UWAGA wiklinowy transporter!

Właśnie wróciłam z kolacji wigilijnej - uffff!
Kissa pojechała ze mną - w swoim (znienawidzonym zresztą
) transporterku. Od zawsze, wożąc ją w tym, zakładałam jej dodatkowo szelki i smycz - jakoś nie ufałam zbytnio temu ustrojstwu - i słusznie
Wychodząc już do domu, zapakowałam Kissę do transportera i na moment odstawiłam. Kissa siedziała spokojnie. Za chwilę podnoszę transporter i... podniosłam. Górę. Dno kosza, razem z kocykiem i zdziwionym kotem zostało na podłodze
Co by było, gdyby coś takiego zdarzyło się na ulicy, klatce, albo nawet w samochodzie przy otwartych drzwiach??? Albo gdyby odpadło w czasie niesienia kota?? Nawet te szelki ze smyczą mogłyby nie pomóc, gdyby śmignęła gdzieś od razu
.
Uważajcie, jesli używacie wiklinowych transporterów. Po moim nic nie było widać - nie wpadłabym na to, że zaraz się rozpadnie.
Kissa pojechała ze mną - w swoim (znienawidzonym zresztą


Wychodząc już do domu, zapakowałam Kissę do transportera i na moment odstawiłam. Kissa siedziała spokojnie. Za chwilę podnoszę transporter i... podniosłam. Górę. Dno kosza, razem z kocykiem i zdziwionym kotem zostało na podłodze


Uważajcie, jesli używacie wiklinowych transporterów. Po moim nic nie było widać - nie wpadłabym na to, że zaraz się rozpadnie.