Łódź - kotka zamiast do schronu trafiła do dt :-)

Pisałam na forum o koteczce, którą dzieci znalazły na Wodnej przed Biedronką i przyniosły Joli Dworcowej. Kotka miala jeszcze mleko, dlatego pytałam, czy ktoś nie szuka mamki. Koteczka zostala wysterylizowana (dzięki, Aniu - zapłacę w przyszłym tygodniu
) i dziś Jola przywiozła ją do domu jako 19-stą kotkę. Koteczka jest miziasta, chciałaby być bez przerwy na rękach, w lecznicy płakała niemiłosiernie z powodu braku człowieka. Ale... niestety, kotka strasznie atakuje inne koty. Jola nie ma jej jak izolować, bo takich atakujących kotów ma już kilka i musi je co pewien czas zamykać w jedynej "izolatce" - łazience. Równowaga w jej ogromnym stadzie 18 kotów (w małym, 2-pokojowym mieszkanku) jest bardzo niepewna i każde jej naruszenie grozi totalną wojną wszystkich ze wszystkimi i oczywiście - siusianiem po kątach przez zdenerwowane kocie towarzystwo.
Jola własnie zatelefonowała do mnie z prośbą o ogłoszenie kotki na stronie schroniska, ale szanse, że zgłosi się jej własciciel są prawie zerowe - ktoś mówił Joli, że widział, jak para młodych ludzi zostawiła kotkę przed sklepem i szybko odjechała.
Na forum tez właściwie nie mam czego szukać, bo wiadomo - kotów wszędzie pełno, a domków jak na lekarstwo. Ale piszę, bo niestety Jola MUSI jutro oddać kotkę do schroniska. To jest dramat, ale pojemność domu Joli ma swoje granice. Ja mam w domu 6 kotów i zaraz wyjeżdżam, nie mam co zrobić z przyniesionym dziś z pracy maluchem ze złamaną łapką - niestety, nie dam rady pomóc. Ale wiem, że dla tej kotki schronisko to bedzie śmierć ze stresu, bo i psy i koty i brak człowieka - ona tego nie wytrzyma, a szanse na domek ma male - jest zwykłą czarnuszką, filigranową, młodziutką (Ania mówiła, ze kotka ma maksimum 7 miesięcy), ale już nie "kociakiem". Sama myślę intensywnie, co z nią zrobić, ale nie mam pomysłu...

Jola własnie zatelefonowała do mnie z prośbą o ogłoszenie kotki na stronie schroniska, ale szanse, że zgłosi się jej własciciel są prawie zerowe - ktoś mówił Joli, że widział, jak para młodych ludzi zostawiła kotkę przed sklepem i szybko odjechała.

Na forum tez właściwie nie mam czego szukać, bo wiadomo - kotów wszędzie pełno, a domków jak na lekarstwo. Ale piszę, bo niestety Jola MUSI jutro oddać kotkę do schroniska. To jest dramat, ale pojemność domu Joli ma swoje granice. Ja mam w domu 6 kotów i zaraz wyjeżdżam, nie mam co zrobić z przyniesionym dziś z pracy maluchem ze złamaną łapką - niestety, nie dam rady pomóc. Ale wiem, że dla tej kotki schronisko to bedzie śmierć ze stresu, bo i psy i koty i brak człowieka - ona tego nie wytrzyma, a szanse na domek ma male - jest zwykłą czarnuszką, filigranową, młodziutką (Ania mówiła, ze kotka ma maksimum 7 miesięcy), ale już nie "kociakiem". Sama myślę intensywnie, co z nią zrobić, ale nie mam pomysłu...