Strona 1 z 3

JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 13:52
przez @Freak
HISTORIA PEWNEJ MIŁOŚCI
....Spotkali sie, pokochali. I zyli dlugo.
I szczesliwie?

----------------------------------------------------

Zobaczylam go od razu. Niewazne, ze swiatlo było
przycmione, niewazne, ze tlok, scisk i wszyscy sie przepychali. Ktos szarpal mnie za rekaw, troche smierdzialo i w ogole bylo malo przyjemnie. A ja widzialam tylko jego.
Wystarczylo jedno spojrzenie, jeden elektryzujacy dotyk i już wiedzialam, ze jestesmy sobie przeznaczeni. Czy się balam?Jasne,
ze sie balam. Tego, czego kazda sie boi. Czy ja mu się na pewno podobam? A moze on tylko tak? Moze mu sie nudzi i chce sie pobawic?
Czy mnie zaakceptuje taka, jaka jestem? Czy bedzie chcial ze mna zyc?
Nie oszukujmy sie, kazda a nas o tym mysli,
spotykajac Jego, chocby na wszystkich bogow się klela, że ona tylko tak, dla rozrywki. I kazda z nas po raz kolejny rzuca sie glowa w dol z urwiska zwanego Miloscia. Ze mna tez tak było. Poczulam, jak adreanlina napina mi skore, jak krew uderza mi do twarzy, uslyszalam wlasny glos: "Ten, tylko ten". Wyszliśmy razem.
W samochodzie caly czas go dotykalam, nie moglam uwierzyc, ze to juz, ze go mam, tylko jego, na wlasnosc. Nie myslalam o tym, ze ja tez naleze do niego, nie myslalam o wspolnych nocach i dniach,
odpowiedzialnosci, codzienności i innych demonach. Bylam szczesliwa i mialm nadzieje, ze on tez jest. Nie, nic nie mowil. Patrzyl mi w oczy i szukal mojej reki.
Pierwsza wspolna noc.... Oboje spieci, oboje
przestraszeni. Moje łozko nagle zbyt male dla dwojga, dotad znajoma ciemnosc sypialni nagle pelna niepokojących odglosow, ciezar jego glowy na mojej szyi. Prawie nie spalismy. Poczatek, jak to zwykle bywa, przypomina poczatek. Obwachiwalismy sie jak wypuszczone na arene zwiarzeta, sprawdzalismy, kto jest silniejszy i na ile mozemy sobie pozwolic. Na zmiane pokazywalismy pazurki i obrazalismy sie jak dzieci. Tesknilismy jak wariaci, przez caly dzien pelni niepokoju, gdzie jest to drugie? Co robi? Czy teskni? Potem godzinami siedzielismy bok przy boku,
napawajac sie swoja obecnoscia.
Pewnego dnia obudzil sie zapuchniety. Prawie nie bylo widac mu oczu. Nie chcial jesc, nie chcial pic. Wysoka goraczka, biegunka z krwia, lecial przez rece. Lekarz, antybiotyki, zastrzyki, kroplowka. Nic nie skutkowalo, nikt nie wiedzial dlaczego. Dni odmierzone pigulkami, bialymi, czerwonymi, zoltymi. Nauczylam sie robic zastrzyki, podawac kroplowke, gotowac kleik z ryzu.
Po miesiacu pierwszy raz rzucilam strzykawke o
podłoge. Po poltora siedzialam na podlodze w kuchni i powtarzalam: "Nie dam rady, juz nie moge, dlaczego ja?". Rece pachnace lekarstwami, lekarstwa pachnace coraz wiekszymi pieniedzmi, lekarz pachnacy bezradnoscia.
Pewnego dnia obudzil sie calkiem zdrowy. Bez
goraczki,biegunki, z pieknymi oczami. Ale i tak mialam go dosyc. Mialam mu za zle godziny przy nim spedzone, mdlacy strach, czy kolejny raz uda mi się trafic igla w zyle. Chcialam to skonczyc. On tylko
patrzyl. Nie przepraszal, nie prosil, nawet sie nie przymilal.
Nielatwo bylo go kochac. Jak to bylo u sw. Pawla? "Milosc cierpliwa jest, laskawa jest, milosc nie zazdrosci,nie szuka poklasku, nie unosi się pycha, nie dopuszcza bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi sie gniewem, nie pamieta zlego. (...) Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim poklada nadzieje, wszystko przetrzyma."
Jestesmy juz razem piec miesiecy i jesli wszystko dobrze pojdzie, bedziemy jeszcze kilkanascie lat. A wciaz po glowie tlucze mi sie mysl: Jesli tak ciezko jest kochac wzietego ze schroniska kota, ile potrzeba sily, by kochac czlowieka ?


Dziękuję Ci Agatko B., dałaś mi siłę...

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 13:59
przez MagdalenaKa
Mój pierwszy JoKotowy tymczas - nie miał "roboczego" imienia, został Chipsem :) Był u nas w sumie dwa tygodnie, znalazł najlepszy dom z 1,5 roczną koteczką, która od razu go pokochała! Chips , co jak się właśnie okazało nie jest bratem Pekatki, która trafiła do mnie na kolejny tymczas wraz z Makusiem, ale o nich później :ok:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Poszedł do nowego domku dokładnie 13.08 w piątek. Oby ten piątek 13-ego okazał się dla Ciebie szczęśliwy kociaku :1luvu:

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 14:10
przez MagdalenaKa
już we wtorek 17.08 przyjechały kolejne :kotek: Makuś vel Jaguar (ok. 3 miesiące), czarny rozbójnik i Pekatka vel Sushi (ok. 4 miesiące - zmiania zęba i ma podójne kły jak strzyga ), "nie siostra" Chipsa (@Aleba, dziękuję za sprostowanie) :ok:

Obrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Dzieciaki są zaszczepione na wszystko łącznie z grzybkiem, zaczipowane, zdrowe ( Makuś dolecza grzybka :mrgreen: ) i zasługują na najlepsze kochające domy....

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 14:33
przez Aleba
A ja trochę namieszam, mogę? ;)

Moim zdaniem Chips nie jest bratem Pekatki.
Usiłuję sobie przypomnieć skąd jest Pekatka, ale chwilowo pamięć mi szwankuje :oops:
Natomiast jestem na 99% pewna, że Chips pochodzi z Cytadeli.
O, tu pisałam o jego łapaniu: viewtopic.php?p=6234195#p6234195
A tu jest dokumentacja foto z przebiegu akcji ;) viewtopic.php?p=6235851#p6235851
A tu się cieszyłam, że już nie siedzi w lecznicowej klatce, tylko pojechał do DT: viewtopic.php?p=6261514#p6261514
Data się pokrywa z tym co piszesz o pobycie Chipsa u Was.

I jeszcze jedno się zgadza - Chips ma siostrę.
Tyle, że czarną. Gania sobie po Cytadeli, bo nasze próby łapankowe do tej poty miała w nosie :?
Ale jak ją dopadniemy (bo taki mamy zamiar!), mogę Ci dostarczyć na tymczas ;)

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 14:38
przez MagdalenaKa
W takim razie przepraszam, zostałam mylnie poinformowana :roll: , dziękuję za linki, chętnie poczytam o historii maluchów :ok: I fajnie, że przyszli właściciele też będą poznać "drogę", którą kociaki przebyły, żeby wreszcie wylądować w ich domach :ok:

Jak przywiezono mi Chipsa (Kasia z koleżanką) to powiedziano mi, że jest z Ronda Skarżyńskiech, -ego ? Pekatka była na tymczasie u Piotra568 z tego co czytałam....

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 14:51
przez alix76
8O to tu jest mały-szary-z-Cytadeli! MagdalenaKa, dzięki, że go przygarnęłaś :D !
Jego siostra z powrotem urzęduje w piwnicy :twisted: , więc mam nadzieję, za jakiś tydzień, na kolejny epizod łapanki :twisted: .
A w ogóle to gratuluję decyzji wzięcia malucha jak i zostania DT. Kryzysy to rzecz normalna, mam je przy każdym tymczasie, ostatni nie dalej jak wczoraj nad ranem, kiedy 4,5 kilo kotka zawisło zębami na moim przedramieniu :twisted: . Ważne, żeby pamiętać, że te trudne chwile mijają. Za to jaka satysfakcja! Dziś patrzę jak do niedawna trzy-ćwierci-do-śmierci-mikro-kicia szaleje po całym domu mordując myszkę i wiem, po co to robię :mrgreen: .
No i zapraszam na mój wątek :wink:

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 14:52
przez Aleba
MagdalenaKa pisze:W takim razie przepraszam, zostałam mylnie poinformowana :roll: , dziękuję za linki, chętnie poczytam o historii maluchów :ok: I fajnie, że przyszli właściciele też będą poznać "drogę", którą kociaki przebyły, żeby wreszcie wylądować w ich domach :ok:

Nie przepraszaj, nic się nie stało przecież ;)
Coś się pomieszało najwyraźniej. Mamy dużo kotów pod opieką, niektóre zmieniają domy tymczasowe, czasem trudno potem tak na szybko odtworzyć skąd dany kot był i u kogo.
Nie ma to na szczęście znaczenia :) Najważniejsze, że Chips jest słodziak i że pomogliście mu trafić do dobrego domu :ok:

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 14:54
przez MagdalenaKa
Są jeszcze dwa rezydenty - Lusia, wykarmiona przez nas buteleczką, przygarneliśmy ją od Pani, która uratowała maleńką od utopienia przez nietrzeźwego mężczyznę, który nosił ją na sobie w formie broszki.... nie wiedzieliśmy, że mała nawet nie ma tygodnia, była ślepa i prawie uszek nie miała - gdyby nam ktoś wtedy powiedział, że tak trudno jest odratować kociaka, który nie był wystarczająco długo przy mamie, pewnie by nam się nie udało :? , ale że nieświadomi byliśmy i wszystko w zasadzie bardzo intuicyjnie robiliśmy - nigdy wcześniej nie miałam kota, zawsze tylko psy.... Udało się! Ma rok, jest zdrowa i kocham ją ponad wszystko :1luvu:
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

I Marian :love: , który miał być rudym towarzyszem Lusi. Takiego też znalazłam, w zapadłem wsi pod Górą Kalwarią, z wielokociego podwórka, brudnego, zagłodzonego, bardziej szarego niz rudego :?
Ale jest! I to najcudowniejszy przytulak na świecie :1luvu:
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 15:04
przez Agneska
To i ja wpiszę się do Grupy Rozrywkowej. :D

Pekatka była złapana przez Seidhee i Piotra568 przy Placu Krasińskich. Mamusia powiła dziecięta w środku Pomnika Powstańców Warszawy. Udało się dorwać tylko jedną małą, reszta nie chciała współpracować. :( A Pekasia też współpracowała dosyć niechętnie i Piotr następnego dnia szukał koteczki po drzewach okolicznych.

Z lecznicy trafiła najpierw do Jopop, przeszła przez dom Piotra, potem przez mój. Życiorys ma więc od wczesnej młodości bogato zapełniony. 8)
Teraz widać na Twoich zdjęciach, że w super-domowych warunkach koteńka rozkwita. :1luvu:

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 15:11
przez MagdalenaKa
Jeśli chodzi o tymczasowanie to najbardziej bałam się o nasze koty - że złapią jakąś chorobę lub będzie to dla nich ogromny stres, tudzież i jedno, i drugie. Warunkiem wzięcia jakiegokolwiek malucha, był jego stan zdrowia. Na szczęście JoKot pod względem jest bardzo solidny i robi testy na białaczkę i Fiv, co daje duży komfort tymczasowemu opiekunowi. Wiem, że testy nie dają 100% pewności, ale mnie uspokoiły. Zbierałam się do bycia domem tymczasowym dość długo, ale kiedy dopytywałam się różnych "fundacji" o szczegóły to bardzo niemiło mnie zbywali albo śmiali mi się w twarz kiedy pytałam o testy, nie mieli czasu porozmawiać, poświęcić chwili a ja przecież chciałam pomóc do cholery!
I zupełnie przypadkiem przyjechał do mnie Chips, bo czekałam na innego kotka, czarnego z puchatym ogonkiem, tyle pamiętam (kontakt z Facebook'a). Pani w ostatniej chwili się rozmyśliła, bo powiedziała, że wyłącznie do stałego domu, a poza tym dogaduje się maluch z jej psem. Kathrin zadzwoniła, że jest maluch i tego samego wieczoru przyjechał Chips :)
Ponoć nic się nie dzieje bez przyczyny, a jak czegoś bardzo chcemy to los nam pomaga ! I mam kolejne tymczasy z Jokota. Pomagamy sobie nawzajem, one mają dom, a ja "kogosiów" kilku dla których warto warto wstać rano z łóżka (walczę z depresją) :ok:

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 15:13
przez MagdalenaKa
Agneska pisze:To i ja wpiszę się do Grupy Rozrywkowej. :D

Pekatka była złapana przez Seidhee i Piotra568 przy Placu Krasińskich. Mamusia powiła dziecięta w środku Pomnika Powstańców Warszawy. Udało się dorwać tylko jedną małą, reszta nie chciała współpracować. :( A Pekasia też współpracowała dosyć niechętnie i Piotr następnego dnia szukał koteczki po drzewach okolicznych.

Z lecznicy trafiła najpierw do Jopop, przeszła przez dom Piotra, potem przez mój. Życiorys ma więc od wczesnej młodości bogato zapełniony. 8)
Teraz widać na Twoich zdjęciach, że w super-domowych warunkach koteńka rozkwita. :1luvu:


Dziekuję Agneska :D jak to się mówi - po nitce do kłębka :ok: i już wiemy kto, skąd, za ile i dlaczego :ryk:

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 15:29
przez alix76
No, koty, zwłaszcza tymczasy, są bardzo skutecznym lekiem przy zapobieganiu i w leczeniu depresji :ok: .
Ja również ogromnie sobie chwalę współpracę z JOKOTem - nie wiem, czy bym się zebrała, żeby robić wszystko samej od a do z, ale jako trybik w maszynie ... Na pytania znajomych, skąd ja biorę te koty :roll: odpowiadam, że mam luksusową sytuację, bo mam koty z dostawą do domu (zazwyczaj, wiadomo, dzięki komu :1luvu: ) i przebadane.
A rezydenci - wiadomo, dla nich to dyskomfort, ale dla tych bied często kwestia życia i śmierci. Moje doświadczenie wskazuje, że rezydenci w pewnym stopniu przyzwyczajają się do rotacji tymczasów, tyle, że poświęcam im wiele uwagi, pieszczot, dostają jako pierwsze smakołyki etc.

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 15:37
przez MagdalenaKa
Małe mają tu nie-najgorszą opiekę :wink: , Lusia bardzo mi pomaga...
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

A Marian w tym czasie....

ObrazekObrazekObrazekObrazek

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 15:39
przez Aleba
Lusia ma cudnie umaszczony pysio :love:

Re: JoKotowo-Moja Grupa Rozrywkowa

PostNapisane: Pt sie 27, 2010 15:43
przez MagdalenaKa
alix76 pisze:No, koty, zwłaszcza tymczasy, są bardzo skutecznym lekiem przy zapobieganiu i w leczeniu depresji :ok: .
Ja również ogromnie sobie chwalę współpracę z JOKOTem - nie wiem, czy bym się zebrała, żeby robić wszystko samej od a do z, ale jako trybik w maszynie ... Na pytania znajomych, skąd ja biorę te koty :roll: odpowiadam, że mam luksusową sytuację, bo mam koty z dostawą do domu (zazwyczaj, wiadomo, dzięki komu :1luvu: ) i przebadane.
A rezydenci - wiadomo, dla nich to dyskomfort, ale dla tych bied często kwestia życia i śmierci. Moje doświadczenie wskazuje, że rezydenci w pewnym stopniu przyzwyczajają się do rotacji tymczasów, tyle, że poświęcam im wiele uwagi, pieszczot, dostają jako pierwsze smakołyki etc.

Ja się zdziwiłam jak świetnie moje koty zareagowały na Chipsa, jakby wiedziały, że potrzebuje pomocy. Nie było agresji, kłótni o jedzenie, miski, kuwetę, nic. Jedyne co, to nie zwracały na niego uwagi przez pierwsze dni, totalnie.Mały biegał, płakał, szukał kontaktu. Potem już się z nim bawiły normalnie.
Kolejne maluchy już nie były olewane, nadal mają wspólne miski na suche, co prawda każdy ma swoją na mokre, ale i tak jedzą jak popadnie i co najwygodniejsze - wspólna kuwetę. Lusia śpi z maluchami, tzn. z Pekatką, a Marian nie, bo jest fajny, ważny i w tej kwestii się nie integruje :wink: , ale jeśli chodzi o zabawę to latają razem wszystkie.