, pomyślnie przeszedł kastrację...
Warto ratować staruszków!

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 16:26
przez anita5
Warto, na pewno.
Biedny ten kocinek strasznie... :cry:

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 20:17
przez Miuti
Podnoszę.
Warto popracować nad kotkiem, postarać się go obłaskawić.

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Śro wrz 08, 2010 20:31
przez mawin
podnoszę :-( :-(

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Czw wrz 09, 2010 8:56
przez mawin
:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Czw wrz 09, 2010 9:30
przez mawin
zna ktoś jakiś azylek, któy mógłby przyjąć Zobmika?
Zombik miałby od nas pieniążki co miesiąc na utrzymanie. tylko to miejsce....
dzisiaj znowu zimno i leje, więc pewnie biedaczek znowu zmarznie :-(

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Czw wrz 09, 2010 9:34
przez Lisabeth
Najtrudniej jest z domem, znam to z autopsji. Ilekroć szukałam kotu domu "na cito" - ostatecznie lądował u mnie, lub ... wiadomo :(

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Czw wrz 09, 2010 9:38
przez mawin
ja go niestety wziąć nie mogę :-(

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Czw wrz 09, 2010 10:04
przez Lisabeth
Najgorzej, jeśli rodzina stawia veto... U mnie akurat nie ma tego problemu. Ale też na początku wydawało mi się, że wzięcie do domu 10-letniego, nie kastrowanego, chorego na nie wiadomo co, agresywnego kocura, przy czwórce innych kotów i braku możliwości odizolowania - to absurd i paranoja.
A zima wykończyła Hrabiego. W najstraszniejsze mrozy schronił się na strychu w jednej z klatek mego bloku. Chciałyśmy z p. Danusią załatwić mu tam pobyt do wiosny, zobowiązałyśmy się do ustawienia i sprzątania kuwety, noszenia i uprzątania jedzenia, itp. Niestety - jeden z lokatorów okazał się - regularnym świrem, inaczej tego nie mogę ująć i mógł skrzywdzić kocura. Dlatego z bólem w sercu musiałyśmy usunąć Hrabka z powrotem na mróz. Nie było to proste, musiał nam pomagać sąsiad, który narzucił na Hrabionka gruby koc i wpakował go do kontenera, same byśmy sobie nie poradziły.
Wiosną Hrabuś, pomimo, że regularnie dokarmiany i wspomagany witaminami, był już umierającym strzępem kota. Opisywałam to wcześniej. Myślałam, że biorę go tylko po to, by zapewnić mu godną śmierć. A tu proszę! Mam wiele satysfakcji. I nagle okazało się, że większość moich obaw była bezpodstawna. Bo świetnie przyjął się w domu i nie stwarza żadnych problemów - poza tymi wynikającymi z faktu jego choroby. Ale zachowanie bez zarzutu. I po kastracji - zero agresji.

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Czw wrz 09, 2010 13:58
przez mawin
oby Zombik miał tyle szczęścia co Hrabek :-(

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Czw wrz 09, 2010 14:28
przez Agulas74
Biedak... Ciężko takiemu kotu znaleźć nagle dom... Ale myślę, że jest jakaś szansa jeśli domek będzie miał wsparcie finansowe, no i w tym wypadku niechby był nawet dom wychodzący, a o taki łatwiej.

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Pt wrz 10, 2010 8:55
przez mawin
Zombik dzisiaj jak kichnął rano to mu glutki wyleciały :-( chłopak jest biedny znowu podziębiony :-(

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Pt wrz 10, 2010 9:05
przez CoToMa
Czy on jest wykastrowany?

Re: ZOMBIK zimy nie przeżyje, ma ktoś jakiś pomysł?

PostNapisane: Pt wrz 10, 2010 9:19
przez Agness78
Strasznie biedny kotek.... jeśli nie uda się go na zimę nigdzie umieścić, to chyba będzie jego ostatnia zima :cry: :cry: :cry:
Szlag mnie trafia jak słyszę od ludzi że kot na wolności sobie poradzi :evil:
Biedactwo, pewnie już tyle wycierpiał.... i nie widać nawet cienia szansy na happy end :cry:

Błagamy o pomoc... dla kitka