Strona 1 z 101

Czarny Kocie...(*)....Ruda Łapa i...Kochane rude w domu...

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 19:04
przez Marzenia11
Bardzo proszę o pomoc w spłacie długów:

[b]Bazarki na długi:

viewtopic.php?f=20&t=136179 z maskotkami
viewtopic.php?f=20&t=136176 pierdółki nawet ładne
[/b]



EDIT: KUBUŚ PRZEZYŁ KOSZMARNY WYPADEK - stłuczone narządy wewnętrzne, pęknięty pęcherz i śledziona, masa krwi w brzuszku.... Podjełam decyzję o ratowaniu kocurka - udało się, ale pozostał ogromny dług w lecznicy, 1640 złotych.

Zapraszam na bazarki na spłatę zadłużenia - za każdą, wszelką , chocby najmniejsza pomoc będę przeogromnie wdzięczna:

viewtopic.php?f=20&t=128280&start=0

viewtopic.php?f=20&t=126262&start=0

viewtopic.php?f=20&t=128296&start=0

viewtopic.php?f=20&t=128373&start=0


Wpłaty na dług Kubusia:
:1luvu: pwpw - 100zł
:1luvu: Marzenia11 - 100zł
:1luvu: bazarki - 236zł

440zł - przelałam jako pierwszą ratę na konto lecznicy - dziękuję!!!

:1luvu: pwpw - 100zł
:1luvu: Mark.Galeck - 270zł
:1luvu: bazarki - 209zł
:1luvu: Marzenia11 - 21zł

600zł - przelałam jako drugą ratę na konto lecznicy - dziękuję!!!!

:1luvu: pwpw - 100zł
:1luvu: aburacze - 100zł

28.01.2011r. Reaktywuję wątek o moich wolnożyjących kotach...
To nie będzie pewnie wątek bardzo aktywny, ale chcę, aby moje sierściuchy tu zaistniały.
Pomysł najpierw wynikł z potrzeby skonsultowania tego co miała na nosku Pieknisia... od kilku dni chodziła mi po głowie myśl, aby pokazać moich podopiecznych.

Generalnie dzielą się na dwa stada: BLOKOWE inaczej BIELANIAKI oraz DIABEŁKI
Blokowe mieszkają/kręcą się/przychodzą na jedzenie w moim bloku, w piwnicy. W tym roku, teraz zimą, jest tu regularnie 15 kotów.
DIABEŁKI to koty mieszkające w bloku sąsiednim. Są moimi kotami, gdyz juz kilka razy ratowałam im życie, gdyż "karmicielka" ma takie podejscie: "opiekuję się, sprzątam, ale nie leczę - tu niech działa natura". Ja jakoś nie mogłam zdać się na los i leczyłam mega kk, który miały jako maluchy kilka razy. Diabełki -dlatego że to po prostu czarne koty.
Na początek kilka zdjęć:

BLOKOWE
Ruda Łapka
juz ma kilka fanów, a ściślej: jedną mega fankę. Koteńka szylkrecia - cudna, kochana, z chorym oczkiem, niestety mocno i często dopadana przez kocury.. Malutka, ma okolo 2-3 lat.. Jak tylko złapie sie na sterylkę na pewno zrobię wszystko, aby ja jeszcze podleczyć i zaopiekować..

Obrazek
Obrazek
Obrazek

4 dymniaczki sliczniaczki - 2 kotenki i 2 kocurki - edit: chyba jednak trzy kocurki i koteńka, czyli: Szafirka, Kubuś i Jotkaoraz cały prawie czarny którego już baaardzo długo nie widziałam.. :roll:
Obrazek
jedna koteńka - Szafirka - najmniejsza, drobniutka, ale bardzo kontaktowa i wdzięczna, najbliżej z rodzeństwa podchodzi do człowieka, wita się..
Kubuś- kocurek z białym żabotem, nie ma jeszcze roku a już waży 4kg, prawdziwy chłopak!

Zorro i Mamba całe czarne, dorosłe kocurrry

Figo i Fago czarne dorosłe i dorodne kocurry z białą plamką na torsie:

Tygrysia - bura koteńka, około 2 letnia

Buras/ia - bura koteńka z połową ogonka, zdecydowanie dorosła, ma 3-4 lata. edit: ostatnio Burasia się przeniosła i była widziana na parkingu - przy blizszych oględzinach okazało się że to dorodny Buras, ale ja mam wątpliwości - wydaje mi się, ze Burasia nie ma połowy ogonka, a Buraś nie ma go prawie wcale - ma tylko taki kikucik. Do obserwacji :D

Rudi - rudy kocur
Obrazek
Obrazek

Karmel - rudo-biały kocurr z miodowo-bursztynowymi oczami
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

2 maluchy czteromiesięczne, całe czarne - płeć jeszcze nie znana, ale imiona już są: Strachulec i Odważniak.
edit: płeć prawie znana. Mamy więc jedną dziewczynkę (na 90%) i jednego chłopaka (na 70%)
Obrazek
Obrazek

Był jeszcze Czarny Felek.... dzis mijają 2 tygodnie od jego śmierci...(*)(*)(*).....

DIABEŁKI
4 czarnuchy prawie dwuletnie: Majka, Miluś, Sówek i Łapek (niestety już chyba przepadł wskutek błędów w łapaniu do weta)...

1 czarnuszek z sierpnia 2009r. - Seniorek Drugi (mój ukochany)

Obrazek
Obrazek

Chudy Ogon
Burunia
Obrazek

i ostatnio dotarł kolejny kot, oczywiście cały czarny, dorosły, z chorą łapą..

Zdjęcia, historie kotów będę uzupełniać ..

Tekst i przyczyna założenia wątku pozostaje poniżej.. w drugim poście:D

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 19:25
przez Marzenia11
Opiekuje się kotami wolnozyjącymi, mieszkającymi niedaleko mojego bloku. jedna z koteczek była 2 tygodnie temu sterylizowana w Koterii. Przyjechała jako kotka zdrowa tydzień po sterylce, a teraz ma taką zmianę na nosie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Macie pomysły co to może być? Wiem, ze najlepiej do weta, ale to dzika koteczka - poza tym ja nie mam mozliwości jej złapania. Zastanawiam się czy i co mogę zrobić? Poradźcie proszę.
Może ktos wie?

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 19:55
przez villemo5
O kurcze... Może jakiś grzyb?

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 20:02
przez Marzenia11
Właśnie tez się nad tym zastanawiam.. :(

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 20:16
przez ryśka
To wygląda jak grzybica. Jeśli masz możliwość złap ją i zaszczep u weta na grzyba - to działa także leczniczo (rozumiem, że np. smarowanie noska np. roztworem Imaverolu może być trudne :( ale jeśli kotka jest oswojona, to próbuj, wystarczy raz na 3 dni).

ps. chyba, że sobie nos w klatce uszkodziła i pod włoskami jest po prostu ranka, ale na zdjęciach dokładnie nie widać.

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 20:38
przez barba50
Wywołana do odpowiedzi prze Villemo melduję się i wyjaśniam, że miałam podobny przypadek u Gałeczki mojej ślepinki.
Zmiana na nosie wyglądała tak:

Obrazek

I nie był to grzyb. Okazało się to być stanem zapalnym skóry (dodatkowo zmiany umiejscowiły się u nasady wąsów po obu stronach mordki) na tle alergii pokarmowej. Gałka jest po dwóch dawkach convenii (antybiotyk o przedłużonym działaniu), nos wygląda dużo lepiej, jedna strona przy wibrysach jest też niezła, drugą leczymy, smarujemy lekami. Alergenu nie jestem w staniu wykryć, przy sześciu kotach i niechęci Gałeczki do wszystkich karm hypoalergicznych jest to niewykonalne. Postanowiłam karmić ją tym co najbardziej lubi (kurczak) i obserwować. Co dalej zobaczymy.
Nie twierdzę, że u Twojej koteczki jest analogiczna sytuacja. Napisałam o Gałci, bo nie wszystko jest grzybem. Generalnie trudna sprawa - zdiagnozować dzikawą kotkę i skutecznie wyleczyć :(

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 20:49
przez mziel52
Jeśli by się udało trochę wosków wyskubać z tego miejsca, możesz dać do weta na posiew i sprawa będzie jasna.

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 20:53
przez Marzenia11
Barba50 - to dokladnie tak samo wygląda! Może trochę więcej białych włosków jest, ale to przecież szczegół. Wiem, ze nie znaczy, ze to jest to samo, ale sprawa wygląda na konieczność wizyty u weta.

Ja nie mogę łapać, z róznych przyczyn, ale złapaną wezmę do weta.
ktoś może pomóc? Czy to w ogóle możliwe złapać drugi raz (po sterylce) dziką kotkę? Ona jest niezwykle sprytna i czujna. W końu jako maleństwo zaczęła przychodzić na jedzenie i przekonała do siebie o wiele starsze koty. Ona upolowała srokę swojej wielkości.

I włosków też jej chyba nie wyrwę - głaszczę ją, ale do pyszczka nie daje się dotknąć.

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 21:39
przez Marzenia11
ktos może pomóc?

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 21:58
przez mziel52
Ostatecznie poobserwuj. Jeśli to grzyb, będą wkrótce następne ogniska. Na głowie i palcach nóg na ogół. U mojej kotki tak to wyglądało, ucho i nad okiem:
Obrazek Obrazek

Wtedy możesz zacząć podawać z jedzeniem Lamisil w tabletkach w dawce określonej przez weta.

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 22:12
przez joshua_ada
Marzenia, ja nie wiem jak długo ta zmiana jest. Po zdjęciu to ciężko coś powiedzieć.
Mój Koci miał kiedyś coś podobnego na nosie. Zaczęło samo znikać, zanim zdążyłam zdiagnozować. Potem pojawiło mu się drugi raz i zniknęło ponownie.
Jak skojarzyłam fakty to się okazało, że to sie pojawiało po wizytach u weta. Skojarzyłam jak Koci się wtedy rzucał o kratkę kontenera. I wyszło mi na to, ze to był siniak. Jakkolwiek to durnie nie brzmi u Kociego był to właśnie siniak.

Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Dobrze byłoby jednak uzyskać pare włosków, zanieść do weta zrobić badanie mykologicznę i hodowlę. A jeśli alergia to może ze względu na zmianę karmy: Twoja - Koteria - Twoja spowrotem. Tydzień miała inną dietę i może coś wywaliło?

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 22:22
przez Marzenia11
joshua_ada pisze:Marzenia, ja nie wiem jak długo ta zmiana jest. Po zdjęciu to ciężko coś powiedzieć.
Mój Koci miał kiedyś coś podobnego na nosie. Zaczęło samo znikać, zanim zdążyłam zdiagnozować. Potem pojawiło mu się drugi raz i zniknęło ponownie.
Jak skojarzyłam fakty to się okazało, że to sie pojawiało po wizytach u weta. Skojarzyłam jak Koci się wtedy rzucał o kratkę kontenera. I wyszło mi na to, ze to był siniak. Jakkolwiek to durnie nie brzmi u Kociego był to właśnie siniak.

Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Dobrze byłoby jednak uzyskać pare włosków, zanieść do weta zrobić badanie mykologicznę i hodowlę. A jeśli alergia to może ze względu na zmianę karmy: Twoja - Koteria - Twoja spowrotem. Tydzień miała inną dietę i może coś wywaliło?



Kurcze, to wygląda identycznie jak na zdjęciu dolnym po prawej stronie 8O I to był siniak? U małej to jest takie wypukłe i własnie porosniete włoskami.

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 22:33
przez joshua_ada
Wyglądało fatalnie. Było lekko wypukłe, czarne, a dopiero potem blakło na różowo. Na to, że to siniak wpadłam kiedy pierwsze zniknęło, a on to zrobił drugi raz o kratki kontenera i miał taki wybroczyn. Samo zeszło.

U nas w wolnożyjących udało się podczas karmienia jednemu obciąć trochę sierści, włożyć do torebki strunowej i zawieźć do weta bez łapania kota. W pierwszym badaniu nic nie wyszło, w hodowli wyszedł grzyb, którego nazwy nie pamiętam, więc dostaliśmy lek w tabletce podawany do karmy (u nas jest możliwość dopilnowania miseczek, który kot z której).

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 22:36
przez Marzenia11
Ona przy mnie też je osobno i to na schodach i wszystko, więc z podaniem leku nie byłoby problemu. Tylko ta diagnoza.. Jak obciełyście te włoski? Trzeba chyba być minimum w dwie osoby?

Re: Moje wolnożyjące koty - co to za cholerstwo?

PostNapisane: Sob lip 31, 2010 22:48
przez joshua_ada
Kot nic nie zauważył. Jedna dawała miskę druga już miała przygotowane nożyczki i torebkę strunową. Jak kot zaczął jeść to wtedy się obcięło z różnych miejsc (trochę z głowy, trochę z tułowia) i jakoś się udało. To było na samym początku jedzenia z miski, kiedy kot głodny, je prawie łapczywie, żeby zaspokoić pierwszy głód i mało co go interesuje. :twisted:

Nie wiem na ile ta kotka jest dzikawa. Może zapytać jeszcze weta, czy da się pobrać materiał np. patyczkiem do demakijażu. Np. jeśli kota nie da sobie obciąć nożyczkami, to głaskać ją po nosku, po brodzie a potem takim patyczkiem ją pogłaskać. I do torebki. Ale trzeba byłoby zapytać weta. Mój to chciał sierść albo zeskrobiny.