Strona 1 z 2

KRK - kto w schronisku? Szukamy domu. Chory. Już wszystko OK

PostNapisane: Wto sie 10, 2010 7:38
przez B-dur
Szukam kota.
Dowiedziałam się pół godziny temu.
Prawdopodobnie trafił do schroniska w piątek.
A może wcześniej? później?
A tam same automaty zgłoszeniowe.
Czy ktoś bywa albo ma telefon do żywej osoby, która go poszuka?

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Helpunku :(

PostNapisane: Wto sie 10, 2010 8:33
przez katikot
Tunisia i j3nny bywają w schronie.

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Helpunku :(

PostNapisane: Wto sie 10, 2010 9:12
przez agamika
Jeśli kot niema jakiś bardzo szczególnych znaków specjalnych to najlepiej wybrać się osobiście , i regularnie wizyty odnawiać , po wypadku zwierzaki czasem trafiają prosto na szpital i tez warto dopytać czy aby przypadkiem niema jakiegoś tam . Do schrn jest się bardzo ciężko dodzwonić czasem, szczególnie w godzinach popołudniowych

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Helpunku :(

PostNapisane: Wto sie 10, 2010 9:34
przez B-dur
Dziękuję, napisalam PW.
Kota osobiście nie znam, ale znak szczególny posiada.

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Helpunku :(

PostNapisane: Wto sie 10, 2010 11:21
przez B-dur
Jest.
Zlokalizowałam go.
Dziękuję za pomoc.

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Jest tam.

PostNapisane: Wto sie 10, 2010 17:53
przez Tunisia
znalazł się w schronisku?

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Jest tam.

PostNapisane: Śro sie 11, 2010 6:28
przez B-dur
W schronisku.
On ma najwyżej 5 lat, a oceniono go na 12...
To pewnie wynik ostatnich przeżyć :(
Potem osoba obiecująca albo nie dotrzymała słowa albo zaszły jakieś okoliczności.
W każdym razie jadę go dziś zabrać, potem do weta, a potem szukanie domu.
Choć nic nie obiecywałam, to czuję się w przedziwny sposób zobowiązana bo wiem, jak bardzo był kochany :(

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Jest tam.

PostNapisane: Śro sie 11, 2010 7:20
przez Gretta
:(
Dobrze, że go odnalazłaś.

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Jest tam.

PostNapisane: Śro sie 11, 2010 18:04
przez B-dur
Kiciuś Maciuś już w DT.
Naprawdę duży chłopak z niego 8O
W samochodzie zaczął płakać, ręka włożona do transporterka spowodowała wibracje od tak głośnego mruczenia 8O
Brzuchol do góry, ogromnie pazurzaste łapy ugniatają powietrze 8O
W domu nie wiedział, co ma robić: jeść, pić czy czochrać się.
A w schronisku już się zaczynali martwić, bo nie chciał jeść.
Po prostu był mu potrzebny człowiek :(

Szukamy dla niego domu.

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Już nie tam. Szukamy domu

PostNapisane: Śro sie 11, 2010 18:33
przez Gretta
A jak wygląda duży kiciuś?

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Już nie tam. Szukamy domu

PostNapisane: Śro sie 11, 2010 18:45
przez B-dur
Bardzo przystojny brunet z zielonymi oczami (wpadającymi lekko w żółtawe).
Sam maciupeńki koniuszek pędzelka na ogonie jest biały 8) i kilka białych włosów na klacie :P

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Już nie tam. Szukamy domu

PostNapisane: Śro sie 11, 2010 18:47
przez Gretta
Rzeczywiście przystojny :)

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Już nie tam. Szukamy domu.Chory.

PostNapisane: Pt sie 13, 2010 11:00
przez B-dur
Nie jest najlepiej.
Ma OKROPNY stan zapalny dziąseł.
I chyba samo ruszanie językiem sprawia mu ból.
Na razie go leczymy i doprowadzamy do porządku, bo ogólna kondycja, mówiąc oględnie, jest taka sobie.
Bardzo grzeczny, ufny i łagodny, kochany duży koć.

Dowiedziałam się, że był sam w tym mieszkaniu (z obecnością możecie się domyślić kogo/czego) prawie 3 tygodnie...

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Już nie tam. Szukamy domu. Chory

PostNapisane: Pt sie 13, 2010 12:33
przez Agneska
W maju wyciągałam kotkę z warszawskiego schronu w identycznej sytuacji. :cry: Też była znaleziona po jakimś czasie od śmierci swojego Pana. Była w schronisku 3 tygodnie (zanim dowiedziałam się o sprawie) i już zdążyła się rozchorować.
Na szczęście pobyt w domu błyskawicznie ją uzdrowił, teraz tylko małozakocony DS jest jej potrzebny.

Kciuki trzymam mocno zaciśnięte za szybki powrót do zdrowia Przystojniaka. :ok:

Re: KRAKÓW - kto w schronisku? Już nie tam. Szukamy domu. Chory

PostNapisane: Wto paź 26, 2010 15:00
przez B-dur
Może jeszcze ktoś pamięta i zastanawia się, co dalej? :wink:

Kocio kosztował nas trochę nerwów, czasu i pieniędzy, posypał się zdrowotnie i psychicznie, ale daliśmy radę :D
Nazywa się teraz XXL, mieszka u mojej córki i ma za towarzyszkę pręgowaną koteczkę.
To taki kot, który staje przed człowiekiem pytając całym swoim ciałkiem - "Kochasz mnie?", a potem ładuje się na kolana i kręci się, udeptuje, wywraca się na plecy, mruczy, dotyka noskiem, ugniata, patrzy, mruczy, daje powąchać podogonie, znowu mruczy, udeptuje, kręci kółka na kolanach itd.
Jest też szczęśliwy, gdy leży obok, a człowiek trzyma na nim rękę.
I wtedy, gdy obudzi się nagle z drzemki, spojrzy - "jesteś!" i usypia spokojnie dalej.

Nie było wcale w planach, żeby został.
Ale jest i tak już zostanie :wink: