Wiem, że przywiąże sie i starszy, bo mam w domu jeszcze trzy koty. Brane w różnym wieku, Klementyna miała póltora roku i z dzikiej jędzy też sie zrobiła u nas całkiem miłą panienką
Jeszcze w sobote mieliśmy 4 ogonki, ale najmłodszy Krótek (to jego zdjęcia sa w linkach) nagle i niespodziewanie od nas odszedł. On był właśnie takim "dzieckiem z przypadku" - nie planowaliśmy czwartego kota, ale trafił się jako niespełna 3-tygodniowe maleństwo, ostro poharatane. Alternatywą było wziąc albo zostawić na pewną smierć. No i wzięłam

Starałam się do niego nie przywiązywac za bardzo, bo w założeniu mieliśmy mu poszukać domq na stałe. Ale został i stał się najbardziej ukochanym z naszych kotów, najczulszym i najmilszym. I tego najukochańszego stracilismy...

Miał tylko pół roku...
Nie wezmę czwartego kota "z rozsądku"... bo po prostu w naszym przypadku to już trochę nierozsądne. To że w ogóle tu napisałam, to jest wycie serca, nie rozumu... Tęsknię za Krótkiem tak obłędnie...
Ale jeśli jest gdzies maleństwo, sierotka której życie zalezy od tego, czy znajdzie sie ktoś kto będzie miał warunki, czas i serce, żeby go wyniańczyć, to ja to wszystko mam i nie będę sie zastanawiać

Bo jeśli się taki znajdzie, to bedzie znak od losu...
P.S. Piszę z W-wy