Jak dbać o kota,czyli czy my młodzi zawsze nie mamy racji
Witam Wszystkich.
Mam na imię Ula i mam 13 lat.
Kocham koty,ale nie mogę mieć w domu.
Czytam to forum od jakiegoś czasu jak tylko mam dostep do internetu.
Teraz jestem u brata na wakacjach to korzystam z okazji.
Zalogowałam sie na tym forum bo mam straszny problem.
Więc tak:
Moja babcia mieszka na wsi, ma 9 kotów domowych i kilka dzikusów dochodzących na podwórko na jedzenie.
Problem polega na tym że babcia karmi te koty puszkami z supermarketu (tymi najtańszymi) i resztkami
z ludzkiego jedzenia.
Ja jak tylko odłożyłam parę groszy z kieszonkowego to kupowałam im whiskas albo kitiketa,kilka puszek,raz na jakiś czas
bo to drogie jest.
Jak przeczytałam tu na forum że nawet wiskas i kitiket nie nadaje się dla kotów do jedzenia bo mogą się po tym
rozchorować i trzeba im kupować royala bo po tym będą zdrowe to powiedziałam to babci.
No i stało się , babcia się na mnie pogniewała że sugeruję że źle dba o koty. Powiedziała że taka karma to może i jest
ale dla rasowych kotów, a ona i tak bardzo dużo wydaje pieniędzy na jedzenie dla nich a jak powiedziałam jej ile taka paczka
karmy kosztuje to powiedziała że ona na siebie tyle nie wydaje.
Poprosiłam moją mamę o pomoc, że może jakbyśmy się wszyscy składali to byśmy mogli kupić dla kotów tę dobrą karmę.
Przy najbliższej okazji mama zawiozła mnie do babcinego weterynarza, opowiedziała wszystko a on powiedział " młode to i głupie
życia jeszcze nie zna" tak powiedział o mnie, a do mnie powiedział że koty nigdzie by tak dobrze nie miały jak u mojej babci
i że karmione są dobrze!!!!!
A przecież ja wiem jakie świństwa babcia daje tym kotom!!!!!
Ale ten weterynarz to dobry znajomy babci,nawet raz jak ktoś przyniósł kota bez łapki do niego to oddał go babci pod opiekę.
Tosiek do tej pory mieszka u babci.
Koty nie jeżdżą do weterynarza tylko raz na jakiś czas jak weterynarz przyjeżdza do krów albo świń to przywozi
proszki na odrobaczenie, raz leczył antybiotykiem małego kota,znaczy dał babci tabletki do dawania kotu.
Koty nie były na nic szczepione.
ja nie chciałam powiedzieć babci że źle dba tylko czym to może się skończyć.
Póki co koty są zdrowe, nie chorują, wszystkie są wychodzące.
A zapomniałam dodać że wszystkie domowe koty są wysterylizowane, na co babcia wydała majątek - tak mówi.
A te co przychodzą i dają się tylko babci dotykać to lekarz ten od krów dał takie proszki do dawania dla kotek, że już 3 rok nie
przyprowadzają małych kociaków, znaczy nie mogą mieć dzieci.
Najmłodszy babciny kot ma ponad rok a najstarszy chyba tyle co ja, bo od kiedy pamiętam zawsze u babci był.
Proszę pomóżcie jak przekonać babcię żeby kupowała dobre jedzenie ?????
Albo co zrobić żeby te kociska się nie pochorowały.
Kocham wszystkie koty mojej babci i jestem na nią zła że nie chce dbać o nie tak jak powinna.
POMOCY.
Ula
Mam na imię Ula i mam 13 lat.
Kocham koty,ale nie mogę mieć w domu.
Czytam to forum od jakiegoś czasu jak tylko mam dostep do internetu.
Teraz jestem u brata na wakacjach to korzystam z okazji.
Zalogowałam sie na tym forum bo mam straszny problem.
Więc tak:
Moja babcia mieszka na wsi, ma 9 kotów domowych i kilka dzikusów dochodzących na podwórko na jedzenie.
Problem polega na tym że babcia karmi te koty puszkami z supermarketu (tymi najtańszymi) i resztkami
z ludzkiego jedzenia.
Ja jak tylko odłożyłam parę groszy z kieszonkowego to kupowałam im whiskas albo kitiketa,kilka puszek,raz na jakiś czas
bo to drogie jest.
Jak przeczytałam tu na forum że nawet wiskas i kitiket nie nadaje się dla kotów do jedzenia bo mogą się po tym
rozchorować i trzeba im kupować royala bo po tym będą zdrowe to powiedziałam to babci.
No i stało się , babcia się na mnie pogniewała że sugeruję że źle dba o koty. Powiedziała że taka karma to może i jest
ale dla rasowych kotów, a ona i tak bardzo dużo wydaje pieniędzy na jedzenie dla nich a jak powiedziałam jej ile taka paczka
karmy kosztuje to powiedziała że ona na siebie tyle nie wydaje.
Poprosiłam moją mamę o pomoc, że może jakbyśmy się wszyscy składali to byśmy mogli kupić dla kotów tę dobrą karmę.
Przy najbliższej okazji mama zawiozła mnie do babcinego weterynarza, opowiedziała wszystko a on powiedział " młode to i głupie
życia jeszcze nie zna" tak powiedział o mnie, a do mnie powiedział że koty nigdzie by tak dobrze nie miały jak u mojej babci
i że karmione są dobrze!!!!!
A przecież ja wiem jakie świństwa babcia daje tym kotom!!!!!
Ale ten weterynarz to dobry znajomy babci,nawet raz jak ktoś przyniósł kota bez łapki do niego to oddał go babci pod opiekę.
Tosiek do tej pory mieszka u babci.
Koty nie jeżdżą do weterynarza tylko raz na jakiś czas jak weterynarz przyjeżdza do krów albo świń to przywozi
proszki na odrobaczenie, raz leczył antybiotykiem małego kota,znaczy dał babci tabletki do dawania kotu.
Koty nie były na nic szczepione.
ja nie chciałam powiedzieć babci że źle dba tylko czym to może się skończyć.
Póki co koty są zdrowe, nie chorują, wszystkie są wychodzące.
A zapomniałam dodać że wszystkie domowe koty są wysterylizowane, na co babcia wydała majątek - tak mówi.
A te co przychodzą i dają się tylko babci dotykać to lekarz ten od krów dał takie proszki do dawania dla kotek, że już 3 rok nie
przyprowadzają małych kociaków, znaczy nie mogą mieć dzieci.
Najmłodszy babciny kot ma ponad rok a najstarszy chyba tyle co ja, bo od kiedy pamiętam zawsze u babci był.
Proszę pomóżcie jak przekonać babcię żeby kupowała dobre jedzenie ?????
Albo co zrobić żeby te kociska się nie pochorowały.
Kocham wszystkie koty mojej babci i jestem na nią zła że nie chce dbać o nie tak jak powinna.
POMOCY.
Ula
