Miau.PL

moja kicia Zorka obecnie ma 11 tygodni więc już śliczny z niej kociak
teraz przebywa z moją mamą na urlopie
problem w tym że chyba coś nie tak z jej brzuszkiem
od soboty rano mała wymiotowała ( żółcią) zabrałam ją do weta - powiedział,że mała najadła się trawy ,powymiotuje troszkę i będzie z nią ok
niestety malutka nawet już jeść ani pić nie chce, dostała troszkę ciepłej wody w strzykawce do pyszczka
cały czas jest obserwowana i pytanie co robić dalej - skoro wet osądził że tylko trawy się najadła
przecież mogła coś sobie upolować ( ćmę czy coś innego) i tym się przytruć
nie wiem co robić, byliśmy u weta w Ostrzeszowie z malutką ; usłyszałam tylko że nie mam się czym martwić i że wszystko będzie dobrze
poradźcie co dalej.... jak pomóc malutkiej?
oczywiście masowałam jej już brzuszek ale niestety jak widać poprawy brak

Zapytać w tytule wątku o polecanego weta w Twojej okolicy, i pędem lecieć.
11 tygodni to malutki kociak. W tym wieku każda niedyspozycja żołądkowa to bardzo poważna choroba jest i może się bardzo szybko skończyć...źle.
Czy ta koteczka biega po dworze? jeśli tak, to tym bardziej powinna błyskiem do weta trafić, takiego który nie zlekceważy.

Czy kotka była szczepiona przeciw wirusówkom?

Dziewczyny rodzice właśnie wrócili od weta - z malutką jest coraz gorzej
dostała zastrzyk i antybiotyk jakiś ( nie wiem rodzice byli sami bardzo zdenerwowani i nie byli mi w stanie nic powiedzieć więcej), lekarz powiedział,że ma "mętny" wzrok i zjadła chyba trutkę jakaś!!!!!
tylko nie wiem gdzie za płotem sąsiad też koci fan -bo ma kotka ,a mała nie oddala się poza teren naszego ogrodu ( śpi na tarasie w dzień,bawi się z nami, na noc w domku na foteliku przysypia )
w takim razie jak mogła się tym zatruć???jutro powtórka z zastrzyku?
i niby jak mam wysiedzieć w pracy wiedząc że z moją Zorcią coś nie tak

Konieczna byłaby morfologi i biochemia.
Wet zrobił jakies badania?
Bo tak na oko, to sobie można różne diagnozy stawiać...

właśnie nic nie zrobił pozaglądał jej w pyszczek
jak tak dalej pójdzie, a malutkiej nic się nie polepszy po tym zastrzyku i antybiotyku przetransportuję małą do Wrocławia może do kanzawy albo innej porządnej lecznicy ( jak tu tylko się z pracy wyrwać )
aha wet dodał ,że malutka ma dużo toksyn w brzuszku i nie ma już czym wymiotować

Ja bym nie czekała, tylko zabierała jak najszybciej kota do porządnego weta.
Jesli to trutka, to konieczne sa leki przeciwkrwotoczne.
Ale to przecież może tez coś innego, chociażby ciało obce w przewodzie pokarmowym.

CoToMa pisze:Ja bym nie czekała, tylko zabierała jak najszybciej kota do porządnego weta.
Jesli to trutka, to konieczne sa leki przeciwkrwotoczne.
Ale to przecież może tez coś innego, chociażby ciało obce w przewodzie pokarmowym.

dzięki wielkie CoToMa-zaraz po pracy wsiadam w busa i jadę po małą bo spać normalnie nie będę mogła
czy to możliwe że jej mama upolowała jakąś mysz z trutką,przyniosła ,mogliśmy tego nie widzieć i mała coś złapała bawiąc się tą myszką?

Możliwe.
Czy kotka była szczepiona?
jeśli nie, to możliwa jest również panleukopenia.
W obu przypadkach liczą się godziny. Do wieczora może być już za późno na ratunek.

tak malutka była szczepiona,odrobaczana itp
na razie jestem w kontakcie tel co pół godziny z mamą - Zorka po tym zastrzyku jakby lepiej ciutkę
leży na krzesełku sobie spokojnie
nie wiem o której uda mi się tam zajechać na miejsce więc w razie czego rodzice będą uderzali z malutką do weta w razie pogorszenia tfu,tfu!!!!

od razu myślę z trasy do weta z malutką, tylko do którego Kanzawa może być?

kolejne wieści - stan na razie bez zmian
w razie czego dopóki dopóty będę w pracy rodzice pilnują małej i będą uderzać prędko do weta
potem szybciutko po nią jadę i zabieram ją do Wrocka
oby tylko się udało wyciągnąć małą z tego

odszedł mój mały skarb

nie mam już Zorki

Bardzo mi przykro.....

mam teraz doła że hej
i sorki ale muszę jakoś się pozbierać bo siedzę i ryczę w pracy
a wiecie co jest najgorsze że jeszcze 26 czerwca zmarła moja ukochana Babcia,teraz moja kiciunia i żyć się nie chce
ale straciłam Zorkę z własnej winy ,mogłam od razu jechać do innego weta

Edytka- jest mi niezmiernie przykro, że nie udało się kici uratować mam nadzieję, ze czas uleczy twój żal. Przykro mi,bo pamietam jak sie cieszylas z tego kotka.