Wyszłam wynieść bezdomnym kotom z okolicy jedzenie, zobaczyłam kota strasznie podobnego do Zuzy, na początku nie byłam pewna czy to ona, więc zawołałam ją po imieniu, zaczęła miauczeć i podbiegła w moją stronę, pomimo, że miałam jedzenie w ręku nie podchodziła za blisko, otoczyła mnie dużym łukiem, ale w końcu głód okazał się silniejszy. Po minucie już wiedziałam że to ona, usiadłam spokojnie na ziemi, położyłam obok siebie jedzenie, zachęcałam ją, żeby podeszła wołając ją po imieniu, jak podeszła udało mi się ją wziąć na ręce, nie protestowała, zabrałam do domu. miałam trochę wątpliwości, bo wychudła, ale od razu wiedziała, gdzie jest w domu miska, bez kłopotu znalazła kuwetę i swoje ulubione posłanko, a dobitnie przekonało mnie to, że lubi spać z nosem w butach

)
Byłam u weta, kotka zdrowa, troszkę kaszle, ale na razie bez antybiotyków, jak ją podkarmię, to powinno przejść.
Szukałam jej wielokrotnie w miejscu, gdzie ją 2 dni temu znalazłam, i byłam już przekonana, że musiało jej się stać coś złego, skoro nigdzie jej nie mogę znaleźć. Na szczęście jest na tyle mądra, że udało jej się dołączyć do grupki bezdomnych kotów, zaakceptowały ją i dzięki temu przetwała na dworzu. nie oddaliła się zbytnio od domu, była zaledwie 100-150 m od miejsca gdzie mieszkam, nie umiem pojąć jak to możliwe, że nigdy jej tam nie widziałam.
Wniosek z tego taki, że kot, który ucieknie, bądź zaginie jednak ma duże szanse na przetrwanie o ile dołączy się do innych kotów. "Włącza mu się" instynkt, szuka jedzenia tam gdzie są inne koty. Ale jak widać, pomimo to, że prawdopodobnie była tak blisko, że obserwowałam te koty, to znalezienie jej zajęło mi 2 m-ce, AŻ 2 m-ce...
Kotka troszkę zdziczała, jest strasznie płochliwa podczas jedzenia, jak daję jedzenie, to zabiera z miski kęś i ucieka z nim, żeby w bezpiecznym miejscu zjeść. Muszę uważać na to ile je, bo zjada swoje w 30 sekund i zabiera się za miskę mojego drugiego kota, który dopiero sosik zdążył wylizać z mięska, przegania go i jest gotowa zjeść całą jego miskę. poza tym w porządku, przytula się i mizia tak jak to ona miała w zwyczaju, myślę, że z czasem będzie tylko lepiej.
Jestem strasznie szczęśliwa, Zuza chyba też, bo strasznie mruczy cały czas

Pozdrawiam!!