Mały Dupek

Wcale nie jestem niekulturalna, ani na nikogo wkurzona
. On po prostu ma tak na imie, bo jak można nazwać kota. który w ciągu dwóch tygodni pobytu u mnie miał juz dwukrotnie zaszywaną pupę, i nad którym opieka sprowadza sie do ciągłego oglądania kota od tej mniej atrakcyjnej strony i sprawdzania, czy pupa sie nie psuje
Oto Dupek:


Ma trzy miesiące i został znaleziony przez moją córkę w miejscu, gdzie nie powinien być i gdzie nie mógł liczyć na niczyja pomoc ( klatka schodowa w kamienicy przy ruchliwej ulicy, gdzie jedyny mieszkaniec, który zwróciłby na kota uwagę i mu pomógł, był akurat na wakacjach). Dostałam telefon, że jest, mały , głody, miły, gadatliwy i że nie chce się odczepić i co robić. Kazałam zabrac, choć wiedziałam, że to nierozsądna decyzja ( stado kotów do wydania, o które nikt nie pyta, dołek finansowy). I w zasadzie przez mój brak rozsądku uratowałam kotu zycie.
Po przyniesieniu kociaka okazało się, że pod ogonem ma coś, co wyglądem przypomina kwiat piwonii w kolorze krwistej czerwieni i że bardzo go to boli ( wypadnięte jelito, bardzo napuchniete , z dużym stanem zapalnym). Dobrze że nie próbowałam sobie sama z tym poradzić ( słyszałam, że wypadniete jelito nalezy wepchnac na miejsce
), bo weterynarzom zajęło kilka godzin obkurczenie jelita lodem, wepchnięcie i zaszycie. Oczywiście w pełnej narkozie.Podobno jeszcze dzień lub dwa i pojawiłaby sie martwica, a potem to co martwe by odpadło, robiąc dziurę pomiedzy jelitem a zwieraczem.Kot bez pomocy by umarł. Odebrałam kota z informacją, że, zabieg był trudny i że jest zaszyty prawdopodobnie za ciasno ( ale przy tak dużym obrzęku luźniej się nie dało) i żeby obserwować, czy może się załatwiać. Nie mógł, więc po dwóch dniach szwy zostały wyjete, ale tylko na dobę, bo tyłek znów wypadł, tylko już nie wyglądał tak strasznie. Kot znów został zaszyty i tym razem jakos sobie radził, choć dalekie to było od komfortowego wypróżniania się-czasem wymagał pomocy.. Przedwczoraj, po 10 dniach, zostały wyjete szwy. Nie wygląda to jak idealny koci tyłek, jest troche za bardzo wypukłe,ale na razie nic nie wypada.
Kota oglądał wczoraj potencjalny dom, ale nie wiadomo, czy się zdecyduje, no i wczoraj pojawiła się plamka (chyba )grzybicza nad oczkiem. A dom ma jutro kota znów oglądać-chyba że znajdę jakis pretekst, by go nie pokazać
Kociak jest cudowny, rozmruczany, kocha inne koty i niczego się nie boi. Jakby pojawił się chętny dom forumowy, to będzie miał priorytet.
Na wątku bazarkowym pojawi sie też jakiś bazarek dla Dupka-wstawię tu link, bo za nami już dwie operacje, a dzis pewnie szczepionka na grzyba


Oto Dupek:


Ma trzy miesiące i został znaleziony przez moją córkę w miejscu, gdzie nie powinien być i gdzie nie mógł liczyć na niczyja pomoc ( klatka schodowa w kamienicy przy ruchliwej ulicy, gdzie jedyny mieszkaniec, który zwróciłby na kota uwagę i mu pomógł, był akurat na wakacjach). Dostałam telefon, że jest, mały , głody, miły, gadatliwy i że nie chce się odczepić i co robić. Kazałam zabrac, choć wiedziałam, że to nierozsądna decyzja ( stado kotów do wydania, o które nikt nie pyta, dołek finansowy). I w zasadzie przez mój brak rozsądku uratowałam kotu zycie.
Po przyniesieniu kociaka okazało się, że pod ogonem ma coś, co wyglądem przypomina kwiat piwonii w kolorze krwistej czerwieni i że bardzo go to boli ( wypadnięte jelito, bardzo napuchniete , z dużym stanem zapalnym). Dobrze że nie próbowałam sobie sama z tym poradzić ( słyszałam, że wypadniete jelito nalezy wepchnac na miejsce

Kota oglądał wczoraj potencjalny dom, ale nie wiadomo, czy się zdecyduje, no i wczoraj pojawiła się plamka (chyba )grzybicza nad oczkiem. A dom ma jutro kota znów oglądać-chyba że znajdę jakis pretekst, by go nie pokazać

Kociak jest cudowny, rozmruczany, kocha inne koty i niczego się nie boi. Jakby pojawił się chętny dom forumowy, to będzie miał priorytet.
Na wątku bazarkowym pojawi sie też jakiś bazarek dla Dupka-wstawię tu link, bo za nami już dwie operacje, a dzis pewnie szczepionka na grzyba